Nadszedł czas by się przez chwilkę pochylić nad składnikami z jakich wyczarowujemy nasze potrawy.
W sieci można utonąć w zalewie skądinąd interesujących przepisów na ciekawe dania. Niewiele jedak wiedzy na temat "co jest czym" we współcześnie produkowanej żywności. A przeciez to nie tylko przepis daje gwarancję wykonania jadalnej potrawy.
Smutną prawdą jest to, że w dzisiejszych czasach mamy raczej do czynienia z "zastępnikami jedzenia" zamiast tego PRAWDZIWEGO. O gotowych produktach sklepowych nie wspomnę...
Warto więc dowiedzieć się co zawierają produkty ktore kupujemy. Albo czy w ogole są tym czego szukaliśmy.
Pominę milczeniem wędliny, homogenizowany nabiał, pomidorki w zimie ;), cytrusy....
No dobrze. Czas na usystematyzowanie.
W mojej kuchni UNIKAM:
-żywności wysoko przetworzonej
-konserwantów, polepszaczy smaku (uwaga na mieszanki przyprawowe)
-mrożonek
-potraw z mikrofali
-białej mąki (w każdej postaci)
-wędlin "nietradycyjnych"
-wieprzowiny
-nabiału (dozwolone masło klarowane oraz jaja)
-cytrusów (zwłaszcza w zimie)
-SŁODYCZY "SKLEPOWYCH", LODÓW
-zimą: surowych produktów
-cukru białego i ciemnego
Co mieć pod ręką by wyczarować na przykład takie śniadanko (w lecie oczywiście ;))?
Przede wszystkim, jeśli to możliwe, znajdź zaufanych dostawców żywności lub gospodarstwa rolne. Lepiej wiedzieć "co, skąd, gdzie rosło" a także kto hoduje. ;)
Nawet w Warszawie można znaleźć zaufanego rolnika który, jeśli nie produkuje żywności eko, przyzna się co "okrasił nawozem"i w jakiej ilości oraz razem z Maluchem pozbiera maliny z krzaka. :)
Przynajmniej mnie się to udaje.
- kasze (zboża), nieco zapomniane, wracające do łask ostatnio, bardzo pożywne i cenne (jaglana -jedyna "zasadowa" kasza , gryczana - rozgrzewająca, idealna w zimie, jęczmienna, orkiszowa, amarantus! - wart wypróbowania, quinoa, brązowy ryż.
Cudowne jest gomasio z prażonego siemienia lnianego i sezamu, którym można posypywać kasze.
- warzywa i owoce ( nie próbuj z zimy zrobić lata ;) i jedz zawsze warzywa i owoce sezonowe). Najtrudniej jest zimą, ale to co mamy w zupełności nam wystarcza: marchew, seler, pietruszka, por, cebula, czosnek, buraki, dynie (moje wciąż stoją całkiem rześko w spiżarni ;)), kapusta biała i czerwona, jarmuż, brukiew, pasternak, wszelkie kiszonki i w ograniczonej ilości ziemniaki ( warzywa psiankowate są najmniej zdrowe: ziemniaki, papryka, pomidory, bakłażan), jabłka, gruszki... Jest w czym wybierać nawet zimą! Warto też sięgnąć po suszone owoce, te w najbrzydszym kolorze. ;) Są niesiarkowane. Oraz orzechy. Jeśli nie próbujemy aktualnie schudnąć... ;)
- strączki warto spożywać ok. 2 razy w tygodniu. Bardzo cenna jest fasola adzuki (nie powoduje wzdęć ;), soczewica w każdym odcieniu, cieciorka.
- przyprawy naturalne ( nie mieszanki!!! zazwyczaj zawierają polepszacze smaku), poprawiające trawienie. Majeranek, tymianek, bazylia, rozmaryn, kolendra, kurkuma, kmin rzymski, papryka, imbir.
UWAGA na:
*sos sojowy (polecam tamari, shoyu - czysty skład, sklepy eko)
*ocet (powinien być "żywy", wówczas dodany do surówek pełni rolę "gotującego na zimno",
czyli sprawi, że danie będzie bardziej lekkostrawne.
*cukier (zastąp go słodami, np. daktylowym, ryżowym, ksylitolem lub stewią)
*oleje (od ich jakości zależy nie tylko smak potrawy. Wybieraj oleje tłoczone na zimno. Zrezygnuj z oliwy z oliwek jako jedynej "słusznej". Spróbuj jak pyszna jest oliwa z orzechów włoskich!!! Ze słonecznika, rzepaku... itd.
Mięso (drobiowe) polecam jedynie ze sprawdzonego źródła.
Warto natomiast jeść niehodowlane ryby.
:)
Unikam w kuchni również metalu, teflonu. folii aluminiowej. Do łask wracają naczynia emaliowane, szklane, które oddają nam najmniej "prezentów" do naszych potraw...