Zdrowe przepisy oraz KULINARNA AKADEMIA SMAKOTERAPII dla dzieci i dorosłych. Inspiracje i poszukiwania: dietetyka wg Tradycyjnej Medycyny Chińskiej, odżywianie według pięciu przemian, C. Diolosa, Ajurweda, naturalne odżywianie, wegetarianizm, weganizm, slow food, alergie, mały alergik, dieta bez cukru, dieta bezmleczna, dieta bezglutenowa, dieta dr Budwig ... itd
Witam serdecznie. Moja 2 letnia córeczka jest alergikiem na mąkę pszenną, jajka, soję. Mam problem bo mała poza swoimi kaszkami nic niechce jeść, a chciałabym jej urozmaić jadłospis. Pani ma super przepisy- czy mogłabym wykorzystać pani przepisy aby urozmaicić jej jadłospis. Niedoczytałam wszystkiego na pani blogu i skopiowałam jeden przepis dotyczący gofrów- przepraszam zaraz go wymażę i zekam na zgodę od pani.
Czy kaszę jaglaną należy namaczać? Na niektórych blogach widzę przepisy, do których namacza się ją przez całą noc a potem płucze. Co to daje? Czy jest konieczne?
Kasza jaglana nie wymaga namaczania. Nie jest to twarde ziarno, jak np. cieciorka czy ryż pełnoziarnisty. I bez namaczania gotuje się wystarczająco szybko. Jestem zwolenniczką PRAŻENIA kaszy przed gotowaniem, zamiast namaczania. Sprawia ono, że kasza zyska nieco inne właściwości (bardziej rozgrzewające, osuszające, idelane dla nas, żyjących w dość chłodnym i wilgotnym klimacie) oraz ugotuje się na sypko a nie "rozpaćka" ;)) . Pozdrawiam!
Haniu, Palomito, tak jak w przypadku gotowania ryżu, trudno określić czas gotowania. Jesteśmy w "strefie slow", więc radzę spokojnie przyglądać się gotowanym ziarnom, skubnąć od czasu do czasu i zdecydować samemu kiedy jest ok. Tu nie apteka. ;))) U mnie, w zależności od: czasu wyprażenia, wielkości "ognia" pod garnuszkiem, ilości kaszy, ilości wody ;)))) czas gotowania zajmuje od 20-30 (?) minut...? Nigdy nie mierzę... Tak jak w opisie, wlewam wodę, czekam aż " się wchłonie", smakuję czy kasza jest miękka, jeśli nie, dodaję wrzątku. Powodzenia. :)))) I zapraszam! Ciao! :)
Witam, ja gotuje kasze inaczej i rowniez smakuje calej rodzince. Przelewam kasze wrzatkiem by nie byla gorzka a nastepnie plucze w letniej wodzie az woda bedzie czysta. Wrzucam nastepnie kasze jaglana do gotujacej osolonej wody - proporcje 1,5 szkl wody na 1 szkl. kaszy . Gotuje powoli pod przykryciem ok 10 min do momentu az woda sie wchlonie i powstana dziurki na powierzchni kaszy, wowczas wylaczam zeby kasza doszla, po kolejnych 10 min kasza jest gotowa. Swietnie smakuje jako zamiennik makaronu w rosole, zamiennik ryzu w golabkach czy zamiast ziemniakow do kazdego dania. Super jest podsmazana z gotowymi mrozonkami hortexu. Jem ja codziennie i przestalam chorowac, moja coreczka tez. Polecam wszystkim, uwazam ja za cud w tym naszym zatrutym swiecie :)
Witam, ja gotuje kasze inaczej i rowniez smakuje calej rodzince. Przelewam kasze wrzatkiem by nie byla gorzka a nastepnie plucze w letniej wodzie az woda bedzie czysta. Wrzucam nastepnie kasze jaglana do gotujacej osolonej wody - proporcje 1,5 szkl wody na 1 szkl. kaszy . Gotuje powoli pod przykryciem ok 10 min do momentu az woda sie wchlonie i powstana dziurki na powierzchni kaszy, wowczas wylaczam zeby kasza doszla, po kolejnych 10 min kasza jest gotowa. Swietnie smakuje jako zamiennik makaronu w rosole, zamiennik ryzu w golabkach czy zamiast ziemniakow do kazdego dania. Super jest podsmazana z gotowymi mrozonkami hortexu. Jem ja codziennie i przestalam chorowac, moja coreczka tez. Polecam wszystkim, uwazam ja za cud w tym naszym zatrutym swiecie :)
W porządku, jednak proszę mieć świadomość że tak przyrządzona kasza będzie miała nieco inne działanie. Prażymy kaszę nie bez powodu. W naszych warunkach klimatycznych (zimno i wilgoć) taka kasza działa bardziej wzmacniająco, nie ochładza, nie zawilgaca itp. W rosole, gołąbkach - ideał. Broń boże mrożonki. Niestety wbrew obiegowej opinii nie są zdrowe. Co nam po witaminach skoro zmarznięte, pozbawione enzymów i naturalnej energii produkty nie mogą być już "normalnie " trawione przez organizm (raczej procesy gnilne itd). Mrożonki - nie. Uściski ślę. :))
Dzień dobry, czy może Pani rozwinąć temat "Broń boże mrożonki"? Bo z każdej strony słychać tylko o ich dobroczynnym działaniu i na żadne kontrowersje się do tej pory nie natknęłam, więc temat mnie zaciekawił.
Dzięki za odpowiedź. Ugotowałam kaszę twoim sposobem i bez soli i się w niej zakochałam. Pozwoliłam sobie polecić Twój blog na moim blogu. Zostanę tu na dłużej. Pozdrawiam!
cześć, mam małe pytanko czy Ty też tak masz, że po ugotowaniu kasza się skleja i robi twarda?? Bo mi się tak robi a też prażę, przelewam wrzątkiem i gotuję, tak ma być? Pozdrawiam cieplutko Paula.
Po ugotowaniu kasza jest sypka, po osytygnięciu, po kilku godzinach rzeczywiście się zbija w grudy. Ale to nie szkodzi bo i tak albo ją następnego dnia miksuję do musów śniadaniowych albo do placków, lub też podgrzewam z niewielką ilością wody, pod przykryciem, właściwie prawie na parze i wraca do stanu sypkiego. :) Uściski Paula. :)))
Uwielbiam kaszę jaglana, próbuje przekonać do niej moje dzieciaki. Dziś jedliśmy kotlety z tej kaszy. Pycha. Od poczatku tego roku gotuję wg Pięciu Przemian.
CZy kaszę jaglaną można podawać niewiele ponad półrocznym niemowlętom? Jeśli tak, to jak przygotować ją z mlekiem? Chciałabym podawać jaglankę zamiast kupnych kaszek na mleku (są słodkie)
Proszę sie skonsultować z dobrym lekarzem naturopatą, ponieważ nie ma jednego zalecenia dla wszystkich (to tylko w medycynie zachodniej stosuje sie suche "wydruki z komputera" z zaleceniami). Kasza jaglana dla niemowlęcia zamiast gotowych kaszek to świetny pomysł i polecany. Tyle ze nie z mlekiem krowim. Teoretycznie, jeśli dziecko ma pół roku można podać jaglankę. Zwłaszcza że nie zawiera glutenu, tak jak manna. Uściski! :)
Witam, ja podaje mojemu dzidziusiowi kasze jaglana z mlekiem ryzowym lub migdalowym. Mozna kupic lub zrobic,wtedy jest jeszcze zdrowsze:) Podaje lyzeczka bo smoczek sie zatyka. Dodaje tez kilka lyzeczek kaszy do jego zupek. Wprowadzilam jaglanke po 5 miesiacu, zaczelam od lyzeczki dziennie. Pozdrawiam i dziekuje za bloga-inspiracje. Aneta
Kaszka jaglana jest do kupienia w niemieckich sklepach. Szukać proszę np czegoś takiego jak Bio-Getreidebrei Feine Hirse. Nie zawiera cukru, choć jest w niej dodatek ryżu. W porównaniu z polskimi kaszkami dla dzieci-ulepkami słodkimi nie do uwierzenia (zawsze mnie zastanawia jak to się dzieje, że niby bez cukru a takie słodkie) ta kaszka jest bardzo neutralna w smaku. Moja się tym objada. Według producenta można podawać chyba po 4tym miesiącu. Pewnie nie jest to tak czysty produkt jak zrobiony samodzielnie w domu, ale u nas się sprawdził. Nie wiem co na to iw ;-)
Ugotowałam dziś kaszkę według Pani przepisu - wyszła pyszna! Jutro na śniadanie naleśniki :) Dziękuję za cudownego bloga, z mnóstwem inspirujących przepisów. Dowiedziałam się wielu cennych informacji, które wcielam w swoje życie, a tak przy okazji zarażam nimi swoich znajomych:P Pozdrawiam serdecznie!!! :)
jak trafiłam na ten blog to zauważyłam, że dużo tracę nie jedząc kaszy jaglanej. więc postanowiłam to zmienić :) i stąd moje pytanie, czy jak uprażę kaszę i zaleję ją wrzątkiem i odleję wodę to czy mogę ją jeszcze wypłukać wodą bo nie wiem czy raz wystarczy-tylko wrzątkiem:) pozdrawiam serdecznie :D
Chciałam jedynie bardzo podziękować za wspaniałe pomysły dla kaszy jaglanej, którą lubię ale nie mogłam przekonać moich chłopców. Dzięki Pani przepisom udało się! Jedzą aż uszy im się trzęsą:-) Pani blog na stałe już będzie dla mnie zródłem kulinarnych inspiracji. Pozdrawiam bardzo serdecznie:-)
dzień dobry! ugotowałam kaszę wg przepisu tylko dodałam sól. Niestety wyszła z goryczką. Jak tego uniknąć? czy to się zdarza? dawniej nie prażyłam tylko raz przelewałam wrzątkiem na sitku i raczej gorzka nie była.Jaka może być tego przyczyna? pozdrawiam
Maia@, kaszę prażę zawsze i nigdy nie jest gorzka. Myślę że przyczyna może tkwić w samej kaszy. Wyprażenie i spłukanie zazwyczaj też pomaga nawet takiej bardziej gorzkiej partii. Nie musisz jej prażyć ale wówczas ma lepsze właściwości dla mieszkańców naszej strefy. Przesyłam uściski! :)
dzień dobry! ugotowałam kaszę wg przepisu tylko dodałam sól. Niestety wyszła z goryczką. Jak tego uniknąć? czy to się zdarza? dawniej nie prażyłam tylko raz przelewałam wrzątkiem na sitku i raczej gorzka nie była.Jaka może być tego przyczyna? pozdrawiam
Dobrej jakości kasza, wyprażona, porządnie przelana wrzątkiem i ugotowana nie zdarza mi się być gorzka. Trudno znaleźć stuprocentową przyczynę... Pozdrawiam! :)))
Bardzo bardzo sie ciesze, ze tutaj trafilam. Od ponad 20 lat jestem wegetarianka, przez kilka lat udalo mi sie byc weganka, ale przy dzieciach zaniedbalam siebie i z braku czasu/organizacji wrocilam do jedzenia nabialu itd itp...Moje dzieci rosna, syn niedawno oznajmil, ze rowniez chce byc wegetarianinem a ja chlone wiedze na temat tego, jak wspierac jego mlody organizm najlepiej i najmadrzej :) Przy okazji uswiadomilam sobie jak bardzo tesknie za zdrowym jedzeniem...Moja zamrazarka peka w szwach od produktow Quorn (tutaj w UK to glowne produkty wegetarianskie, kupione przeze mnie z lenistwa chyba!) i wprawdzie czesto gotuje potrawy ze swiezych warzyw to robie to zdecydowanie za malo. Pani blog jest CUDOWNY, madry, inspirujacy...DZIEKUJE!
Kasza jaglana jest super, a lista jej zalet jest naprawdę długa. Ale jest jedno ale ;) Kasza jaglana ma wysoki indeks glimekiczny. Stąd moje pytanie. Czy tą kaszę mogą jeść osoby z problemami cukrzycowymi? Ta samo pytanie chciałabym podczepić pod używanie mąki kukurydzianej, jako zastępstwo dla mąki pszennej.
Kasza jaglana jest super. Przede wszystkim smaczna, ale też i zdrowa - lista jej zalet jest długa. Jest jednak jedno ale, które mnie osobiście martwi; zastanawia. A mianowicie kasza jaglana ma wysoki indeks glikemiczny. Czy mogą ją jeść osoby z cukrzycą lub mające do niej skłonność? Podobne pytanie chcę zadać jeśli chodzi o mąkę kukurydzianą. I co zrobić jeśli z powodu podbijania cukru we krwi, kaszy jeść nie móżna? Czym zastąpić mąkę przeszenną w tych wszystkich przepisach na naleśniki, placuszki.... Pozdrawiam, Ewe
Również podłączam się do pytania.Dziś moja lekarka nawrzeszczała na mnie,jak jej powiedziałam,że jem dużo kaszy jaglanej.Mam niestety dużą skłonność do insulinoodporności-walczę dietą,żeby nie brać tabletek,ale dzisiejsze stwierdzenie lekarki,że nie wolno mi jeść tej kaszy mnie załamało.Czy kasza ugotowana w podany przez Ciebie sposób w jakimś stopniu niweluje ten wysoki indeks glikemiczny?Proszę o odpowiedż.
Nie potrafię odpowiedzieć na takie pytania, każda dieta musi zostać opracowana indywidualnie. Ogólnie w diecie cukrzycowej jaglanka jest zalecana (takie znalazłam źródła w necie). Ale jednocześnie są też takie porady: "Najkorzystniejsze śniadanie to kanapki z pieczywa np. typu graham z chudą wędliną lub chudym serem czy rybą, ale koniecznie z warzywami." Fatalne. Naturalne jedzenie leczy, na pewno nie pieczywo i wędlina! Może warto skonsultować swój stan z lekarzem TMC? Przesyłam uściski! :)
Polecam antycukrzycowy chleb (cukier wzrasta do 26%), przepis na który kiedyś znalazłam w książce na temat współczesnego odżywiania. Jednym z głównych składników jest właśnie kasza jaglana. Jest naprawdę pyszny i sycący. Robiłam go już od 2 lat. Nie jadłam innego pieczywa. Teraz trochę zmodyfikowałam dietę i pieczywo rzadko jadam. Właściwie nie muszę. Przepis na chleb jest na moim blogu http://zdrowie-zalezy-ode-mnie.blogspot.com/2013/05/chleb-inny-niz-wszystkie.html Pozdrawiam
Dziękuję za odpowiedż.Muszę z tą kaszą popróbować indywidualnie.Nie mam cukrzycy,tylko tendencje do niej,więc mogę sprawdzić wpływ poszczególnych produktów na mój organizm.Spróbuję jeść kaszę i sprawdzać na bieżąco stężenie cukru.Spróbuje też jej połączenia z warzywami.Lekarzom nie dowierzam.Do mojej lekarki chodzę tylko po recepty na paski do glukometru.Niektóre jej stwierdzenia mnie przerażają(ma obsesje na punkcie kanapek z kurczakiem,jako produktu rzekomo niskoglikemicznego i dającego sytość na długi czas),ale tą kaszą mnie naprawdę zaskoczyła.Muszę to zbadać na własnej skórze:)Zwłaszcza,że do tej pory jadłam i było ok(no,chyba,że połączyłam ją z daktylem,wtedy oczywiście nie halo,ale to już na własne moje życzenie:)Dziękuję poświęcony czas.Pozdrawiam cieplutko:)
jestem uzależniona od tego bloga;) jest tu mnóstwo zdrowia i inspiracji do zmiany na lepsze dziekuję bardzo :) i zapraszam na mojego zdrowotnego, aczkolwiek niekulinarnego bloga :)
Jeżeli ktoś zdrowo się odzywia także po to by dbac o wygląd zewnętrzny, pewnie ucieszy go fakt, ze skoro kasza jaglana jest produktem o odczynie zasadowym, to pomaga w walce z cellulitem :)
Witam, wczoraj trafiłam tu pierwszy raz - jestem oczarowana blogiem ;))) mój synek też - zjadł dziś przepyszną czekoladę na jaglance!! znalazłam tu klimaty takie jak w mojej kuchni. Trzy lata temu zdecydowałam się na zmianę odżywiania mojej rodziny - a to za sprawą Juniora, z którego alergią nie radziliśmy sobie i ciągnęliśmy już na sterydach. Jako matka-polka czułam, że musi być jakieś inne rozwiązanie... i zmieniliśmy dietę. Wiele za nami doświadczeń - ale są efekty! Kasza jaglana oraz cała gama innych kasz króluje na naszym stole, nie jemy słodyczy, korzystamy z kuchni makrobiotycznej, trochę z porad p. Bożeny Kropki. której książka była naszym przewodnikiem. A poza tym mimo iż jestem nienajmłodszą mamą - urodziła nam się pół roku temu zdrowa córeczka. Jak sobie przypomnę co lekarze serwowali mi w pierwszej cukrzycowej ciąży... natomiast w drugiej - żadnej cukrzycy. Naszemu organizmowi najbardziej służy różnorodność, ten blog pełen jest niesamowitych inspiracji - tylko gotować! bardzo dziękuję i gratuluję kreatywności!!!
Mamo Aniu, po pierwsze wielkie dzieki za ciepłe słowa. Gratuluję wspaniałych efektów zdrowego odżywiania! Miło Cię gościć! Przesyłam życzenia zdrówka i uściski! :)))))
Proponuję się zagłębić w tajniki dietetyki wg Medycyny Chińskiej. Dużo tam informacji kompletnie niespodziewanych dla statystycznego zachodniego myślenia. polecam, bardzo kształcące (tytuły w zakładce "smakoterapia poleca książki"). Nie jestem w stanie streścić na stronie tej wiedzy. Uściski! :))))
Kiedy przedwczoraj robiłam przepis na sałatkę z kaszą jaglaną, akurat miałam w lodówce kasze GRYCZANĄ i dodałam ją właśnie. Do tego jajko na twardo. Wyszła pysznie. Wczoraj zakupiliśmy z mężem jaglankę. Dziś zrobiłam wersję "prawie" oryginalną; tzn. tym razem nie miałam sałaty, za to dodałam pokrojonego świeżego kabaczka (ten zielony to kabaczek, bo ZAWSZE mylę z cukinią;-)) i nie miałam cytryny, więc zrobiłam sos na bazie dobrego octu winnego. Koperek mrożony z upraw babci Basi. W wersji dla męża z jajkiem na twardo. Ponieważ jest to początek mojej przygody z pani blogiem i mam nadzieję początek przemian, mam kilka pytań: - lubię (a czasem z braku składników czuję się nawet do tego "zmuszona", jak widać wyżej, zmieniam, eksperymentuję. Wydaje mi się, że mogę tym samym popełniać kardynalne błędy (np. jaj się nie łączy z tym czy tamtym....), ale sądzę, że w miarę przypływu wiedzy, będę się tylko z tych pierwszych błędów śmiała. Co do kaszy: gotowałam ją 10 minut, była twarda, dolałam wody (wrzątek nie 100 stopni, ale niedawno gotowany), i kolejne 10 minut. Zostawiłam na kilka minut w garnku na płycie. Wyszła miękka, ale kleista. A miała byś sypka..... Czy niepotrzebnie zostawiałam ją w garnku? Gotuję na kuchni indukcyjnej, garnki są bodajże z nierdzewki, takie do tej płyty dostosowane. Wyobrażam sobie, że gotowanie na gazie ma więcej zalet, ale tego niestety nie zmienię. Już widzę uśmiech na twarzach wprawnych kucharek (na szczęście dobry śmiech to zdrowie), lecz moja droga do gotowania taka właśnie jest. Najbardziej oczywiste rzeczy nie są dla mnie WCALE oczywiste. Uczę się na błędach. Za dużo eksperymentuję w początkowej fazie. Raz zdarzyło mi się zrobić ciastko na bazie kaszy manny bez ugotowanie jej. I dziwiłam się (po dosypaniu na sypko ostatniego pół paczki) "dlaczego to ciasto, choć stoi w lodówce całą noc, nie gęstnieje?" ;-))))) Takie były początki już dobre hmmmm... 9 lat temu, kiedy zamieszkałam z wybrankiem mego życia.
Aaaaaahahahah! Cudowne doświadczenia, dziękuję że się nimi dzielisz... No cóż, od czegoś trzeba zacząć! Co do przepisów na sałatki: bardzo fajne pomysły Włoszko! :))) Wspaniale że masz zapał do eksperymentów kulinarnych i myślisz o zdrowiu! Minimalizuj udział produktów mrożonych (jedzcie w miarę możliwości świeże produkty) oraz octy na bazie spirytusu. Fermentowany naturalny ocet to co innego. :) Trzymam kciuki i zawsze z radością Goszczę! Uściski! :)
Jeszcze jedno (mama z poprzedniego wpisu o "eksperymentowaniu" z przepisami. Chciałam się podzielić jeszcze jedną refleksją: Moim marzeniem jest nauczyć moją 6-letnią córeczkę jeść warzywa, owoce, po prostu normalnie jeść. To duży temat i chyba największe wyzwanie, jakie mam. Bo zauważyłam, że z powodu niejedzenia praktycznie żadnych owoców w "naturalny" sposób (nie liczę OBRANEGO ZE SKÓRKI jabłka czy gruszki - tej ostatniej na siłę) odstaje od grupy rówieśniczej. Taka scenka: dziewczynki z jej przedszkola przy okazji festynu rodzinnego, stoją przy stole, na którym leżą plastry arbuza, truskawki, lemoniada z liśćmi mięty i plasterkami cytryny. Łapią za owoce, popijają lemoniadę. Moja córka stoi z boku lub w ogóle nie podchodzi. Wiecie dlaczego? Bo ona żadnej z tych rzeczy nie dotknie do buzi. Nie umie tego jeść. Piszę "tego", jakby to było nie wiadomo co. A to są ZWYCZAJNE, zwykłe owoce - truskawki sezonowe, mięta z ogrodu. Ogarnęło mnie przerażenie i ogromny smutek, że nie potrafiłam nauczyć jej normalnie jeść. Nawet nie wiem, jak do takiego stanu doszło. Trwało to latami. Schabowy i frytki, kanapki zawsze z wędlinką, hot-dogi na Orlenie, McDonalds nie aż tak rzadko, pizza ze znanej firmy, nieumiejętność reagowania, kiedy dziecko "dżemu nie lubię, miodu nie chcę, "co chcesz na kolację?" "jajeczko i parówkę" "dobrze" - i tak z reguły. Wymioty, kiedy ze scenami prosi się, żeby zjadła pomidora. Ze jest to manipulacja, przekonałam się ostatnio, nakładając na kolacyjny talerz kawałki marchewki i cukinii z leczo. " Nie zjem" - kładzie się na łóżko. "Dlaczego?" "Zjem tylko marchewkę!" "Wróć do stołu i zjedz wszystko, co masz na talerzu" "Dlaczego cukinię?! Zjem tylko marchewkę, dobrze?" "Nie targuję się z tobą. Wróć do stołu, proszę". Wróciła. "Zjedz wszytko, bo jeśli nie, to wymyślę ci karę najgorszą, jaka może cię spotkać" I naprawdę miałam problem, co ma to być. Koniec roku za pasem, bez sensu zadawać karę w stylu nie pójdziesz na ulubione zajęcia. Nie będziesz nosić sukienek - nie są jej faworytkami. Zaraz wyjeżdża do babci. Ufff... słyszę: "Co to będzie za kara?" "Im dłużej nie jesz, tym mam więcej czasu na przemyślenie" - i faktycznie główkuję. " I jeszcze jedno, jeśli zwymiotujesz, to kara będzie ta sama, co jak nie zjesz". Nawet nie zauważyłam , gdy zniknęły marchewki i cukinia. Miałam jeszcze jedną podobną sytuację. To pokazuje mi, że można. Tylko się bardzo z mężem daliśmy wkręcić. albo ja, bo mąż nie zauważa tego, albo nie chce widzieć, albo nie wie, jeszcze bardziej niż ja, jak sobie z tym poradzić. Być może opisałam to jako tragedię, cho na co dzień naturalnie nasze życie wygląda zwyczajnie, ale de facto: to jest tragedia.
