To jest w sumie dziwne dla rodzica (a dla babć jeszcze bardziej niepojęte) kiedy dziecko odmawia jedzenia słodyczy...
Niemożliwe? A jednak.
To my, dorośli żyjemy w przekonaniu ze słodycze są w diecie dzieci niezbędne...
a może bardziej, że krzywda im się dzieje jeśli nie dostaną na podwieczorek ciasteczka...
Jakże się cieszę, że mój Mały Nauczyciel wyprowadza mnie często z tego błędu. Nie dojada zdrowego słodkiego ciastka do końca (jus wystarcy) wylizuje do połowy ksylitolowego lizaka (jus dziękuję mamo) a napady "słodkiego głodu" zaczynam raczej łączyć ze stanem jego zdrowia niż zachcianką...
Wedle medycyny chińskiej ponoć apetyt na słodkie wynika z osłabienia funkcji śledziony.
Jak zawsze, polecam indywidualne spotkania ze specjalistami.
:)
Tak było z gorącą czekoladą do picia.
- Synu, napijmy się słodkiej czekolady. :)
- Nie chcę.
Ale spróbował.
Po trzech łykach zrecenzował: "pysne!" ale podziękował pięknie za resztę.
Decyzję synowską przyjęłam z szelmowskim uśmiechem.
Więcej dla mnie! ;)
Rzeczywiście była znakomita.
Zapraszam.
:)
Składniki na 1 porcję:
mleko roślinne najlepiej domowe 3/4 szklanki (ryżowe, słonecznikowe, migdałowe itd, przepis: klik)
orzechy nerkowce (nie są niezbędne, kilka sztuk - pół małej garści, łatwiej będzie jeśli namoczysz je na min. 1 godz)
karob (1łyżka, lub do smaku)
daktyle/syrop z agawy, klonowy/ksylitol (do wyboru, do smaku, daktyle warto namoczyć)
kakao (dla nieuczulonych, 1 łyżeczka lub do smaku)
olej nierafinowany z orzechów laskowych (nie jest niezbędny)
w wersji ostrzejszej, rodzicielskiej polecam dodatkowo:
kardamon zielony
goździk
cynamon
chili (dla bardzo odważnych) ;)
Wykonanie:
domowe mleczko (dowolne, słonecznikowe jest najtańsze w "domowej produkcji") zmiksuj z nerkowcami. Ten zabieg ma na celu wzbogacenie płytkiego smaku mleczka i delikatne zagęszczenie płynu. Jeśli wybierasz wersję daktylową, dołóż do miksowania również namoczone daktyle (możesz je również moczyć wcześniej bezpośrednio w mleczku które będzie miksowane. Całość podgrzej, dołóż karob (jeśli chcesz - również kakao) a jeśli to nie jest wersja daktylowa, posłódź dowolnym słodem bądź ksylitolem i połącz trzepaczką. Kapnij do garnuszka odrobinę nierafinowanego oleju z orzechów laskowych (cudowny aromat!) i użyj dowolnego ustrojstwa by spienić lekko mleczko. Przelej do kubeczków i delektuj się do woli...
Ciasteczko z quinoa? (przepis)
Częstuj się.
Smacznego!
:)
Bardzo dużo ciepłych słówmi się ciśnie na temat tego bloga czytając takie przepisy!!!:)
OdpowiedzUsuń:)))))
UsuńI ciepło się robi dzięki takim komentarzom, choć mróz nie odpuszcza za oknem... Uściski! :)
Pyyysznie wygląda.
OdpowiedzUsuńI dobreeee jeeeest...! :)
UsuńUściski! :)))
WOW siostrzyczko - brzmi pięknie i jak już umebluje kuchnię to takie coś zrobię i zaserwuję gościom.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Andre
Endrju,mebluj mebluj. Gotowanie czeka. :)
UsuńHa! Wczoraj robiłam na deser, bo taki mróz na dworze ;-) kakao na mleku ryżowym z surowym kakao (nie uczula nas) + surowy miód z pasieki (też na szczęście nie uczula) ze szczyptą cynamonu. Wyszło pyyyszzzneee!! Ale też było "jusssss" w połowie kubka ;-) Całuski Iwonko! / An.
OdpowiedzUsuń:)))) ooo to to!
UsuńI ja całuję! :*
Wspaniała propozycja :). Ja jako dziecko też nie jadałam słodyczy. Do dziś wygrywa u mnie wytrawna kuchnia :)
OdpowiedzUsuńJak ja Cię rozumiem! moje ulubione słodycze to ... oliwki! ;)
Usuńaż chyba sobie zrobię, kocham słodkości. akurat mam przed chwilą zrobione mleko kokosowe. :))
OdpowiedzUsuńKokosowe jest bardzo wyraziste, nie trzeba mu nerkowca w dodatkach. :) Smacznego! :)))
UsuńNo właśnie, indywidualne konsultacje... Znasz może kogoś godnego polecenia we Wrocławiu? Pomóż proszę, bo na moje dziecię medycyna Zachodu nie działa. Tzn. już nie chcę Jej leczyć chorób i ich skutków, tylko znaleźć przyczynę. Z góry dziękuję / ezolta
OdpowiedzUsuńEzolta, pisz na priv. Caus. :)
UsuńJesteś geniuszem czy raczej geniuszką Iw***
OdpowiedzUsuńAlciu, dziękuję, Kochana. Co prawda bardzo na wyrost ale Ty już tak masz - serducho na dłoni. :) Całuję. :***
Usuńa ostatnio się właśnie zastanawiałam czy karob będzie smaczny w wersji do picia :)
OdpowiedzUsuńO! :)))
UsuńWłaśnie skończyłam pałaszować kaszę jaglaną z warzywami. Powiedz, Iw, gdzie Ty ją najlepiej polecasz kupować, żeby była dobra eko? A gdzie kupujesz karob? Powiem Tobie (w tajemnicy, hehe), że będę próbowała piec chleb bez mąki - z babką płesznik - przepis krąży w necie. Myślę, że i do niego da się dodać kaszy jaglanej - obok innych ziaren i orzechów. Dam znać. Tylko najpierw ten błonnik z babki kupić muszę... Całusy, Ala
OdpowiedzUsuńKupuję z łapanki, najtańszą z tych certyfikowanych eko, w największych pojemnościach. :) Podobnie z karobem. Dzięki za tajemnicę... ciiiiii... opowiesz w tajemnicy jak wyszło??? :D Całusyyyyy!
UsuńA ja- o zgrozo- dopiero odkryłam Twojego bloga! ileż mam do nadrobienia w kuchni, w przyzwyczajeniach kulinarnych... gdzie ja byłam, kiedy nie było mnie tu?? to juz się więcej nie powtórzy, melduję się na stałe! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhihihihi! ;))))
UsuńAsiula, ubawiłaś mnie. :)
Pewnie byłaś tam gdzie ja całkiem niedawno. Wszystko przed nami. Witaj przy stole! Całusy ślę. :))))
Hej, Hej!, skąd jest ta złota filiżanka?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam