W zasadzie nigdy nie lubiłam kopytek i do głowy by mi nie przyszło żeby się starać o ich przystępną wersję. Przystępną w diecie Młodego mego. Ale cóż, mnie by nie przyszło a jemy i owszem.
KLUSKI! Mają być i już. No dobrze Dzieciątko, ale jeśli się może jeść nabiał w dowolnej postaci i ilości, oraz podsypywac całość mąką pszenną to kopytka wyzwaniem żadnym. Gorzej jeśli trzeba coś wykombinować z tego co jeść póki co wolno. ;)
A że kluski śląskie z jagły już przetesotwaliśmy, nadszedł czas na coś a la kopytka.
i voila!
Są.
Nie pytajcie czy pyszne, bo porówniania z oryginałem nie mam.
Cieższe, bardziej twarde ale niezłe.
Młode twierdzi że "pycha!".
Niech mu zatem będzie.
Zaczynamy!
Składniki (ok 20 szt. - małe)
kasza jaglana, ok 250 g po ugotowaniu na sypko (duża szklanka)
skrobia np ziemniaczana lub tapioka - ok 1/4 całej masy z kaszy jaglanej
2-3 łyżki mąki migdałowej lub mielonych migdałów blanszowanych
Wykonanie:
Kaszę ugotuj, ostudź i zmiksuj. Wyjmij 1/4 części i dodaj skrobię. Następnie włóż z powrotem czwartą cześć kaszy, dołóż mąkę lub masę migdałową i zagnieć ciasto. Ulep zgrabne "węże" rękoma posypanymi skrobią, pokrój na zgrabne romby (możesz odcisnąć ślad widelcem) i gotuj kilka minut we wrzątku (3-5 minut od wypłynięcia na powierzchnię, w zależności od wielkości kluseczek).
Gotowe!
Podawaj z czym lubisz. Na słodko lub wytrawnie.
Smacznego!
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.