Natknęłam się kiedyś na przepis na miód z arbuza
(Przetwory domowe z owoców, wyd Rea, Warszawa 2010)
Wyglądał tak absurdalnie zaskakująco, smakowicie i prosto,
że obiecałam sobie do niego wrócić w sezonie,
kiedy tylko będzie można zdobyć tanie arbuzy.
Czas nieubłaganie nadszedł... ;)
Zapraszam na miód arbuzowy w smakoterapiowej krasie.
Z dodatkiem rozgrzewającego imbiru na zimę, z aromatyczną nutką goździków i soku z cytryny.
Voila!
:)
Strona http://www.smakoterapia.pl została przeniesiona:
http://www.smakoterapia.pl/2012/08/cud-miod-z-arbuza/
(Przetwory domowe z owoców, wyd Rea, Warszawa 2010)
Wyglądał tak absurdalnie zaskakująco, smakowicie i prosto,
że obiecałam sobie do niego wrócić w sezonie,
kiedy tylko będzie można zdobyć tanie arbuzy.
Czas nieubłaganie nadszedł... ;)
Zapraszam na miód arbuzowy w smakoterapiowej krasie.
Z dodatkiem rozgrzewającego imbiru na zimę, z aromatyczną nutką goździków i soku z cytryny.
Voila!
:)
Strona http://www.smakoterapia.pl została przeniesiona:
http://www.smakoterapia.pl/2012/08/cud-miod-z-arbuza/
Mniam :)
OdpowiedzUsuńSkuszę się ;)
Koniecznie. Fajna rzecz, taki słoiczek. Pozdrawiam! :))
Usuńwygląda wspaniale :) gdyby tylko nie wymagało to tyyyyle roboty... zazdroszczę siły woli :)
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam... ;))) Mam wyciskarkę ślimakową... nie napracowałam się zbytnio. ;) Pozdrówko! :)
UsuńVoila, chyba warto poświęcić mu tyle pracy, wygląda super!
OdpowiedzUsuńEmma, oryginalny smak. Myślę że warto. Sciski! :)
UsuńAle pyszny rarytsik :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Potwornie słodki, ale pyszny, fakt! ;) Pozdrawiam! :)
Usuńabsolutnie doskonały!!!
OdpowiedzUsuńMargot, super zabawa. Musisz wypróbować! :) Caus!
Usuńgenialny pomysł!
OdpowiedzUsuńPomysł nie mój i w wersji saute mi nie smakował. Za to z dodatkami i owszem! Polecam. Sciski! :)
UsuńCudowny, jak wrócę z urlopu i jeszcze będą arbuzy to się skuszę, bo teraz i tak mam co przerabiać;) Przepis zapisany! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSuper! Pozdrawiam! :)
Usuńpomysł i przepis fantastyczny:) to musi być wspaniałe
OdpowiedzUsuńAntenka, dosyć zaskakujące w smaku... I skąd tyle cukru w owocu?? Masakra... Pozdrawiam! :)
UsuńWygląda pięknie, mam nadzieję, że smak wart jest zachodu. W każdym bądź razie podejmuję wyzwanie walki z arbuzowymi pestkami. Do kuchni i do roboty :) pozdrawiam kamila
OdpowiedzUsuńKamila, smak jest kwestią gustu. Oryginalny nie smakował mi szczególnie. Stąd pomysł na "dosmaczenie". Ale ja nie jestem fanką słodkości, więc czekam na recenzje Malucha. :) Uściski!
Usuńłoooo!! no po raz kolejny mnie zachwyciłaś, Twoje ananasowe żelki robię od czasu do czasu wciąż, więc tym bardziej arbuzowy miód muszę wyprodukować :D
OdpowiedzUsuńhihihihi! Dzięki! Miłej zabawy w pszczołę! ;))) Sciski!
UsuńCzy po takim gotowaniu koncowy produkt ma jeszcze jakies walory odzywcze, witaminy?