Włoszko Kochana, Twoja córcia robi TO CO CZUJE ŻE W DANEJ CHWILI JEST DLA NIEJ NAJLEPSZE. Jeśli karmiliście ją tak jak piszesz, przetworzoną żywnością i fastfoodami, jej organizm prawdopodobnie domaga się wciąż tego do czego się przyzwyczaił, a w przypadku cukru - uzależnił. Nie każ jej, nie wiń, to tylko konsekwencje. Kary nie mają sensu chyba że chcesz by na zawsze znienawidziła zdrowe jedzenie...!!! :( Po pierwsze - co robią w Twoim domu parówki? ;) Jeśli ich (oraz innych niezdrowych, przetworzonych produktów) w domu po prostu nie będzie, a Wy, dorośli sami zaczniecie zmiany, zobaczysz że Dziecko przestawi się najszybciej! W niej nie zaszły trwałe zmiany, czasem wystarczą 2 tygodnie by już było lepiej a procesy "odstawienne" doskwierały mniej, głód słodyczy był mniejszy, uzależnienie od glutenu (bułki) albo kazeiny zaczął słabnąć również. Trzeba minimum 2 tygodni by zmiany zostały zauważone przez organizm i lat by się utrwaliły (wg TMC "całkowita wymiana" wszystkich komórek "w człowieku" trwa 7 lat). Zacznij oczyszczenia domu z produktów niezdrowych lub przetworzonych, zdecyduj się na zmianę SAMA (dorosłym jest łatwiej, przecież oni mogą sobie zracjonalizować zmiany, dzieci są od nas zależne) a potem zacznij spokojnie serwować córce to co sama jesz, zaczynając od produktów które wciaż lubi: jajko, marchewka, jeśli lubi mięso, kupuj zagrodowe (nie to faszerowane sterydami i hormonami) i łącz z warzywami (może kładzione osobno palety warzyw, paski papryki, rzodkiewkę, bób, liscie sałat, cząstki pomidora). Może posmakują jej w ogóle bardziej gotowane strączki? Fasola? Może kalafior? Brokuł? Dzieci mają różne preferencje. Np. mój 6 letni syn nie je żadnych surówek i sałat (nie znosi mieszanek) za to zjada wszystko wybierając sobie konkretne, kolorowe i kusząco rozłożone warzywa do łapki. :)) Daj wolność, usuń "zło" z lodówki. Dzieci są mądre! Jak by co, zapraszam na warsztaty z Córeczką! Całusy! :))))
ps. Mam naprawdę głębokie przekonanie, że dzieci nie manipulują... one po prostu muszą sobie jakość poradzić by spełnić swoje potrzeby. A że w zasadzie za żywieniowe potrzeby odpowiadamy w ogromnym stopniu my, rodzice, to musimy zacząć od siebie. Nie warto robić sobie też wyrzutów ze popełniliśmy błędy. Ważne co chcielibysmy zmienić. :) Warto też zainwestować w teoretyczną wiedzę co jest czym. Wytłumaczyć 6 latce nie jest trudno o szkodliwości chemii zawartej w pokarmach, o przetworzonej, przemysłowej żywności, o Twoich pomyłkach, o tym że chcecie żyć zdrowo, długo i szczęśliwie razem i sami chcecie zmieniać swoją kuchnię. Dziecko włączone w taki proces, w relacji z rodziciem z szacunkiem jaki dostaje od rodziców ma szansę nie czuć presji. Moze uda się Wam stworzyć wspólne rodzinne zadanie do wykonania. :) Trzymam za Was kciuki Rodzinko! :*** ps.2 nie szalej też z owocami. Wg TMC spożywamy ich za dużo! Powinny stanowić max 10% dziennej diety. Podstawą są kasze! 50-60%! 20-30% warzywa, 2 X w tygodniu strączki, trochę mięsa jeśli nie jesteście wege (dorośli max 2x w tygodniu!). Nie ma też sensu podawać dziecku dzemu z cukrem. Miód - pod warunkiem że nie ma candidy. Polecam Wam kontakt z lekarzem TMC a najpierw może trochę ksiażek? Są w zakładce na głownej stronie. Ucałowania. Kończę wreszcie. ;)
Dziękuję;-)odetchnęłam, bo taka mnie wczoraj naszła refleksja, że rewolucji nie zrobię. Więc dziś po prostu placki z kaszy jaglanej na śniadanie, dla nas rodziców, bo córeczka jest na wakacjach u babci. Reformuję siebie i męża;-) czyli moja intuicja spotkała się z Twoją;-)) dziękuję-) i ślę całuski do Marty (to ona podesłała mi namiar na Twojego bloga) za równie cenne wsparcie:-)
Kaszę jaglaną wg Pani przepisu gotuję już od dłuższego czasu i dopiero niedawno odkryłam, że mój synek uwielbia taką zupełnie bez niczego, najlepiej świeżo ugotowaną :) właśnie dziś przestał jeść naleśniki jaglane z syropkiem i dorwał się do samej kaszy :) nie rozumiem zupełnie dlaczego, ale on woli samą kaszę :) Bardzo dziękuje Pani za przepis (w sumie to za wszystkie przepisy:) i pozdrawiam!! Agnieszka
Aga, dzieci są mądre! Mój syn tez wcina cuda, potem mu się znudzą i zjada kaszę saute. :) A kiedy mu się znudzi saute znów woli coś innego. :) Uściski! :)))
Cudowna strona :) Już ją poleciłam... Wreszcie mogę zrobić świetne przetwory i do tego zdrowe i moi rodzice - diabetycy też skorzystają... Szkoda, że nie było jej 20 lat temu, kiedy mó syn z ostrą skazą białkową marzył w przeszkolu o makaronie z serem... Super i dziękuję. AgaL
mam pytanie: czy jak w kaszy zalegnie się mul jest ona jeszcze do odratowania tak powyjmuje się wszystkie zbitki pajeczakowe czy cała torebka do wywalenia?
Witam serdecznie, Dzisiaj ugotowałam kasze wg Pani przepisu, chyba jednak zrobiłam błąd bo nie wyszła sypka,,,i chyba wiem dlaczego,,,proporcje wody do kaszy: jeśli daje kasze 1 kubek to dodając wody 2 razy więcej, mam dodać 2 kubki wody czy 3? Ja dodałam 3 i chyba tu popełniłam błąd. Poza tym uwielbiam ten blog odkryłam go w tamtym tygodniu, pomimo ze kasza gości u nas już od roku. Od półtora roku zwracam szcegóolną uwage na jedzenie, małymi kroczkami naprawde można dużo zmienic w swoim zyciu na lepsze, przede wszystkim pozbyć się złych nawyków żywieniowych:) Tyle przepisów nie znałam i nawet bym nie pomyślała ze tak wiele smakowitości można zrobić z kaszy. Coś mi się wydaje, że dzieci będą zdrowe w tym roku szkolnym i przedszkolnym bo dzięki Pani przepisom całkowicie zmieniam żywienie dzieci, Dziękuje i pozdrawiam ciepło.
Proporcje idealne nie istnieją, to tak jak z gotowaniem ryżu. Niby powinno się udać: 1 szklanka wody na 2,5 szklanki ryżu ale wszystko zależy od wielu czynników, łącznie ze stopniem wysuszenia kaszy... ;) Proszę się nie przejmować. Zmniejszyć ilość wody i ewentualnie dolewać w razie potrzeby (wrzątek). Uściski! Iw :)))
:DDDD - to na początek. Ogromne słowa uznania za pomysłowość, cierpliwość zarówno do kuchni jak i ludzi piszących. Upiekłam chlebek - (ja to nazywam pieczywo, wg Pani inspiracji. Oczywiście ja tez jestem "odkrywcą kulinarnym", dlatego nie trzymam się dokładnie przepisów :D. Do Tego pieczywka dodałam zamiast soku owocowego, zbliżoną objętość zmiksowanych b. dojrzałych, soczystych owoców. Mamy na nie sezon i można mieć za każdym razem nieco odmienny smak. Ja próbowałam ze śliwką, gruszką, winogronem, jabłkiem, myślę, że każdy owoc spisze się tu doskonale. Dodałam również wówczas troszkę, goździków, cynamonu, kardamonu i gałki. W wersji pikantnej dodałam czosnek, cebulę, ostrą papryczkę b. drobno pokrojoną. Mąkę gryczaną zastępowałam z amarantusa w części. Każdy z tych pomysłów sprawdził się. Świetnie smakuje sam, pełen aromatu, z pastą z suszonych owoców, czy na wytrwanie z ziołami prosto z własnej doniczki. Nie trzeba też martwić się, że zestarzeje się, jest za smaczny :D. Doskonale też spisuje się w podróży, właśnie jutro wybieram się i będę miała pod ręką, głód mi nie straszny. Pozdrawiam Bożena W.
Ugotowałam . Wreszcie . Przedtem nie płukałam kaszy jaglanej przed gotowaniem z powodu nieposiadania wystarczająco gęstego sitka . A teraz wyprażyłam i przepłukałam wrzątkiem i muszę przyznać , że to jest zupełnie inna kasza jaglana . W smaku czuć to prażenie i dzięki temu jest po prostu pyszna :). Dotąd miałam nieco inny sposób na jaglaną , a mianowicie po ugotowaniu ugniatałam ją w miseczce , a na drugi dzień tą kaszową masę kroiłam w kostkę i odsmażałam na oleju kokosowym z dodatkiem chili lub curry i sosu sojowego , od którego jestem chyba uzależniona (ziemia-metal-woda:). Też jest smaczna . Praktykuję Twoje Iw przepisy od niedawna i jestem pod wrażeniem . Nie zawsze udaje mi się zachować porządek pięciu przemian , ale trening czyni mistrza , więc się nie poddaję . Mamy tylko jedno zdrowie , więc bardzo warto . Pozdrawiam cieplutko , świeżo rozgrzana jaglaną wg Twojego przepisu :))
A ja mam inny problem staram się gotować wg 5p ale słabo mi to wychodzi ponieważ prowadzę pizzerię i tam także jem a jak wracam do domu poprostu nie zawsze mi się chce cokolwiek gotować jestem zła na siebie że czasami karmię dzieci niewiadomo czym. Córka ma azs wię dieta musi być restrykcyjna, jestem za słaba i cały czas ustępuję małej w jedzeniu ona wymusza na mnie i daję jej jakieś bezgluty gotowe chleb czy inne rzeczy. Co zrobić mam rzucić pracę ale jak? gotowanie zajmuje sporo czasu a ja nie mam czasu na nic .
