SMAKOTERAPIOWY NIEZBĘDNIK KUCHENNY, czyli co warto mieć pod ręką dla własnego dobra ;)
Nadszedł czas by się przez chwilkę pochylić nad składnikami z jakich wyczarowujemy nasze potrawy.
W sieci można utonąć w zalewie skądinąd interesujących przepisów na ciekawe dania. Niewiele jedak wiedzy na temat "co jest czym" we współcześnie produkowanej żywności. A przeciez to nie tylko przepis daje gwarancję wykonania jadalnej potrawy.
Smutną prawdą jest to, że w dzisiejszych czasach mamy raczej do czynienia z "zastępnikami jedzenia" zamiast tego PRAWDZIWEGO. O gotowych produktach sklepowych nie wspomnę...
Warto więc dowiedzieć się co zawierają produkty ktore kupujemy. Albo czy w ogole są tym czego szukaliśmy.
Pominę milczeniem wędliny, homogenizowany nabiał, pomidorki w zimie ;), cytrusy....
No dobrze. Czas na usystematyzowanie.
W mojej kuchni UNIKAM:
-żywności wysoko przetworzonej
-konserwantów, polepszaczy smaku (uwaga na mieszanki przyprawowe)
-mrożonek
-potraw z mikrofali
-białej mąki (w każdej postaci)
-wędlin "nietradycyjnych"
-wieprzowiny
-nabiału (dozwolone masło klarowane oraz jaja)
-cytrusów (zwłaszcza w zimie)
-SŁODYCZY "SKLEPOWYCH", LODÓW
-zimą: surowych produktów
-cukru białego i ciemnego
Co mieć pod ręką by wyczarować na przykład takie śniadanko (w lecie oczywiście ;))?
Przede wszystkim, jeśli to możliwe, znajdź zaufanych dostawców żywności lub gospodarstwa rolne. Lepiej wiedzieć "co, skąd, gdzie rosło" a także kto hoduje. ;)
Nawet w Warszawie można znaleźć zaufanego rolnika który, jeśli nie produkuje żywności eko, przyzna się co "okrasił nawozem"i w jakiej ilości oraz razem z Maluchem pozbiera maliny z krzaka. :)
Przynajmniej mnie się to udaje.
- kasze (zboża), nieco zapomniane, wracające do łask ostatnio, bardzo pożywne i cenne (jaglana -jedyna "zasadowa" kasza , gryczana - rozgrzewająca, idealna w zimie, jęczmienna, orkiszowa, amarantus! - wart wypróbowania, quinoa, brązowy ryż.
Cudowne jest gomasio z prażonego siemienia lnianego i sezamu, którym można posypywać kasze.
- warzywa i owoce ( nie próbuj z zimy zrobić lata ;) i jedz zawsze warzywa i owoce sezonowe). Najtrudniej jest zimą, ale to co mamy w zupełności nam wystarcza: marchew, seler, pietruszka, por, cebula, czosnek, buraki, dynie (moje wciąż stoją całkiem rześko w spiżarni ;)), kapusta biała i czerwona, jarmuż, brukiew, pasternak, wszelkie kiszonki i w ograniczonej ilości ziemniaki ( warzywa psiankowate są najmniej zdrowe: ziemniaki, papryka, pomidory, bakłażan), jabłka, gruszki... Jest w czym wybierać nawet zimą! Warto też sięgnąć po suszone owoce, te w najbrzydszym kolorze. ;) Są niesiarkowane. Oraz orzechy. Jeśli nie próbujemy aktualnie schudnąć... ;)
- strączki warto spożywać ok. 2 razy w tygodniu. Bardzo cenna jest fasola adzuki (nie powoduje wzdęć ;), soczewica w każdym odcieniu, cieciorka.
- przyprawy naturalne ( nie mieszanki!!! zazwyczaj zawierają polepszacze smaku), poprawiające trawienie. Majeranek, tymianek, bazylia, rozmaryn, kolendra, kurkuma, kmin rzymski, papryka, imbir.