OdpowiedzUsuńPo takim gotowaniu produkt końcowy idealnie zastąpi rafinowany, szkodliwy, sklepowy cukier. A witaminy przyjmę w postaci świeżych warzyw, owoców, kasz, orzechów, ziaren, strączków, jaj... itp itd.. Wystarczy. :) Pozdrawiam.
UsuńW zimie?
UsuńW zimie nie widujesz jabłek, marchewki, selera, pietruszki, cebuli, czosnku, buraków, kiszonych ogórków i kapusty itd, itp? Skąd jesteś? Ja mieszkam w Polsce. Dynię przechowuję w chłodzie do maja. Chyba że zjem wcześniej. ;) Owoce i warzywa w Polsce są sezonowe i sezonowo należy je spożywać. Część przechowuje się bardzo dobrze przez zimę. W zimie jemy produkty zbożowe bez zmian i wszystko co udało się przechować w stanie surowym. Dyskusyjne jest spożywanie w zimie owoców egzotycznych. Witaminy mają, owszem. Ale wychładzają organizm (po to rosną w ciepłych krajach) i w efekcie mogą powodować większą podatność na choroby.
UsuńReasumując. Prócz witamin jest jeszcze parę składników jakie należy zadbać. Wg TMC jadać należy najwięcej zbóż, inne płody ziemi sezonowo + produkty odzwierzęce (max 10% całości) jeśli ktoś nie jest weganinem. Polecam odpowiednią literaturę. I opiekę wykształconego lekarza (medycyna klasyczna + wiedza holistyczna w tym dietetyka).
Niesamowity...
OdpowiedzUsuńDzięki Patysko. Uściski! :)
Usuńjestem po prostu.. rozdarta! pomiędzy tym, czy zapisać tylko, czy może pędzić do marketu po arbuza!
OdpowiedzUsuńIdź do sklepu i ze stoickim spokojem nabądź drogą kupna wielką zieloną kulę, czerwoną w środku. :D A potem... szaleństwo pestkowe! Pozdrawiam Karmelitko. :)
UsuńNo właśnie iw, skąd bierzesz arbuza? Myślisz że można kupić ze zwykłego sklepu? Czy powinnam poszukać w sklepie Eko? I napisz też proszę czy przez wyciskarkę ślimakową rozumiesz taką ręczną maszynkę do mielenia mięsa? Z góry dzięki za odpowiedź!
UsuńArbuz z łapanki. Oczywiście taki "swojski" z działki od sąsiada najlepszy... :)
UsuńJa juz robię! Właśnie pyrka na kuchence!
OdpowiedzUsuńO jaaaa! Szybka/i jesteś!!! :D Ciekawe jak Ci posmakuje. Pozdrawiam! :)
UsuńZajadam się arbuzem solo jako takim i się zachwycam, a tu okazuje się że takie cuda można z niego zrobić. Takie to pożyteczne :-)
OdpowiedzUsuńAle ogrom pracy mnie poraża...podziwiam!
Szczerze powiem Arven, że już trudniejsze rzeczy pokonałam. To była pestka. ;)) Wolę arbuza niż przebieranie czarnych porzeczek!!! :) Uściski!
UsuńTak! Jutro robię :) Brakowało mi super oryginalnego przepisu na owoce w słoiku :) No to mam! Dzięki Iw :)
OdpowiedzUsuńUściski Madziu! :)
UsuńJakie cudo :) Smak musi być obłędny! Wyślę po pracy TŻ po arbuza i biorę się za gotowanie :D
OdpowiedzUsuńPrawda? Niezłe dziwadełko. I w smaku też niepodobne do niczego co dotąd kosztowałam. Ciekawe doświadczenie. Polecam! I pozdrawiam! :)
UsuńGenialne! Dzięki za przepis. Użyłam 4 kg arbuza, wyszło mi 190 ml "miodu". Jest bardzo, bardzo słodki. Muszę dokupić arbuza i zrobić więcej :-) Zastanawiam się, czy konieczne jest wyciskanie (ja mam ręczną wyciskarkę ślimakową, ale sok uciekał mi górą, więc się trochę narobiłam), czy nie da się zrobić ze zmiksowanego arbuza bez przecierania. Chyba zrobię taki eksperyment :-)))
OdpowiedzUsuńMałgosiu! Super! :D Co do wyciskarki, moja dała radę i nic jej górą nie uciekało. Z tego co wiem, taki "nieprzetarty" arbuz nie ma miodowego koloru (jest czerwony) i być może będzie się szybciej psuć... ale próbuj. :) Daj znaki jak wyszło. :)
OdpowiedzUsuńDziś zrobiłam drugą wersję - arbuza pokroiłam i rozgotowałam. I dopiero taki rozgotowany przetarłam przez sitko (czyli zrobiłam tak jak przecier pomidorowy ;-)). Po przetarciu zagotowałam, przecedziłam przez gazę, odparowałam. Wygląda i smakuje tak, jak ten z przepisu. Odpadków było tyle samo.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć! Dzięki Małgosiu. :) Uściski!