Witam serdecznie, mam pytanie technicznej natury dot. zakupu kaszy jaglanej bez śladowych ilości glutenu. Mój dwuletni synek jest na diecie bezglutenowej (był też na bez mlecznej ale już je w małych ilościach). Jadł już kaszę jaglaną z radością ale od chwili gdy doczytałam iż zawiera śladowe ilości glutenu przestałam mu ją podawać. Zwiedzałam też kasze w sklepach eko/bio. Są ... ale na żadnym opakowaniu nie doczytałam się że "zawiera śladowe ilości glutenu" ale reż nie znalazłam znaczka że jest bezglutenowa. I teraz nie wiem jaką kupować żeby mieć 100% pewność. Raz jak mały dostał całą miseczkę kaszy jaglanej Sante to miał reakcje alergiczną czyli ta ilość nie jest śladowa ;( tego glutenu musi być sporo. Raz też się pokusiłam i kupiłam taką w sklepie eko to mi spleśniała przed upływem terminu ważności, co bardzo mnie wkurzyło ... i od tej pory kupuję Sante ale jednocześnie Mały nie może jej jeść. A teraz pytanie JAKĄ KUPOWAĆ? Nie chodzi mi o markę tylko o to czy musi mieć znaczek bezglutenowy jeśli nie ma napisu że "zawiera/nie zawiera śladowych ilości glutenu".
Będę wdzięczna za odp.
p.s. Jesteś dla mnie inspiracją do radykalnych zmian w diecie. Poza tym że synek na nietolerancje (gluten, fruktoza i sama nie wiem co jeszcze) to ja mam Hashimoto a przy tej chorobie nie wolno jeść glutenu, nabiału o słodyczach nie wspomnę :) Kocham makarony z durum i myślałam że nie dam rady a jednak dałam. Ale nie jest łatwo ... często mam wrażenie że nie wiem co mam zjeść i z rozpaczą poszukuję w lodówce czegoś DOBREGO. A tu tylko światło wydaje się dobre ;) Czytałam Twojego posta to mamy, której córeczka nie chce jeść warzyw i ja się czuję ja ta dziewczynka. Całe życie słodycze, makarony, kluseczki, pierożki ... a teraz nic. Do czasu odkrycia Twojego bloga i tego co robisz dzięki kaszy jaglanej. DZIĘKI!!! A przy okazji czy z Twoich przepisów mogę mogę kukurydzianą (np. naleśniki/placki) zastąpić czymś innym (skrobie i szczególnie kukurydza nie są wskazane przy hashoimoto). Może gryczana mąka?
Dorotko Kochana, organizm uzależnia się od glutenu bardzo. Trudno gluten odstawić. Jeśli masz wielką ochotę na kluseczki to zazwyczaj lekarze kojarzą z rozrostem Candida w jelicie. Wszystko co Ci mówi organizm to informacje o Twoim stanie zdrowia, tylko trzeba trafić na takiego lekarza który potrafi te "potrzeby" interpretować. Skrobię ciężko zastąpić. Ostatnio uzywam do klejenia głównie mielonego lnu złocistego. :) Gryka nie klei! Kasza i inne produkty "zawiera śladowe ilosci glutenu" to kasza bez certyfikatu o bezglutenowości. Dostają ją TYLKO towary produkowane oddzielnie. Jeśli w fabryce przetwarza się np również kaszę jeczmienną to automatycznie produkt jest oznaczany jako niebezpieczny. Nie wiem na jakim poziomie (nie)tolerancji glutenu jest Twój syn. Ja kupuję TYLKO eko kaszę, przeglądam ją, gotuję i płuczę więc nie mam obaw. :) ps. Jak ona mogła Ci zgnić?? Przecież jest sucha... Moze sposób przechowywania? Uściski! :)))))
Proszę mi odpowiedzieć , wszędzie jest napisane żeby kasze gotować w garnkach emaliowanych, prażyć, itp.. ja gotuję wszystkie kasze w parowarze. Wlewam kasze z wrzątkiem do plastikowej miseczki i samo napęcznieje. Czy taki sposób jest mniej zdrowy od prażenia i gotowania w garnku?
Na początku chciałabym napisać, że Pani blog jest cudowny. Pewnie mało oryginalny komplement, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy :-) Mam mały problem z gotowaniem kaszy jaglanej. Za każdym razem przywiera mi ona do garnka i się przypala. Próbowałam już różnych sposobów gotowania, ale nagle mnie olśniło, że może to być wina garnka. Byłabym wdzięczna gdyby Pani bądź któraś z czytelniczek mogłaby polecić mi jakiś garnek do gotowania kaszy. Pozdrawiam
Blog jest powalajacy na kolana.Niesamowita i smakowita cala jego zawartosc :-) :-) :-)
Trafilam szukajac sposobow na kasze jaglana, ktora od mca jakos instynktownie zaczelam jesc.Zrobilam juz placki wg znalezionego tu przepisu( jaglanka, ciecierzyca, skrobie zmieniaczana, siemie, sezam i czarnuszka) byly pyszne ale choc dlugo je prazylam, w srodku byly nieco mokre..czyzby siemie tu zawinilo?:-)
Chce zapytac, jakiego producenta jaglanka jest najlepsza? Mialam jak na razie tylko Sante.
I mam jeszcze jedno pytanie...ale z zupelnie innej beczki...Czym pielegnujesz swoje niezwykle wlosy???Sa cudowne.Naprawde.Ogladalam teledysk do piesni Nagila Hava( znam ja, wieeele lat temu tez ja spiewalam bardzo lubie hebrajskie klimaty) i tam zwrocilam tez uwage na Twoje wlosy- sa absolutnie zjawiskowe. Pozdrawiam- piekna kobieto z pasja ! :-)
mam problem z tą kaszą. Czy na sypko ma znaczyć każde ziarenko oddzielnie czy do wyparowania wody? Jak woda wyparuje to te ziarna mam bardzo posklejane. Powinnam podlać wodą w czasie gotowania? Gotuję na najmniejszym ogniu jaki mogę uzyskać z małego palnika. Przy okazji dołączam do zachwyconych Twoim blogiem.
A gdzie Matka Smakoterapia zaopatruje się w kaszę? Potrzebuję kupić większą ilość i szukam sprawdzonego źródła (do tej pory kupowałam w Rossmannie, ale ostatnio nie było), kasza mi się kończy i zaczynam się stresować. Bo ja już bez kaszy nie umiem żyć...:) pozdrawiam
Matko Smakoterapio! Twojego bloga przeglądam już od tygodnia. Dopiero dzisiaj jednak odważyłam się ugotować kaszę jaglaną. Z duszą na ramieniu, przyznam, bo ani ja, ani moje dziewczyny, za kaszami nie przepadamy. A musimy zacząć, bo młodsza pociecha alergiczna się okazała. Wszystkim smakowało, bez soli i innych dodatków. Poszłam za ciosem i zrobiłam placki z dyni. Ja się w nich zakochałam, maleństwo alergiczne lubi, a starszą córę mam nadzieję kiedyś przekonać. Dziękuję za tego bloga, naprawdę z całego serca. Jest światełko w tunelu dla byłych śmieciożerców :)
Wlasnie przeczytalam, ze nadmierne spozywanie kaszy jaglanej moze prowadzic do problemow z tarczyca. Podobno powinno sie ja z tego powodu spozywac w malych ilosciach lub nie za czesto. Problem w tym, ze nikt nie pisze jak ilosc lub czestotliwosc spozycia jest bezpieczna. Troche mnie to niepokoi bo w mlodosci mialam problemy z tarczyca (cysty, ktore na szczescie nie przeistoczyly sie w guzy). Czy ktos na ten temat wie wiecej? Prosze o informacje lub linki :=)) Ania
czy ja wiem... ja od ponad dwóch lat jestem totalnie uzależniona od k.jaglanej - wcinam ją przynajmniej kilka razy w tygodniu (pod postacią śniadań, chleba, majonezu, jako dodatek obiadowy, baza do sałatek) i jednocześnie od dobrych 10 lat choruję na Hashimoto - nie wydaje mi się, aby czuła się gorzej... a badam się regularnie co kwartał :)
Ukazała się taka informacja ale bez szczegółow.... Osobiście radzę oprzeć się na zindywidualizowanej diecie opracowanej specjalnie dla Ciebie przez lekarza z wiedzą z zakresu TMC. :)
Chetnie z pania JMJ nawiaze kontakt, bo widze, ze jest pani dietetykiem, czyli kims kogo chyba potrzebuje, a z uwagi emigracji nie mam kontaktu. Jakos nie wierze we wlasciwe do mnie podejscie amerykanskich zywieniowcow, ktorzy beda mi diete ustawiac wg ich standardow. To dlatego tez bardziej odpowiadaja mi polskie blogi kulinarne niz te po angielsku, bo polskie bardziej odpowiadaja moim kubkom smakowym, nawet jezeli skladniki dalekie sa od tradycyjnych. Poza tym obie mamy problemy z tarczyca i obie uwielbiamy Mistrza i Malgorzate, wiec moze jakas nic porozumienia sie utworzy. Gdyby byla pani skonna na kontakt prywatny, prosze dac znac jak mozemy to zorganizowac. pozdrawiam Ania
Ugotowałam kaszę jaglaną w większej ilości wody, podobnie jak makaron. Wysypałam na sito idobrze spłukałam wod.Po odsączeniu kasza jest sypka. Czy nie traci swych właściwaści przez taki sposób gotowania?
Dobry wieczór !Czy kasza jaglana jest odpowiednia dla osoby chorej na colitis ulcerosa ?Czytałam własnie tutaj w Pani blogu ,o dobroczynnych własciwosciach jaglanki prażonej ,a następnie gotowanej we wrzątku i zainteresowało mnie to bardzo .Danuta
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMoja 2 letnia córeczka jest alergikiem na mąkę pszenną, jajka, soję. Mam problem bo mała poza swoimi kaszkami nic niechce jeść, a chciałabym jej urozmaić jadłospis. Pani ma super przepisy- czy mogłabym wykorzystać pani przepisy aby urozmaicić jej jadłospis. Niedoczytałam wszystkiego na pani blogu i skopiowałam jeden przepis dotyczący gofrów- przepraszam zaraz go wymażę i zekam na zgodę od pani.
Pozdrawiam serdecznie
skoro tu tak alergicznie :) to zapraszam również do nas, ja tymczasem siadam do przeglądania Twojego blooga bo mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie wpadnę. Pozdrawiam! :))
Usuńzapomniałam podać adres :)
OdpowiedzUsuńhttp://blog-alergia.bloog.pl/
Czy kaszę jaglaną należy namaczać? Na niektórych blogach widzę przepisy, do których namacza się ją przez całą noc a potem płucze. Co to daje? Czy jest konieczne?
OdpowiedzUsuńKasza jaglana nie wymaga namaczania. Nie jest to twarde ziarno, jak np. cieciorka czy ryż pełnoziarnisty. I bez namaczania gotuje się wystarczająco szybko. Jestem zwolenniczką PRAŻENIA kaszy przed gotowaniem, zamiast namaczania. Sprawia ono, że kasza zyska nieco inne właściwości (bardziej rozgrzewające, osuszające, idelane dla nas, żyjących w dość chłodnym i wilgotnym klimacie) oraz ugotuje się na sypko a nie "rozpaćka" ;)) . Pozdrawiam!
Usuń... a więc taka rozgrzewająca jest idealna dla mnie :) mam rzs.Dziękuję myślę, że jeszcze cos tu dla siebie znajdę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ula
Na pewno. Też mam problemy "stawowe". Zdrówka! :)
UsuńJak długo gotuje Pani kaszę? Chodzi mi o orientacyjny czas. Pozdrawiam i gratuluję wspaniałej strony :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Wszystko fajnie, ale brakuje informacji, ile czasu gotować :)
UsuńHaniu, Palomito, tak jak w przypadku gotowania ryżu, trudno określić czas gotowania. Jesteśmy w "strefie slow", więc radzę spokojnie przyglądać się gotowanym ziarnom, skubnąć od czasu do czasu i zdecydować samemu kiedy jest ok. Tu nie apteka. ;))) U mnie, w zależności od: czasu wyprażenia, wielkości "ognia" pod garnuszkiem, ilości kaszy, ilości wody ;)))) czas gotowania zajmuje od 20-30 (?) minut...? Nigdy nie mierzę... Tak jak w opisie, wlewam wodę, czekam aż " się wchłonie", smakuję czy kasza jest miękka, jeśli nie, dodaję wrzątku. Powodzenia. :)))) I zapraszam! Ciao! :)
UsuńWitam, ja gotuje kasze inaczej i rowniez smakuje calej rodzince. Przelewam kasze wrzatkiem by nie byla gorzka a nastepnie plucze w letniej wodzie az woda bedzie czysta. Wrzucam nastepnie kasze jaglana do gotujacej osolonej wody - proporcje 1,5 szkl wody na 1 szkl. kaszy . Gotuje powoli pod przykryciem ok 10 min do momentu az woda sie wchlonie i powstana dziurki na powierzchni kaszy, wowczas wylaczam zeby kasza doszla, po kolejnych 10 min kasza jest gotowa. Swietnie smakuje jako zamiennik makaronu w rosole, zamiennik ryzu w golabkach czy zamiast ziemniakow do kazdego dania. Super jest podsmazana z gotowymi mrozonkami hortexu. Jem ja codziennie i przestalam chorowac, moja coreczka tez. Polecam wszystkim, uwazam ja za cud w tym naszym zatrutym swiecie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, fantastycznie. :)))
UsuńUściski ślę!
Witam, ja gotuje kasze inaczej i rowniez smakuje calej rodzince. Przelewam kasze wrzatkiem by nie byla gorzka a nastepnie plucze w letniej wodzie az woda bedzie czysta. Wrzucam nastepnie kasze jaglana do gotujacej osolonej wody - proporcje 1,5 szkl wody na 1 szkl. kaszy . Gotuje powoli pod przykryciem ok 10 min do momentu az woda sie wchlonie i powstana dziurki na powierzchni kaszy, wowczas wylaczam zeby kasza doszla, po kolejnych 10 min kasza jest gotowa. Swietnie smakuje jako zamiennik makaronu w rosole, zamiennik ryzu w golabkach czy zamiast ziemniakow do kazdego dania. Super jest podsmazana z gotowymi mrozonkami hortexu. Jem ja codziennie i przestalam chorowac, moja coreczka tez. Polecam wszystkim, uwazam ja za cud w tym naszym zatrutym swiecie :)
OdpowiedzUsuńW porządku, jednak proszę mieć świadomość że tak przyrządzona kasza będzie miała nieco inne działanie. Prażymy kaszę nie bez powodu. W naszych warunkach klimatycznych (zimno i wilgoć) taka kasza działa bardziej wzmacniająco, nie ochładza, nie zawilgaca itp. W rosole, gołąbkach - ideał. Broń boże mrożonki. Niestety wbrew obiegowej opinii nie są zdrowe. Co nam po witaminach skoro zmarznięte, pozbawione enzymów i naturalnej energii produkty nie mogą być już "normalnie " trawione przez organizm (raczej procesy gnilne itd). Mrożonki - nie. Uściski ślę. :))
UsuńDzień dobry, czy może Pani rozwinąć temat "Broń boże mrożonki"? Bo z każdej strony słychać tylko o ich dobroczynnym działaniu i na żadne kontrowersje się do tej pory nie natknęłam, więc temat mnie zaciekawił.
UsuńDzień dobry, czy może Pani rozwiną temat mrożonek? Jeszcze nie spotkałam się z negatywną opinią na ich temat, więc chętnie dowiedziałabym się więcej.
UsuńA co z solą do gotowania? Bez soli?
OdpowiedzUsuńSoli nie używam. Kaszę gotuję na zapas (2-3 dni). Co jeśli z kaszy zdecyduję się zrobić budyń czekoladowy? ;) Pozdrawiam! :)))
UsuńDzięki za odpowiedź. Ugotowałam kaszę twoim sposobem i bez soli i się w niej zakochałam. Pozwoliłam sobie polecić Twój blog na moim blogu. Zostanę tu na dłużej. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń:)))))) rewelacyjne wieści! Uściski ślę! :)))
Usuńcześć, mam małe pytanko czy Ty też tak masz, że po ugotowaniu kasza się skleja i robi twarda?? Bo mi się tak robi a też prażę, przelewam wrzątkiem i gotuję, tak ma być? Pozdrawiam cieplutko Paula.
OdpowiedzUsuńPo ugotowaniu kasza jest sypka, po osytygnięciu, po kilku godzinach rzeczywiście się zbija w grudy. Ale to nie szkodzi bo i tak albo ją następnego dnia miksuję do musów śniadaniowych albo do placków, lub też podgrzewam z niewielką ilością wody, pod przykryciem, właściwie prawie na parze i wraca do stanu sypkiego. :) Uściski Paula. :)))
UsuńA czego używasz do miksowania? zastanawiam się czy da się kaszę do placków i innych potraw zmiksować mikserem, czy potrzebny jest malakser.
Usuńpozdrawiam
Uwielbiam kaszę jaglana, próbuje przekonać do niej moje dzieciaki. Dziś jedliśmy kotlety z tej kaszy. Pycha. Od poczatku tego roku gotuję wg Pięciu Przemian.
OdpowiedzUsuńBrawo! podziwiam! :D
UsuńPrzesyłam uściski! :)))
CZy kaszę jaglaną można podawać niewiele ponad półrocznym niemowlętom? Jeśli tak, to jak przygotować ją z mlekiem? Chciałabym podawać jaglankę zamiast kupnych kaszek na mleku (są słodkie)
OdpowiedzUsuńProszę sie skonsultować z dobrym lekarzem naturopatą, ponieważ nie ma jednego zalecenia dla wszystkich (to tylko w medycynie zachodniej stosuje sie suche "wydruki z komputera" z zaleceniami). Kasza jaglana dla niemowlęcia zamiast gotowych kaszek to świetny pomysł i polecany. Tyle ze nie z mlekiem krowim. Teoretycznie, jeśli dziecko ma pół roku można podać jaglankę. Zwłaszcza że nie zawiera glutenu, tak jak manna. Uściski! :)
UsuńWitam, ja podaje mojemu dzidziusiowi kasze jaglana z mlekiem ryzowym lub migdalowym. Mozna kupic lub zrobic,wtedy jest jeszcze zdrowsze:) Podaje lyzeczka bo smoczek sie zatyka. Dodaje tez kilka lyzeczek kaszy do jego zupek. Wprowadzilam jaglanke po 5 miesiacu, zaczelam od lyzeczki dziennie. Pozdrawiam i dziekuje za bloga-inspiracje. Aneta
UsuńKaszka jaglana jest do kupienia w niemieckich sklepach. Szukać proszę np czegoś takiego jak Bio-Getreidebrei Feine Hirse. Nie zawiera cukru, choć jest w niej dodatek ryżu. W porównaniu z polskimi kaszkami dla dzieci-ulepkami słodkimi nie do uwierzenia (zawsze mnie zastanawia jak to się dzieje, że niby bez cukru a takie słodkie) ta kaszka jest bardzo neutralna w smaku. Moja się tym objada. Według producenta można podawać chyba po 4tym miesiącu. Pewnie nie jest to tak czysty produkt jak zrobiony samodzielnie w domu, ale u nas się sprawdził. Nie wiem co na to iw ;-)
UsuńUgotowałam dziś kaszkę według Pani przepisu - wyszła pyszna! Jutro na śniadanie naleśniki :) Dziękuję za cudownego bloga, z mnóstwem inspirujących przepisów. Dowiedziałam się wielu cennych informacji, które wcielam w swoje życie, a tak przy okazji zarażam nimi swoich znajomych:P Pozdrawiam serdecznie!!! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za przemiły wpis! Ściskam! I życzę smacznego i zdrowego! :)))
Usuńjak trafiłam na ten blog to zauważyłam, że dużo tracę nie jedząc kaszy jaglanej. więc postanowiłam to zmienić :) i stąd moje pytanie, czy jak uprażę kaszę i zaleję ją wrzątkiem i odleję wodę to czy mogę ją jeszcze wypłukać wodą bo nie wiem czy raz wystarczy-tylko wrzątkiem:) pozdrawiam serdecznie :D
OdpowiedzUsuńWitaj,
Usuńwystarczy raz przepłukać wrzątkiem. :)
Pozdrawiam! :))
dziękuję bardzo za odpowiedź:) teraz już mogę wziąć się za kaszę będzie częstym gościem u mnie:P pozdrawiam
UsuńChciałam jedynie bardzo podziękować za wspaniałe pomysły dla kaszy jaglanej, którą lubię ale nie mogłam przekonać moich chłopców. Dzięki Pani przepisom udało się! Jedzą aż uszy im się trzęsą:-)
OdpowiedzUsuńPani blog na stałe już będzie dla mnie zródłem kulinarnych inspiracji. Pozdrawiam bardzo serdecznie:-)
Bardzo dziękuję za ten przemiły wpis. :)))
UsuńPrzesyłam uściski! Całusy dla chłopców! :)))
dzień dobry! ugotowałam kaszę wg przepisu tylko dodałam sól. Niestety wyszła z goryczką. Jak tego uniknąć? czy to się zdarza? dawniej nie prażyłam tylko raz przelewałam wrzątkiem na sitku i raczej gorzka nie była.Jaka może być tego przyczyna?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Maia@, kaszę prażę zawsze i nigdy nie jest gorzka. Myślę że przyczyna może tkwić w samej kaszy. Wyprażenie i spłukanie zazwyczaj też pomaga nawet takiej bardziej gorzkiej partii. Nie musisz jej prażyć ale wówczas ma lepsze właściwości dla mieszkańców naszej strefy. Przesyłam uściski! :)
Usuńdzień dobry! ugotowałam kaszę wg przepisu tylko dodałam sól. Niestety wyszła z goryczką. Jak tego uniknąć? czy to się zdarza? dawniej nie prażyłam tylko raz przelewałam wrzątkiem na sitku i raczej gorzka nie była.Jaka może być tego przyczyna?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dobrej jakości kasza, wyprażona, porządnie przelana wrzątkiem i ugotowana nie zdarza mi się być gorzka. Trudno znaleźć stuprocentową przyczynę...
UsuńPozdrawiam!
:)))
Bardzo bardzo sie ciesze, ze tutaj trafilam. Od ponad 20 lat jestem wegetarianka, przez kilka lat udalo mi sie byc weganka, ale przy dzieciach zaniedbalam siebie i z braku czasu/organizacji wrocilam do jedzenia nabialu itd itp...Moje dzieci rosna, syn niedawno oznajmil, ze rowniez chce byc wegetarianinem a ja chlone wiedze na temat tego, jak wspierac jego mlody organizm najlepiej i najmadrzej :) Przy okazji uswiadomilam sobie jak bardzo tesknie za zdrowym jedzeniem...Moja zamrazarka peka w szwach od produktow Quorn (tutaj w UK to glowne produkty wegetarianskie, kupione przeze mnie z lenistwa chyba!) i wprawdzie czesto gotuje potrawy ze swiezych warzyw to robie to zdecydowanie za malo. Pani blog jest CUDOWNY, madry, inspirujacy...DZIEKUJE!
OdpowiedzUsuńRanyyyy... dziękuję.. Myslę że mogłabym się dużo od Ciebie nauczyć Marionetko@.
Usuńprzesyłam uściski! :)))
Super jest kasza, musze ją częściej jeść
OdpowiedzUsuńKasza jaglana jest super, a lista jej zalet jest naprawdę długa. Ale jest jedno ale ;) Kasza jaglana ma wysoki indeks glimekiczny. Stąd moje pytanie. Czy tą kaszę mogą jeść osoby z problemami cukrzycowymi?
OdpowiedzUsuńTa samo pytanie chciałabym podczepić pod używanie mąki kukurydzianej, jako zastępstwo dla mąki pszennej.
Kasza jaglana jest super. Przede wszystkim smaczna, ale też i zdrowa - lista jej zalet jest długa. Jest jednak jedno ale, które mnie osobiście martwi; zastanawia. A mianowicie kasza jaglana ma wysoki indeks glikemiczny. Czy mogą ją jeść osoby z cukrzycą lub mające do niej skłonność?
OdpowiedzUsuńPodobne pytanie chcę zadać jeśli chodzi o mąkę kukurydzianą.
I co zrobić jeśli z powodu podbijania cukru we krwi, kaszy jeść nie móżna? Czym zastąpić mąkę przeszenną w tych wszystkich przepisach na naleśniki, placuszki....
Pozdrawiam, Ewe
Również podłączam się do pytania.Dziś moja lekarka nawrzeszczała na mnie,jak jej powiedziałam,że jem dużo kaszy jaglanej.Mam niestety dużą skłonność do insulinoodporności-walczę dietą,żeby nie brać tabletek,ale dzisiejsze stwierdzenie lekarki,że nie wolno mi jeść tej kaszy mnie załamało.Czy kasza ugotowana w podany przez Ciebie sposób w jakimś stopniu niweluje ten wysoki indeks glikemiczny?Proszę o odpowiedż.
OdpowiedzUsuńNie potrafię odpowiedzieć na takie pytania, każda dieta musi zostać opracowana indywidualnie. Ogólnie w diecie cukrzycowej jaglanka jest zalecana (takie znalazłam źródła w necie). Ale jednocześnie są też takie porady: "Najkorzystniejsze śniadanie to kanapki z pieczywa np. typu graham z chudą wędliną lub chudym serem czy rybą, ale koniecznie z warzywami." Fatalne. Naturalne jedzenie leczy, na pewno nie pieczywo i wędlina! Może warto skonsultować swój stan z lekarzem TMC? Przesyłam uściski! :)
UsuńPolecam antycukrzycowy chleb (cukier wzrasta do 26%), przepis na który kiedyś znalazłam w książce na temat współczesnego odżywiania. Jednym z głównych składników jest właśnie kasza jaglana. Jest naprawdę pyszny i sycący. Robiłam go już od 2 lat. Nie jadłam innego pieczywa. Teraz trochę zmodyfikowałam dietę i pieczywo rzadko jadam. Właściwie nie muszę. Przepis na chleb jest na moim blogu http://zdrowie-zalezy-ode-mnie.blogspot.com/2013/05/chleb-inny-niz-wszystkie.html Pozdrawiam
UsuńDziękuję za odpowiedż.Muszę z tą kaszą popróbować indywidualnie.Nie mam cukrzycy,tylko tendencje do niej,więc mogę sprawdzić wpływ poszczególnych produktów na mój organizm.Spróbuję jeść kaszę i sprawdzać na bieżąco stężenie cukru.Spróbuje też jej połączenia z warzywami.Lekarzom nie dowierzam.Do mojej lekarki chodzę tylko po recepty na paski do glukometru.Niektóre jej stwierdzenia mnie przerażają(ma obsesje na punkcie kanapek z kurczakiem,jako produktu rzekomo niskoglikemicznego i dającego sytość na długi czas),ale tą kaszą mnie naprawdę zaskoczyła.Muszę to zbadać na własnej skórze:)Zwłaszcza,że do tej pory jadłam i było ok(no,chyba,że połączyłam ją z daktylem,wtedy oczywiście nie halo,ale to już na własne moje życzenie:)Dziękuję poświęcony czas.Pozdrawiam cieplutko:)
Usuńjestem uzależniona od tego bloga;)
OdpowiedzUsuńjest tu mnóstwo zdrowia i inspiracji do zmiany na lepsze
dziekuję bardzo :)
i zapraszam na mojego zdrowotnego, aczkolwiek niekulinarnego bloga :)
Uzależnienia to nie jest moja specjalność. ;)))
UsuńBardzo dziękuję za ten przemiły wpis! :***
Przesyłam uściski!
Dzięki za zaproszenie!
:))))
Jeżeli ktoś zdrowo się odzywia także po to by dbac o wygląd zewnętrzny, pewnie ucieszy go fakt, ze skoro kasza jaglana jest produktem o odczynie zasadowym, to pomaga w walce z cellulitem :)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwczoraj trafiłam tu pierwszy raz - jestem oczarowana blogiem ;))) mój synek też - zjadł dziś przepyszną czekoladę na jaglance!! znalazłam tu klimaty takie jak w mojej kuchni. Trzy lata temu zdecydowałam się na zmianę odżywiania mojej rodziny - a to za sprawą Juniora, z którego alergią nie radziliśmy sobie i ciągnęliśmy już na sterydach. Jako matka-polka czułam, że musi być jakieś inne rozwiązanie... i zmieniliśmy dietę.
Wiele za nami doświadczeń - ale są efekty! Kasza jaglana oraz cała gama innych kasz króluje na naszym stole, nie jemy słodyczy, korzystamy z kuchni makrobiotycznej, trochę z porad p. Bożeny Kropki. której książka była naszym przewodnikiem.
A poza tym mimo iż jestem nienajmłodszą mamą - urodziła nam się pół roku temu zdrowa córeczka. Jak sobie przypomnę co lekarze serwowali mi w pierwszej cukrzycowej ciąży... natomiast w drugiej - żadnej cukrzycy.
Naszemu organizmowi najbardziej służy różnorodność, ten blog pełen jest niesamowitych inspiracji - tylko gotować!
bardzo dziękuję i gratuluję kreatywności!!!
pozdrawiam
Mama Ania
Mamo Aniu, po pierwsze wielkie dzieki za ciepłe słowa.
UsuńGratuluję wspaniałych efektów zdrowego odżywiania!
Miło Cię gościć!
Przesyłam życzenia zdrówka i uściski!
:)))))
Witam,
OdpowiedzUsuńCzy jeśli mam garnek teflonowy, to również mogę ugotować w nim kaszę tym sposobem ?
pozdrawiam
Nie polecam teflonu do gotowania. Zwykła, polska emalia nie "przekazuje" do potrawy żadnych szkodliwych zwiazków .
UsuńUściski!
:))))
Witam,
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie czemu uprażona kasza zmienia swoje właściwości? Jak to działa?
Pozdrawiam,
Proponuję się zagłębić w tajniki dietetyki wg Medycyny Chińskiej. Dużo tam informacji kompletnie niespodziewanych dla statystycznego zachodniego myślenia. polecam, bardzo kształcące (tytuły w zakładce "smakoterapia poleca książki").
UsuńNie jestem w stanie streścić na stronie tej wiedzy.
Uściski!
:))))
Kiedy przedwczoraj robiłam przepis na sałatkę z kaszą jaglaną, akurat miałam w lodówce kasze GRYCZANĄ i dodałam ją właśnie. Do tego jajko na twardo. Wyszła pysznie. Wczoraj zakupiliśmy z mężem jaglankę. Dziś zrobiłam wersję "prawie" oryginalną; tzn. tym razem nie miałam sałaty, za to dodałam pokrojonego świeżego kabaczka (ten zielony to kabaczek, bo ZAWSZE mylę z cukinią;-)) i nie miałam cytryny, więc zrobiłam sos na bazie dobrego octu winnego. Koperek mrożony z upraw babci Basi. W wersji dla męża z jajkiem na twardo. Ponieważ jest to początek mojej przygody z pani blogiem i mam nadzieję początek przemian, mam kilka pytań: - lubię (a czasem z braku składników czuję się nawet do tego "zmuszona", jak widać wyżej, zmieniam, eksperymentuję. Wydaje mi się, że mogę tym samym popełniać kardynalne błędy (np. jaj się nie łączy z tym czy tamtym....), ale sądzę, że w miarę przypływu wiedzy, będę się tylko z tych pierwszych błędów śmiała. Co do kaszy: gotowałam ją 10 minut, była twarda, dolałam wody (wrzątek nie 100 stopni, ale niedawno gotowany), i kolejne 10 minut. Zostawiłam na kilka minut w garnku na płycie. Wyszła miękka, ale kleista. A miała byś sypka..... Czy niepotrzebnie zostawiałam ją w garnku? Gotuję na kuchni indukcyjnej, garnki są bodajże z nierdzewki, takie do tej płyty dostosowane. Wyobrażam sobie, że gotowanie na gazie ma więcej zalet, ale tego niestety nie zmienię. Już widzę uśmiech na twarzach wprawnych kucharek (na szczęście dobry śmiech to zdrowie), lecz moja droga do gotowania taka właśnie jest. Najbardziej oczywiste rzeczy nie są dla mnie WCALE oczywiste. Uczę się na błędach. Za dużo eksperymentuję w początkowej fazie. Raz zdarzyło mi się zrobić ciastko na bazie kaszy manny bez ugotowanie jej. I dziwiłam się (po dosypaniu na sypko ostatniego pół paczki) "dlaczego to ciasto, choć stoi w lodówce całą noc, nie gęstnieje?" ;-))))) Takie były początki już dobre hmmmm... 9 lat temu, kiedy zamieszkałam z wybrankiem mego życia.
OdpowiedzUsuńAaaaaahahahah! Cudowne doświadczenia, dziękuję że się nimi dzielisz... No cóż, od czegoś trzeba zacząć! Co do przepisów na sałatki: bardzo fajne pomysły Włoszko! :))) Wspaniale że masz zapał do eksperymentów kulinarnych i myślisz o zdrowiu! Minimalizuj udział produktów mrożonych (jedzcie w miarę możliwości świeże produkty) oraz octy na bazie spirytusu. Fermentowany naturalny ocet to co innego. :)
UsuńTrzymam kciuki i zawsze z radością Goszczę!
Uściski!
:)
Jeszcze jedno (mama z poprzedniego wpisu o "eksperymentowaniu" z przepisami. Chciałam się podzielić jeszcze jedną refleksją:
OdpowiedzUsuńMoim marzeniem jest nauczyć moją 6-letnią córeczkę jeść warzywa, owoce, po prostu normalnie jeść. To duży temat i chyba największe wyzwanie, jakie mam. Bo zauważyłam, że z powodu niejedzenia praktycznie żadnych owoców w "naturalny" sposób (nie liczę OBRANEGO ZE SKÓRKI jabłka czy gruszki - tej ostatniej na siłę) odstaje od grupy rówieśniczej. Taka scenka: dziewczynki z jej przedszkola przy okazji festynu rodzinnego, stoją przy stole, na którym leżą plastry arbuza, truskawki, lemoniada z liśćmi mięty i plasterkami cytryny. Łapią za owoce, popijają lemoniadę. Moja córka stoi z boku lub w ogóle nie podchodzi. Wiecie dlaczego? Bo ona żadnej z tych rzeczy nie dotknie do buzi. Nie umie tego jeść. Piszę "tego", jakby to było nie wiadomo co. A to są ZWYCZAJNE, zwykłe owoce - truskawki sezonowe, mięta z ogrodu. Ogarnęło mnie przerażenie i ogromny smutek, że nie potrafiłam nauczyć jej normalnie jeść. Nawet nie wiem, jak do takiego stanu doszło. Trwało to latami. Schabowy i frytki, kanapki zawsze z wędlinką, hot-dogi na Orlenie, McDonalds nie aż tak rzadko, pizza ze znanej firmy, nieumiejętność reagowania, kiedy dziecko "dżemu nie lubię, miodu nie chcę, "co chcesz na kolację?" "jajeczko i parówkę" "dobrze" - i tak z reguły. Wymioty, kiedy ze scenami prosi się, żeby zjadła pomidora. Ze jest to manipulacja, przekonałam się ostatnio, nakładając na kolacyjny talerz kawałki marchewki i cukinii z leczo. " Nie zjem" - kładzie się na łóżko. "Dlaczego?" "Zjem tylko marchewkę!" "Wróć do stołu i zjedz wszystko, co masz na talerzu" "Dlaczego cukinię?! Zjem tylko marchewkę, dobrze?" "Nie targuję się z tobą. Wróć do stołu, proszę". Wróciła. "Zjedz wszytko, bo jeśli nie, to wymyślę ci karę najgorszą, jaka może cię spotkać" I naprawdę miałam problem, co ma to być. Koniec roku za pasem, bez sensu zadawać karę w stylu nie pójdziesz na ulubione zajęcia. Nie będziesz nosić sukienek - nie są jej faworytkami. Zaraz wyjeżdża do babci. Ufff... słyszę: "Co to będzie za kara?" "Im dłużej nie jesz, tym mam więcej czasu na przemyślenie" - i faktycznie główkuję. " I jeszcze jedno, jeśli zwymiotujesz, to kara będzie ta sama, co jak nie zjesz". Nawet nie zauważyłam , gdy zniknęły marchewki i cukinia. Miałam jeszcze jedną podobną sytuację. To pokazuje mi, że można. Tylko się bardzo z mężem daliśmy wkręcić. albo ja, bo mąż nie zauważa tego, albo nie chce widzieć, albo nie wie, jeszcze bardziej niż ja, jak sobie z tym poradzić. Być może opisałam to jako tragedię, cho na co dzień naturalnie nasze życie wygląda zwyczajnie, ale de facto: to jest tragedia.