UWAGA na:
*sos sojowy (polecam tamari, shoyu - czysty skład, sklepy eko)
*ocet (powinien być "żywy", wówczas dodany do surówek pełni rolę "gotującego na zimno",
czyli sprawi, że danie będzie bardziej lekkostrawne.
*cukier (zastąp go słodami, np. daktylowym, ryżowym, ksylitolem lub stewią)
*oleje (od ich jakości zależy nie tylko smak potrawy. Wybieraj oleje tłoczone na zimno. Zrezygnuj z oliwy z oliwek jako jedynej "słusznej". Spróbuj jak pyszna jest oliwa z orzechów włoskich!!! Ze słonecznika, rzepaku... itd.
Mięso (drobiowe) polecam jedynie ze sprawdzonego źródła.
Warto natomiast jeść niehodowlane ryby.
:)
Unikam w kuchni również metalu, teflonu. folii aluminiowej. Do łask wracają naczynia emaliowane, szklane, które oddają nam najmniej "prezentów" do naszych potraw...
Świetna strona i ciekawe przepisy! Może mi Pani zdradzić co to znaczy ocet "żywy"? Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuń(P)olka, dzięki za miłe słowa. Wg mnie ocet wartościowy, tak jak wino czy kiszonki, powinien powstać z fermentacji naturalnych składników. Kiedy ta fermentacja zostaje zatrzymana, produkt można przechowywać bez groźby całkowitego "skwaśnienia". Zazwyczaj sklepowe "octy" nie mają nic z tym procesem wspólnego, są oparte na spirytusie. I takich unikam. Pozdrawiam! :)
UsuńProszę podać np. jakiś ocet żywy i gdzie można taki kupić ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
w nieustającym zachwycie nad przepisami,
magda
Proszę zajrzeć do najbliższego sklepu z naturalną żywnością i poprosić o naturalny ocet np. jabłkowy. Nie jestem przywiązana do żadnej marki. :) A wkrótce przepisy na octy domowe. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne poglądy na sprawy kulinarne (z przykrością muszę powiedzieć, że coraz mniej osób dba o zdrową kuchnię), choć moje, chyba nie są aż tak radykalne. Zapraszam do siebie i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWciąż, sercem Warszawianka.
Witaj,
Usuńwszystko chyba kwestią optyki, bo mnie fascynuje właśnie jak wiele osób jest naprawdę zainteresowanych zdrowym życiem, nie tylko na talerzu. Bądźmy dobrej myśli. Dzięki za zaproszenie, zaraz wpadnę. Sciski! :)
Witam, chciałam dowiedzieć się, co sądzi Pani o pieczywie ryżowym czy też kukurydzianym? Czy jest zdrowe, czy jako produkt przetworzony nie powinien być spożywany?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wg mojego lekarza pieczywa nalezy generalnie unikać, w każdej postaci. Chleb to pierwszy fast food (dziwnie brzmi, prawda?). Znacznie zdrowsze są po prostu ziarna, kasze z ziaren. Jednak dopuszcza się, zwłaszcza dla dzieci, jedzenie chrupkiego pieczywa ryżowego właśnie. Byle nie codziennie. Pozdrawiam. :)
UsuńJak dobrze,że prowadzi Pani tego bloga. Idealnie oddaje to, do czego dążę i niestety o co się ciagle potykam. Mnóstwo inspiracji, rewelacyjne przepisy, zwłaszcza na kaszę jaglaną. Dzięki!
OdpowiedzUsuńPotknięcia rzecz ludzka. U nas też bardzo częste. :) Dziękuję za przemiły odzew i zapraszam. :))
UsuńJa panią podziwiam, śpiewa pani, koncertuje, i prowadzi świetnego bloga. Czytałam pszepisy, i muszę je z mamą wykożystać. Ten miodzik z arbuza musi być pycha!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły wpis i pozdrawiam! :)
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńSwietny blog!!! I tyle kolorowych potraw!