UsuńJedno sprostowanie - osoby zajmujące się zawodowo TCM NIE MUSZĄ kończyć medycyny zachodniej, aby genialnie leczyć wg TCM. Znam wiele osób, które nie kończyły zachodniej medycyny i rewelacyjnie leczą wg TCM, znam również osoby, które kończyły medycynę zachodnią, zajmują się TCM i są w tym fatalni - nie potrafią się przestawić na zupełnie inny tok rozumowania, zupełnie inny od zachodniego medycznego podejścia. Dlatego - nie bójcie się osób, które leczą wg TCM i NIE MAJĄ zachodniego wykształcenia medycznego - szkoły, w których kształcą się przyszli terapeuci TCM - mają w programie wykłady z anatomii, fizjologii i podstaw medycyny zachodniej, także - na prawdę - mogę policzyć na palcach jednej ręki lekarzy zachodnich, którzy są dobrzy w TCM, a znam wiele osób, które nie posiadają wyższego wykształcenia medycznego zachodniego i są ŚWIETNE w leczeniu wg TCM - także w akupunkturze.
OdpowiedzUsuńSzanowny Anonimie, nie mogę się zgodzić w stu procentach. Nie zauważyłam takiej prawidłowości, żeby osoby o wykształceniu medycznym, które edukują się i iinteresują TMC były gorzej wykształcone niż osoby bez medycznego przygotowania. Nie twórzmy stereotypów. Wszystko zależy od ludzi. :)
UsuńZ pewnością bywa tak jak piszesz, co nie znaczy że jest to normą. Osobiście, z wiedzą jaką posiadałam kilka lat temu na temat TMC (żadną, oczywiście) nigdy nie powierzyłabym swojego dziecka opiece "lekarskiej" kogoś kto nie jest lekarzem. Szanuję więc nieufne postawy ludzi. Dziecko jest najcenniejsze, nikt nie chce na nim eksperymentować. Dlatego sądzę że lekarz który posiada wiedzę z obu zakresów jest idealnym wyborem dla rodzica którego pociechy cierpią na przewlekłe choroby i zderzają z bezradnością zachodniej medycyny. Pozdrawiam. :)
Masz również dużo racji. Jest wiele "szarlatanów", którzy "uważają", iż "leczą". Jest to wina faktu, iż w Polsce nie ma państwowego egzaminu, który weryfikuje umiejętności terapeutów, zajmujących się medycyną inną niż zachodnia, np homeopatią czy TCM. Dlatego też - można trafić na prawdziwego "konowała". Natomiast - na prawdę, znam wiele osób, które świetnie leczą wg TCM nie mając wyższego wykształcenia medycznego - uczą się u znakomitych lekarzy TCM z Chin, często bywają w Chinach, aby swoje umiejętności poszerzać.
OdpowiedzUsuńJest wiele lekarzy medycyny zachodniej, którzy NIE POTRAFIĄ myśleć wg TCM - znam takich osobiście. Nie mają zielonego pojęcia o dietetyce, zajmując się np tylko i wyłącznie akupunkturą - bo "to im pasuje"..
Znam tez lekarzy zachodnich, którzy na prawdę dobrze leczą wg TCM - także - nie ma reguł.