Włoszko Kochana, Twoja córcia robi TO CO CZUJE ŻE W DANEJ CHWILI JEST DLA NIEJ NAJLEPSZE. Jeśli karmiliście ją tak jak piszesz, przetworzoną żywnością i fastfoodami, jej organizm prawdopodobnie domaga się wciąż tego do czego się przyzwyczaił, a w przypadku cukru - uzależnił. Nie każ jej, nie wiń, to tylko konsekwencje. Kary nie mają sensu chyba że chcesz by na zawsze znienawidziła zdrowe jedzenie...!!! :( Po pierwsze - co robią w Twoim domu parówki? ;) Jeśli ich (oraz innych niezdrowych, przetworzonych produktów) w domu po prostu nie będzie, a Wy, dorośli sami zaczniecie zmiany, zobaczysz że Dziecko przestawi się najszybciej! W niej nie zaszły trwałe zmiany, czasem wystarczą 2 tygodnie by już było lepiej a procesy "odstawienne" doskwierały mniej, głód słodyczy był mniejszy, uzależnienie od glutenu (bułki) albo kazeiny zaczął słabnąć również. Trzeba minimum 2 tygodni by zmiany zostały zauważone przez organizm i lat by się utrwaliły (wg TMC "całkowita wymiana" wszystkich komórek "w człowieku" trwa 7 lat). Zacznij oczyszczenia domu z produktów niezdrowych lub przetworzonych, zdecyduj się na zmianę SAMA (dorosłym jest łatwiej, przecież oni mogą sobie zracjonalizować zmiany, dzieci są od nas zależne) a potem zacznij spokojnie serwować córce to co sama jesz, zaczynając od produktów które wciaż lubi: jajko, marchewka, jeśli lubi mięso, kupuj zagrodowe (nie to faszerowane sterydami i hormonami) i łącz z warzywami (może kładzione osobno palety warzyw, paski papryki, rzodkiewkę, bób, liscie sałat, cząstki pomidora). Może posmakują jej w ogóle bardziej gotowane strączki? Fasola? Może kalafior? Brokuł? Dzieci mają różne preferencje. Np. mój 6 letni syn nie je żadnych surówek i sałat (nie znosi mieszanek) za to zjada wszystko wybierając sobie konkretne, kolorowe i kusząco rozłożone warzywa do łapki. :)) Daj wolność, usuń "zło" z lodówki. Dzieci są mądre! Jak by co, zapraszam na warsztaty z Córeczką! Całusy!
OdpowiedzUsuń:))))
ps. Mam naprawdę głębokie przekonanie, że dzieci nie manipulują... one po prostu muszą sobie jakość poradzić by spełnić swoje potrzeby. A że w zasadzie za żywieniowe potrzeby odpowiadamy w ogromnym stopniu my, rodzice, to musimy zacząć od siebie. Nie warto robić sobie też wyrzutów ze popełniliśmy błędy. Ważne co chcielibysmy zmienić. :) Warto też zainwestować w teoretyczną wiedzę co jest czym. Wytłumaczyć 6 latce nie jest trudno o szkodliwości chemii zawartej w pokarmach, o przetworzonej, przemysłowej żywności, o Twoich pomyłkach, o tym że chcecie żyć zdrowo, długo i szczęśliwie razem i sami chcecie zmieniać swoją kuchnię. Dziecko włączone w taki proces, w relacji z rodziciem z szacunkiem jaki dostaje od rodziców ma szansę nie czuć presji. Moze uda się Wam stworzyć wspólne rodzinne zadanie do wykonania.
:)
Trzymam za Was kciuki Rodzinko!
:***
ps.2 nie szalej też z owocami. Wg TMC spożywamy ich za dużo! Powinny stanowić max 10% dziennej diety. Podstawą są kasze! 50-60%! 20-30% warzywa, 2 X w tygodniu strączki, trochę mięsa jeśli nie jesteście wege (dorośli max 2x w tygodniu!). Nie ma też sensu podawać dziecku dzemu z cukrem. Miód - pod warunkiem że nie ma candidy. Polecam Wam kontakt z lekarzem TMC a najpierw może trochę ksiażek? Są w zakładce na głownej stronie.
Ucałowania. Kończę wreszcie.
;)
Dziękuję;-)odetchnęłam, bo taka mnie wczoraj naszła refleksja, że rewolucji nie zrobię. Więc dziś po prostu placki z kaszy jaglanej na śniadanie, dla nas rodziców, bo córeczka jest na wakacjach u babci. Reformuję siebie i męża;-) czyli moja intuicja spotkała się z Twoją;-)) dziękuję-) i ślę całuski do Marty (to ona podesłała mi namiar na Twojego bloga) za równie cenne wsparcie:-)
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
UsuńKaszę jaglaną wg Pani przepisu gotuję już od dłuższego czasu i dopiero niedawno odkryłam, że mój synek uwielbia taką zupełnie bez niczego, najlepiej świeżo ugotowaną :) właśnie dziś przestał jeść naleśniki jaglane z syropkiem i dorwał się do samej kaszy :) nie rozumiem zupełnie dlaczego, ale on woli samą kaszę :) Bardzo dziękuje Pani za przepis (w sumie to za wszystkie przepisy:) i pozdrawiam!! Agnieszka
OdpowiedzUsuńAga, dzieci są mądre! Mój syn tez wcina cuda, potem mu się znudzą i zjada kaszę saute. :)
OdpowiedzUsuńA kiedy mu się znudzi saute znów woli coś innego. :)
Uściski!
:)))
Cudowna strona :) Już ją poleciłam... Wreszcie mogę zrobić świetne przetwory i do tego zdrowe i moi rodzice - diabetycy też skorzystają... Szkoda, że nie było jej 20 lat temu, kiedy mó syn z ostrą skazą białkową marzył w przeszkolu o makaronie z serem... Super i dziękuję. AgaL
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
UsuńCaus!
:)))
Witam,
OdpowiedzUsuńmam pytanie: czy jak w kaszy zalegnie się mul jest ona jeszcze do odratowania tak powyjmuje się wszystkie zbitki pajeczakowe czy cała torebka do wywalenia?
Raczej wyrzuciłabym...
Usuń:/
można tez wysypać ptaszkom - im mole nie przeszkadzają ;)
UsuńWitam serdecznie,
OdpowiedzUsuńDzisiaj ugotowałam kasze wg Pani przepisu, chyba jednak zrobiłam błąd bo nie wyszła sypka,,,i chyba wiem dlaczego,,,proporcje wody do kaszy: jeśli daje kasze 1 kubek to dodając wody 2 razy więcej, mam dodać 2 kubki wody czy 3? Ja dodałam 3 i chyba tu popełniłam błąd.
Poza tym uwielbiam ten blog odkryłam go w tamtym tygodniu, pomimo ze kasza gości u nas już od roku. Od półtora roku zwracam szcegóolną uwage na jedzenie, małymi kroczkami naprawde można dużo zmienic w swoim zyciu na lepsze, przede wszystkim pozbyć się złych nawyków żywieniowych:) Tyle przepisów nie znałam i nawet bym nie pomyślała ze tak wiele smakowitości można zrobić z kaszy. Coś mi się wydaje, że dzieci będą zdrowe w tym roku szkolnym i przedszkolnym bo dzięki Pani przepisom całkowicie zmieniam żywienie dzieci,
Dziękuje i pozdrawiam ciepło.
Dziękuję bardzo! :))))
UsuńProporcje idealne nie istnieją, to tak jak z gotowaniem ryżu. Niby powinno się udać: 1 szklanka wody na 2,5 szklanki ryżu ale wszystko zależy od wielu czynników, łącznie ze stopniem wysuszenia kaszy... ;) Proszę się nie przejmować. Zmniejszyć ilość wody i ewentualnie dolewać w razie potrzeby (wrzątek).
Uściski!
Iw
:)))
:DDDD - to na początek.
OdpowiedzUsuńOgromne słowa uznania za pomysłowość, cierpliwość zarówno do kuchni jak i ludzi piszących.
Upiekłam chlebek - (ja to nazywam pieczywo, wg Pani inspiracji. Oczywiście ja tez jestem "odkrywcą kulinarnym", dlatego nie trzymam się dokładnie przepisów :D. Do Tego pieczywka dodałam zamiast soku owocowego, zbliżoną objętość zmiksowanych b. dojrzałych, soczystych owoców. Mamy na nie sezon i można mieć za każdym razem nieco odmienny smak. Ja próbowałam ze śliwką, gruszką, winogronem, jabłkiem, myślę, że każdy owoc spisze się tu doskonale. Dodałam również wówczas troszkę, goździków, cynamonu, kardamonu i gałki. W wersji pikantnej dodałam czosnek, cebulę, ostrą papryczkę b. drobno pokrojoną. Mąkę gryczaną zastępowałam z amarantusa w części. Każdy z tych pomysłów sprawdził się. Świetnie smakuje sam, pełen aromatu, z pastą z suszonych owoców, czy na wytrwanie z ziołami prosto z własnej doniczki. Nie trzeba też martwić się, że zestarzeje się, jest za smaczny :D. Doskonale też spisuje się w podróży, właśnie jutro wybieram się i będę miała pod ręką, głód mi nie straszny.
Pozdrawiam Bożena W.
Ugotowałam . Wreszcie . Przedtem nie płukałam kaszy jaglanej przed gotowaniem z powodu nieposiadania wystarczająco gęstego sitka . A teraz wyprażyłam i przepłukałam wrzątkiem i muszę przyznać , że to jest zupełnie inna kasza jaglana . W smaku czuć to prażenie i dzięki temu jest po prostu pyszna :). Dotąd miałam nieco inny sposób na jaglaną , a mianowicie po ugotowaniu ugniatałam ją w miseczce , a na drugi dzień tą kaszową masę kroiłam w kostkę i odsmażałam na oleju kokosowym z dodatkiem chili lub curry i sosu sojowego , od którego jestem chyba uzależniona (ziemia-metal-woda:). Też jest smaczna . Praktykuję Twoje Iw przepisy od niedawna i jestem pod wrażeniem . Nie zawsze udaje mi się zachować porządek pięciu przemian , ale trening czyni mistrza , więc się nie poddaję . Mamy tylko jedno zdrowie , więc bardzo warto .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko , świeżo rozgrzana jaglaną wg Twojego przepisu :))
A ja mam inny problem staram się gotować wg 5p ale słabo mi to wychodzi ponieważ prowadzę pizzerię i tam także jem a jak wracam do domu poprostu nie zawsze mi się chce cokolwiek gotować jestem zła na siebie że czasami karmię dzieci niewiadomo czym. Córka ma azs wię dieta musi być restrykcyjna, jestem za słaba i cały czas ustępuję małej w jedzeniu ona wymusza na mnie i daję jej jakieś bezgluty gotowe chleb czy inne rzeczy. Co zrobić mam rzucić pracę ale jak? gotowanie zajmuje sporo czasu a ja nie mam czasu na nic .