Zastanawiam sie, czy ma Pani jakis odpowiednik mleka?
U nas w domu nabial jej codziennie i dzieci go uwielbiaja.
Pozdrawiam cieplutko!
Witam i bardzo dziękuję za tę miłą wizytę. :)))
UsuńW temacie mleka: odkąd Młody nie je nabiału, nie choruje wcale bądź bardzo rzadko i lekko. :) Niestety tęskni trochę, szczególnie za serami. Podaję mu niezwykle rzadko ser KOZI (jest zdrowszy niż krowi), na co dzień pije mleko ryżowe, czasem życzy sobie sojowy jogurt lub twarożek z migdałów (polecam, smakuje genialnie i jest przezdrowy dla dzieciaków - przepis na blogu). Uściski, również dla Młodzieży! :)))
Witam,
OdpowiedzUsuńChcialam tylko napisac, ze blog rewelacyjny! przepisy sa swietne, zagladam tu codzinnie i szukac inspiracji. Moj maly synus ma dopiero 4 miesiace, ale ja juz sie powoli przygotowuje do jego odzywiania. My z mezem odzywiamy sie zdrowo, ale co innego my, a co innego dziecko. Zreszta to nasze pierwsze, wiec chcialabym wiedziec, co mozna mu podawac, a czego nie. Na pewno bede probowac Pani przepisow! Pani synek ma wielki skarb - taka mame...
Pozdrawiam serdecznie
Och, zazdroszczę Twojemu Maleństwu! Ja zmądrzałam jako matka-żywicielka kiedy mój syn był dużo starszy i już miał trochę zdrowotnych problemów. Lepiej późno niż później! ;) Uściski! :)))
UsuńJakiego oleju można używać do smażenia? Chyba gdzieś odradzałaś oliwę (o ile dobrze kojarzę).
OdpowiedzUsuńArnika, ponoć do smażenia najlepsze jest masło klarowane (jeśli jesteś "nieweganką"), zaś do słodkich przepisów tłuszcz kokosowy. Oliwy nie polecałam do słodkości (jest wg mnie niesmaczna w takim towarzystwie). Pozdrawiam!
UsuńDziękuję za odpowiedź! Czyli z oliwą chodziło Ci raczej o walory smakowe, a nie zdrowotne. Mi raczej nie przeszkadza smak - czasami daję oliwę np. do muffinek, bo nie chcę dodawać oleju rafinowanego. Masło klarowane mi pasuje i rzeczywiście chyba częściej będę z niego korzystała. Tak mnie jeszcze męczy myśl o tym smażeniu na olejach/oliwach - czy powinno się na nich smażyć (piec), jeśli są zimnotłoczone? Chyba nie powinno się ich poddawać wysokim temperaturom, tylko spożywać na zimno... "Zgłupiałam"...