Chciałam tylko podkreślić, iż na prawdę - w Polsce są dobrzy specjaliści z zakresu TCM, którzy nie mają ukończonych wyższych studiów medycyny zachodniej, ale np 10 lat uczą się TCM u wybitnych specjalistów w tej dziedzinie. A są lekarze zachodni, którzy skończyli roczny kurs akupunktury i .. uważają się za "specjalistów" w dziedzinie TCM. Trzeba uważać. Pozdrawiam :))
Dodam jeszcze, iż po prostu miałam nieciekawe doświadczenia z lekarzem medycyny zachodniej, który "po godzinach" zajmował się TCM. Podczas wizyty przeglądał jakieś notatki, nie potrafił odpowiedzieć na zadawane pytanie, praktycznie - NIC NIE POWIEDZIAŁ. Jego leczenie nie było w ogóle skuteczne. Pracował jako lekarz w szpitalu (med. zachodnia), a potem, po godzinach spędzonych na etacie, jako lekarz specjalista TCM. Niestety, są też tacy.. Na "szczęście" nie trafiłam do niego z dzieckiem!! Potem znajoma poleciła mi jedną panią, która leczy wg TCM, nie będąc lekarzem zachodnim. Uczy się stale, jeździ do Chin, do Holandii do swoich nauczycieli. Ta pani mnie WYLECZYŁA. Odpowiadała na każe pytanie skrupulatnie, jest przemiła, przesympatyczna. Widać ogrom Jej wiedzy i umiejętności.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że nie trafiłaś z dzieckiem do takiego "lekarza", do jakiego ja trafiłam..
Może napisałam poprzedni post krzywdząco dla lekarzy zachodnich, którzy prawdziwie kochają TCM i na prawdę się na niej znają, ale moje doświadczenie było na prawdę.. traumatyczne w tym aspekcie. Każdy patrzy ze swojej perspektywy i myślę, że warto jest wymieniać opinie, zdania, bo "prawda leży pośrodku".
Reasumując - obie trafiłyśmy w końcu na prawdziwych SPECJALISTÓW i to jest ważne!!
Najważniejsze, to trafić do osoby, która jest kompetentna, sprawdzona, polecana - najlepiej do takiej osoby, którą polecają nasi przyjaciele, znajomi, albo poznać taką osobę, przyjść na jedną, dwie wizyty ZANIM się zgodzi na leczenie u niej.
Aha, dodam jeszcze, iż w/w pan doktor w ogóle nie interesował się dietetyką wg TCM :( ANI RAZU nie wspomniał o zaleceniach dietetycznych :( Później z Panią bardzo dużo rozmawiałam właśnie o dietetyce, gdyż to ona uświadomiła mi, iż jest to rzecz najważniejsza, gdyż przez właściwe odżywianie - wpływamy co najmniej 3 razy dziennie na nasze zdrowie, harmonię. Dlatego też trafiłam na Twojego bloga, szukając "zdrowych" przepisów w internecie :-) Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam wszystkim dużo zdrowia :**
Cieszę się że w końcu dobrze trafiliście. :) Uściski ślę! :)))
OdpowiedzUsuńRównież ściskam :**
OdpowiedzUsuńOstatnio żywie się głównie arbuzami i mam wielką ochote spróbować tego przepisu! Dzięki!pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZapraszam! Ciekawe doświadczenie. :) Pozdrowienia!
UsuńZrobiłam. Dla mnie niestety niewspółmierny włożony wysiłek do osiągniętego efektu.
OdpowiedzUsuńWyciskarka ślimakowa lepiej wyciska twarde, niż miękkie, i po prostu się zapychała. Wyciskając sok z miękkich owoców, zazwyczaj przepycham kawałkiem marchewki, tutaj tego nie chciałam robić żeby nie zaburzyć smaku. Narobiłam się jak dzika, jest to bardzo czasochłonne.
Po odparowaniu, właściwego "miodu" wychodzi mało. Smak też mi nie odpowiada...
Nie powtórzę eksperymentu. Aczkolwiek na zdjęciach wyglądało fantastycznie!
