Kiszone = zdrowe.
Bez dwóch zdań.
:)
Zimą kiszonki są niezastąpione. Kiszenie to proces, który nie tylko nie niszczy witamin, w przeciwieństwie do większości sposobów konserwacji warzyw i owoców. Podczas procesu kiszenia POWSTAJĄ witaminy, zaś ilość choćby samej witaminy C w kiszonej kapuście pokrywa dzienne zapotrzebowanie na nią (w ilości już 5 łyżek)! Kiszonki - obroczynne dla jelit, układu nerwowego, krwiotwórczego, pomagają na osłabienie, zniszczone włosy i paznokcie...lista ta zdaje się nie mieć końca. W praktyce są pyszne i łatwo je przygotować w domu.
Zatem do roboty.
Hmmmmm...
Wszystko pięknie, gdyby nie to szatkowanie.... ;)
Składniki (w przeliczeniu na 1 kg kapusty):
biała kapusta (dowolna ilość)
sól kamienna, niejodowana (ważne!) - ok. 1,5 łyżki na kg kapusty
liść laurowy,
ziele angielskie (1 łyżeczka
pieprz czarny (1 łyżeczka)
gorczyca (1 łyżeczka)
świeży imbir (kilka plastrów, do smaku)
czosnek (kilka ząbków, wedle gustu)
(dodatkowo marchew lub ostra papryka, opcjonalnie)
Wykonanie:
Kapustę posiekaj drobno i ugnieć z solą, aż do wytworzenia się soku. Wymieszaj z przyprawami i ugnieć w glinianym garnku, lub w słoju, tak by całą powierzchnię przykrył kapuściany sok. Jeśli soku jest zbyt mało, dodaj roztwór solny z przegotowaną, ciepłą wodą (2 łyżki na litr).
Przypomnijmy szczegóły dotyczące kiszenia różnych warzyw:
Kiszonkę, ułożoną ciasno w słoiku, obciąż od góry wyparzonym kamieniem tak, by cała była zalana wodą. Przechowuj w temperaturze 15-20 stopni 2-3 dni, następnie w temperaturze 8-12 (okres przejściowy - dojrzewanie kiszonki), zaś gotową kiszonkę w temperaturze 4-8 stopni.Jeśli nie masz takich warunków kiszonkę trzeba zawekować by nie uległa zepsuciu, albo... robić jej niewielkie ilości i sukcesywnie spożywać. :D Pasteryzacja zawsze pozbawia produkt części witamin i nieco zmienia smak kiszonki. Nie stosujemy jej zatem wcale. Kisimy małe ilości kapusty i zjadamy na bieżąco, zaś nadwyżkę przechowujemy w słoju w lodówce. Jedyne o czym musisz wówczas pamiętać to by kiszonka CAŁY CZAS była przykryta wodą. W przeciwnym razie może dojść do pleśnienia wierzchniej warstwy kiszonki.
Kapusta z naszego przepisu ma imbirowy smak.
Jest pyszna!
:)
Smacznego i na zdrowie!
Ciao!
Witaj,a kisiłaś kiedyś czerwoną kapustę?spróbuj-pyszota.Pozdrawiam i dzięki za fajne przepisy.
OdpowiedzUsuńCzerwona czeka w kolejce! Czyli warto. Ukiszę prędzej. ;) Usciski! :)))
UsuńW małych ilościach i szatkowanie nie stanowi problemu.. Choć wtedy gorsze jest za to czekanie na kolejne porcja! ;p
OdpowiedzUsuńWoW, super post, dzięki!!!
OdpowiedzUsuńu nas na bazarze rolnicy sprzedają worki poszatkowanej kapusty- gotowej do kiszenia. Więc problem mam z głowy jakby co. Tylko tak jakoś nie mam zbyt dużej wiary w siebie czy ją uduszę dobrze itd..
OdpowiedzUsuńAnia
Dasz radę. Nawet pokroić! :)
UsuńUściski!
:)))
Jejku,przypomniałaś mi kiszenie kapusty, a właściwie 'deptanie' kapusty w wielkiej drewnianej beczce. Robiliśmy to jak byliśmy dziećmi. Nie wiem, czy ktoś w ten sposób jeszcze kisi? Nas specjalnie babcia wołała, mieliśmy myć nogi , a potem dawaj do beczki haha:D. Fajne wspomnienia! :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych wspomnień! Całusy Majano. :)))
UsuńJa swoją udeptuję własnymi stopami (oczywiście wcześniej wyszorowanymi) :) Frajda taka sama jak w dzieciństwie :D
Usuńo super! ja ukisiłam w tym roku pierwszy raz w życiu i jestem zachwycona :) moja wyszła bardzo ziołowa (ziele angielskie, liść laurowy dominują), a następnym razem chętnie dodam też imbiru!
OdpowiedzUsuńdowiedziałam się też że muszę ją szybko zawekować, albo... wstawić do lodówki, żeby już dalej nie dojrzewała. przydała by się zimna piwniczka!
pozdrawiam
Zuzayano, moje nadwyżki kapusty upchnęłam w słoiki i schowałam do lodówki. Patrząc na nasz aktualny przerób, muszę się raczej za nową kapustą do kiszenia rozglądać zamiast za piwniczką. ;)
UsuńUściski!
:)))
Bardzo lubię kiszoną kapustę...przypominają mi się czasy z dzieciństwa gdy w towarzystwie całej rodzinki podejmowaliśmy się tego zadania:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzien dobry Pani. Zajrzalam do Pani bloga z polecenia i...zakrecilo mi sie w glowie. Jaki wspanialy blog, jakie przewspaniale przepisy! Juz jestem Pani fanka. Jesli mozna, to chetnie sie tu zadomowie :)
OdpowiedzUsuńEdyta
Pierwszy raz ukisiłem, wyszła pyszna. Część zjadłem reszta do kosza. Nie pomyślałem! i ubiłem kapustę z liściem laurowym. Brakowało mi cierpliwości do wybierania pokruszonego liścia laurowego z kapusty. Następnym razem dam go na dno naczynia i na wierzch.
OdpowiedzUsuńOd wieków kisimy kapustę. W moim rodzinnym domu robiło się to od zawsze. I tak długo jak długo jest potrzeba.
OdpowiedzUsuńDziś gorszę niektórych znajomych. Właśnie wstawiłam czwartą turę tej zimy i niektórzy robią wielkie oczy na mnie, bo po 1 listopada kapusty się nie kisi. ;) Słyszała pani o tym? :D
A ja zakisilem całe kapusty upchane pomiędzy szatkoacznegowaną .No i czosnek w zalewie jak na ogórki kiszone . polecam sm
OdpowiedzUsuńWłaśnie przed chwilą zapełniłem słoik 1kg kapusty wedle Twojego przepisu. Aż jestem ciekawy efektu, ale niestety trzeba poczekać ;-). Nurtuje mnie jedno, "następnie w temperaturze 8-12 (okres przejściowy - dojrzewanie kiszonki)" ile trwa, powinien trwać ten okres przejściowy? Pozdrawiam Artur
OdpowiedzUsuń