OdpowiedzUsuńdlaczego kasza wyszła mi gorzka?
OdpowiedzUsuńjestem ZACHWYCOANA pANI BLOGIEM.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie,
OdpowiedzUsuńmam pytanie technicznej natury dot. zakupu kaszy jaglanej bez śladowych ilości glutenu. Mój dwuletni synek jest na diecie bezglutenowej (był też na bez mlecznej ale już je w małych ilościach). Jadł już kaszę jaglaną z radością ale od chwili gdy doczytałam iż zawiera śladowe ilości glutenu przestałam mu ją podawać. Zwiedzałam też kasze w sklepach eko/bio. Są ... ale na żadnym opakowaniu nie doczytałam się że "zawiera śladowe ilości glutenu" ale reż nie znalazłam znaczka że jest bezglutenowa. I teraz nie wiem jaką kupować żeby mieć 100% pewność. Raz jak mały dostał całą miseczkę kaszy jaglanej Sante to miał reakcje alergiczną czyli ta ilość nie jest śladowa ;( tego glutenu musi być sporo.
Raz też się pokusiłam i kupiłam taką w sklepie eko to mi spleśniała przed upływem terminu ważności, co bardzo mnie wkurzyło ... i od tej pory kupuję Sante ale jednocześnie Mały nie może jej jeść.
A teraz pytanie JAKĄ KUPOWAĆ? Nie chodzi mi o markę tylko o to czy musi mieć znaczek bezglutenowy jeśli nie ma napisu że "zawiera/nie zawiera śladowych ilości glutenu".
Będę wdzięczna za odp.
p.s. Jesteś dla mnie inspiracją do radykalnych zmian w diecie. Poza tym że synek na nietolerancje (gluten, fruktoza i sama nie wiem co jeszcze) to ja mam Hashimoto a przy tej chorobie nie wolno jeść glutenu, nabiału o słodyczach nie wspomnę :)
Kocham makarony z durum i myślałam że nie dam rady a jednak dałam. Ale nie jest łatwo ... często mam wrażenie że nie wiem co mam zjeść i z rozpaczą poszukuję w lodówce czegoś DOBREGO. A tu tylko światło wydaje się dobre ;) Czytałam Twojego posta to mamy, której córeczka nie chce jeść warzyw i ja się czuję ja ta dziewczynka. Całe życie słodycze, makarony, kluseczki, pierożki ... a teraz nic. Do czasu odkrycia Twojego bloga i tego co robisz dzięki kaszy jaglanej. DZIĘKI!!!
A przy okazji czy z Twoich przepisów mogę mogę kukurydzianą (np. naleśniki/placki) zastąpić czymś innym (skrobie i szczególnie kukurydza nie są wskazane przy hashoimoto). Może gryczana mąka?
Dzięki
Dorota
Dorotko Kochana, organizm uzależnia się od glutenu bardzo. Trudno gluten odstawić. Jeśli masz wielką ochotę na kluseczki to zazwyczaj lekarze kojarzą z rozrostem Candida w jelicie. Wszystko co Ci mówi organizm to informacje o Twoim stanie zdrowia, tylko trzeba trafić na takiego lekarza który potrafi te "potrzeby" interpretować.
UsuńSkrobię ciężko zastąpić. Ostatnio uzywam do klejenia głównie mielonego lnu złocistego. :) Gryka nie klei!
Kasza i inne produkty "zawiera śladowe ilosci glutenu" to kasza bez certyfikatu o bezglutenowości. Dostają ją TYLKO towary produkowane oddzielnie. Jeśli w fabryce przetwarza się np również kaszę jeczmienną to automatycznie produkt jest oznaczany jako niebezpieczny. Nie wiem na jakim poziomie (nie)tolerancji glutenu jest Twój syn. Ja kupuję TYLKO eko kaszę, przeglądam ją, gotuję i płuczę więc nie mam obaw. :)
ps. Jak ona mogła Ci zgnić?? Przecież jest sucha... Moze sposób przechowywania?
Uściski!
:)))))
Proszę mi odpowiedzieć , wszędzie jest napisane żeby kasze gotować w garnkach emaliowanych, prażyć, itp.. ja gotuję wszystkie kasze w parowarze. Wlewam kasze z wrzątkiem do plastikowej miseczki i samo napęcznieje. Czy taki sposób jest mniej zdrowy od prażenia i gotowania w garnku?
OdpowiedzUsuńKasza uprazona ma inne działanie na organizm. Działa osuszająco i jest "cieplejsza" (dietetyka TMC).
Usuń:)
Czy kaszę jaglaną płuczemy przed prażeniem?
OdpowiedzUsuńO jeny! Tyle tu ciekawych informacji, że nie wiem od czego zaczynać. Niesamowite!!!
OdpowiedzUsuńZostanę tu z pewnością na dłużej!
Pozdrawiam
Na początku chciałabym napisać, że Pani blog jest cudowny. Pewnie mało oryginalny komplement, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy :-) Mam mały problem z gotowaniem kaszy jaglanej. Za każdym razem przywiera mi ona do garnka i się przypala. Próbowałam już różnych sposobów gotowania, ale nagle mnie olśniło, że może to być wina garnka. Byłabym wdzięczna gdyby Pani bądź któraś z czytelniczek mogłaby polecić mi jakiś garnek do gotowania kaszy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZnalazłam przepis na brownie z kaszy jaglanej i nie jestem pewna czy ugotować ją według tego przepisu czy zwyczajnie?
OdpowiedzUsuńBlog jest powalajacy na kolana.Niesamowita i smakowita cala jego zawartosc :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńTrafilam szukajac sposobow na kasze jaglana, ktora od mca jakos instynktownie zaczelam jesc.Zrobilam juz placki wg znalezionego tu przepisu( jaglanka, ciecierzyca, skrobie zmieniaczana, siemie, sezam i czarnuszka) byly pyszne ale choc dlugo je prazylam, w srodku byly nieco mokre..czyzby siemie tu zawinilo?:-)
Chce zapytac, jakiego producenta jaglanka jest najlepsza? Mialam jak na razie tylko Sante.
I mam jeszcze jedno pytanie...ale z zupelnie innej beczki...Czym pielegnujesz swoje niezwykle wlosy???Sa cudowne.Naprawde.Ogladalam teledysk do piesni Nagila Hava( znam ja, wieeele lat temu tez ja spiewalam bardzo lubie hebrajskie klimaty) i tam zwrocilam tez uwage na Twoje wlosy- sa absolutnie zjawiskowe.
Pozdrawiam- piekna kobieto z pasja ! :-)
catty_ie
mam problem z tą kaszą. Czy na sypko ma znaczyć każde ziarenko oddzielnie czy do wyparowania wody? Jak woda wyparuje to te ziarna mam bardzo posklejane. Powinnam podlać wodą w czasie gotowania? Gotuję na najmniejszym ogniu jaki mogę uzyskać z małego palnika. Przy okazji dołączam do zachwyconych Twoim blogiem.
OdpowiedzUsuńA gdzie Matka Smakoterapia zaopatruje się w kaszę? Potrzebuję kupić większą ilość i szukam sprawdzonego źródła (do tej pory kupowałam w Rossmannie, ale ostatnio nie było), kasza mi się kończy i zaczynam się stresować. Bo ja już bez kaszy nie umiem żyć...:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMatka Smakoterapia kupuje w kooperatwie! :)
UsuńWItam,
OdpowiedzUsuńczy kaszę jaglaną z dodatkami (np. na słodko) można podawać dziecku chorującemu na cukrzyce?
A samą kaszę?
dziękuję
Matko Smakoterapio! Twojego bloga przeglądam już od tygodnia. Dopiero dzisiaj jednak odważyłam się ugotować kaszę jaglaną. Z duszą na ramieniu, przyznam, bo ani ja, ani moje dziewczyny, za kaszami nie przepadamy. A musimy zacząć, bo młodsza pociecha alergiczna się okazała. Wszystkim smakowało, bez soli i innych dodatków. Poszłam za ciosem i zrobiłam placki z dyni. Ja się w nich zakochałam, maleństwo alergiczne lubi, a starszą córę mam nadzieję kiedyś przekonać. Dziękuję za tego bloga, naprawdę z całego serca. Jest światełko w tunelu dla byłych śmieciożerców :)
OdpowiedzUsuń:******* Całuję Was! :)))))
UsuńWlasnie przeczytalam, ze nadmierne spozywanie kaszy jaglanej moze prowadzic do problemow z tarczyca. Podobno powinno sie ja z tego powodu spozywac w malych ilosciach lub nie za czesto. Problem w tym, ze nikt nie pisze jak ilosc lub czestotliwosc spozycia jest bezpieczna. Troche mnie to niepokoi bo w mlodosci mialam problemy z tarczyca (cysty, ktore na szczescie nie przeistoczyly sie w guzy). Czy ktos na ten temat wie wiecej? Prosze o informacje lub linki :=))
OdpowiedzUsuńAnia
czy ja wiem... ja od ponad dwóch lat jestem totalnie uzależniona od k.jaglanej - wcinam ją przynajmniej kilka razy w tygodniu (pod postacią śniadań, chleba, majonezu, jako dodatek obiadowy, baza do sałatek) i jednocześnie od dobrych 10 lat choruję na Hashimoto - nie wydaje mi się, aby czuła się gorzej... a badam się regularnie co kwartał :)
Usuńale z ciekawości zagłębię się w temat :)
Ukazała się taka informacja ale bez szczegółow.... Osobiście radzę oprzeć się na zindywidualizowanej diecie opracowanej specjalnie dla Ciebie przez lekarza z wiedzą z zakresu TMC. :)
UsuńChetnie z pania JMJ nawiaze kontakt, bo widze, ze jest pani dietetykiem, czyli kims kogo chyba potrzebuje, a z uwagi emigracji nie mam kontaktu. Jakos nie wierze we wlasciwe do mnie podejscie amerykanskich zywieniowcow, ktorzy beda mi diete ustawiac wg ich standardow. To dlatego tez bardziej odpowiadaja mi polskie blogi kulinarne niz te po angielsku, bo polskie bardziej odpowiadaja moim kubkom smakowym, nawet jezeli skladniki dalekie sa od tradycyjnych.
UsuńPoza tym obie mamy problemy z tarczyca i obie uwielbiamy Mistrza i Malgorzate, wiec moze jakas nic porozumienia sie utworzy. Gdyby byla pani skonna na kontakt prywatny, prosze dac znac jak mozemy to zorganizowac.
pozdrawiam
Ania
Ugotowałam kaszę jaglaną w większej ilości wody, podobnie jak makaron. Wysypałam na sito idobrze spłukałam wod.Po odsączeniu kasza jest sypka. Czy nie traci swych właściwaści przez taki sposób gotowania?
OdpowiedzUsuńDobry wieczór !Czy kasza jaglana jest odpowiednia dla osoby chorej na colitis ulcerosa ?Czytałam własnie tutaj w Pani blogu ,o dobroczynnych własciwosciach jaglanki prażonej ,a następnie gotowanej we wrzątku i zainteresowało mnie to bardzo .Danuta
OdpowiedzUsuńHmmm ja się właśnie przestawiam na kasze i szukam ciekawych przepisów, Twój blog daje mi ich wiele, dzięki wielkie!
OdpowiedzUsuń