Pozdrawiam!
jo! Jaka masz wyciskarkę? Moja sprawdziła się idealnie. W kilka minut, bez żadnej ingerencji, papraniny, a nawet dotykania czegokolwiek poza tłoczkiem... wielki gar oddzielonego soku od wiórów, co widać na zdjęciu. :) Aromat bardzo specyficzny, fakt. Ale ja wielbię takie doświadczenia i z pewnością powtórzę w przyszłym roku ponieważ miód z arbuza idealnie sprawdził się jako "słód" do ciast, składnik koktajli, dodatek do wielu wymagających dosłodzenia potraw. Słowem: cudowny, zdrowy, naturalny słodzik. Ale wiadomo, co kto lubi! :) .Uściski ślę i dziękuję za wpis. :)))
UsuńBardzo bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńZ czego to ludzie nie zrobią miodu :P. Muszę przetestować ten patent :)
OdpowiedzUsuńa czy sokowirówka może zastąpić wyciskarkę? :)
OdpowiedzUsuńtaką oto posiadam z siteczkiem trącym: http://www.avans.pl/kupic_img5/24/657x450_zelmer_sokowirowka-zelmer-jovita-177-b-symbio-_4142054086.jpg
Ola
Nie mam zielonego pojęcia. :)
UsuńEksperymentuj Olu!
Uściski!
:))))
wow, wygląda super, ale fakt dużo przy tym zachodu :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmamę eksperymentatorkę :)
Całuski ślę! :)))
UsuńCzy pasteryzujesz słoiki?Do zimy wytrzymają?Musi byc pyszne!
OdpowiedzUsuńAutorko, jaką masz wyciskarkę? Jaką polecasz? Czy Twoja roni przerwy co ileś czasu?
OdpowiedzUsuńNie robi przerw. Szczegóły na priv. :)
UsuńDziś zrobiłam :) Smak fajny. Roboty trochę jest, ale każde dzieło sztuki wymaga pracy i poświęcenia :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa czy to jakoś się pasteryzuje? Bo nie wiem czy nie iść kupić arbuza i na całą zimę narobić :P
Pzdr, Ania
Ja też się zapytuję:) Czy można toto pasteryzować na zimę?:)
OdpowiedzUsuńpozdr
Ania
Można! 25 minut w 125 stopniach w piekarniku. Albo jak kto lubi. ;)
UsuńUściski!
:)
Moim zdaniem wystarczy pasteryzować w słoikach we wrzątku - ja tak pasteryzuję wszystkie przetwory i jak dotąd żaden nie zapleśniał ani nie skisł.
UsuńJola
Zrobiłam po raz drugi (po poprzednim nie ma śladu - poszedł do dżemów) i na pewno nie ostatni w tym roku. Jest pyszny.
OdpowiedzUsuńPoprzednio nie miałam imbiru. Dokupiłam z powodu tego miodu właśnie przystawkę wyciskającą (ślimakową) do maszynki do mielenia mięsa koszt ok 100 zł. Do arbuza sprawdza się idealnie, borówki i porzeczki trochę zapycha
KejBi
A gdyby tak tego arbuza przez sokowirówkę tradycyjną przepuścić? :P Byłby klarowny sok bez włókienek i pestek :))
OdpowiedzUsuńMamma mia! Uwielbiam takie eksperymenta! Mam ślimakową. Pędzę po arbuza i produkuję!
OdpowiedzUsuńCo przepis na Twoim blogu to aż mnie ekscytacja kulinarna rozpiera! :) Dzięki Bogom za Internet i blogi!
Miód a arbuz, no cóż nie zdarzyło mi się. Choć już różne rzeczy się z miodem próbowało:)
OdpowiedzUsuńZrobiłam dzisiaj, dla wypróbowania. Wersję watermellon jelly znam od dawna, bo obracam się w amerykańskim środowisku, gdzie jest to popularne. Wyciskarkę mam, więc nie umęczyłam się przy produkcji. Poczekam do wystygnięcia, aż spróbuję czy wolę wersję przyprawioną od klasycznej.
OdpowiedzUsuńJola