OdpowiedzUsuńNajzdrowsze są oleje nierafinowane, nie tylko z oliwek (ma działanie dosyć "nawilżające" dlatego uzasadnione jest jej stosowanie w ciepłych klimatach lun u nas w lecie). Olej z orzechów włoskich, laskowych np. jest "ciepły" i idealnie nadaje się na chłodniejsze miesiące. Używam też nierafinowanego słonecznika, pestek dyni ale tylko kiedy muszę bo zdrowiej jest zjeść "oleiste" ziarna. :) Rzeczywiście podgrzane tracą sporo na wartości... Zostaje masło klarowane i kokos. :)
UsuńDziękuję iw! Zrobię sobie w takim razie mały zapas klarowanego masła, bo jakoś mam opory by dalej smażyć na oliwie. U mnie codziennie w surówce jest olej lniany zimnotłoczony (budwigowy), czasami oliwa. Rozejrzę się za olejami z orzechów, skoro są "ciepłe" (nie znałam tego rozróżnienia na "ciepłe" i "zimne"). Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tym masłem. :)
UsuńWg TMC każdy produkt naturalny ma konkretne działanie. Stąd podział na: zimne, chłodne, neutralne, ciepłe, gorące. Zazwyczaj odżywiamy się harmonizującymi ciało produktami neutralnymi lekko schładzając się w lecie i troszkę ogrzewając w zimie. Z takiej perspektywy jedzenie cytrusów (chłodzące) w ziemie więcej przyniesie szkód niz pożytku. Oliwki rosną w krajach gdzie jest gorąco a ich oleista konsystencja jest idealna jako "nawilżenie" dla ludzi "wysuszonych" tamtejszą aurą. Orzechy nam bliższe. Tak jak i witamina C z róży jadalnej lub kiszonych ogórków i kapusty. :)) Uściski ślę!
Świetne zdjęcia
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia
OdpowiedzUsuńmerci! Uczę się dopiero. :) pozdrawiam. :)
UsuńAleż się cieszę, że trafiłam tu do Pani.
OdpowiedzUsuńAleż sie cieszę, że są jeszcze rodziny dbające o zdrowe odżywianie!
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TEN CENNY BLOG!!!
A jak ja się cieszę! że tu wpadłam oczywiście. Stula, jestem Iw. Witaj w klubie. :)))
UsuńWitam serdecznie !
OdpowiedzUsuńW kilku przepisach podaje Pani jako składnik :skrobię kukurydzianą .Nie wiem czy chodzi o żółtą mąkę kukurydzianą ,czy o mazeinę - białą skrobię kukurydzianą.Jestm pod wrażeniem Pani przepisów - właśnie je odkryłam !!!
Skrobia kukurydziana to to białe (inaczej maizena), mąka to to żółte. :) Dziękuję i pozdrawiam gorąco! :)))
UsuńWitam, trafiłam na tę stronę przypadkiem i już zostałam i będę. Podałam adres dalej.Jestem zauroczona i ciągle czytam i czytam. Dzięki Pani dowiedziałam się o Karobie, poznałam agar agar i wiele innych produktów. Mam w rodzinie bezglutenowca ta strona to strzał w dziesiątkę. Dziękuje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKsenia
Kseniu, dziękuję bardzo za miły list. Witaj! Pozdrawiam Cię! :))
UsuńWitam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNa Pani bloga trafiłam przy okazji poszukiwań pierników bezglutenowych i bezmlecznych (zrobiłam dzisiaj, są FANTASTYCZNE, chłopak, znakomity kucharz, dał się nabrać, że to z normalnej mąki i normalnego kakao), i blog okazał się być strzałem w dziesiątkę! Nie mam co prawda Malucha jak Pani, ale sama jestem ultra-alergiczna (gluten, laktoza, kakao, wszelkie konserwanty z naciskiem na glutaminian). Przeczytawszy 'Niezbędnik' dochodzę do wniosku, że Pani zalecenia pokrywają się z tzw. clean eating, do wskazówek której staram się stosować odkąd dowiedziałam się o ww. uczuleniach.
Wpadłam na moment, zostaję na zawsze!
Pozdrawiam serdecznie, Martyna z Wrocławia :)
Witaj Martyna. Cieszę się że mogę Cię gościć. Pierniczki rzeczywiście znakomite. Sama nie wiem jak one mogły mi się tak wymyślić!!!! ;))) Pozdrawiam! :)
UsuńJestem mama na diecie bez laktozy (od roku). I jak mam doła to sobie tutaj zagladam :) Jak nie wiem co u pichcić to też tutaj zaglądam (i na stronke wegedzieciaka :) Wszystko tutaj cudne: i przepisy i fotki (linka do tego bloga wyslalam chyba wszystkim przyjaciołom). Po prostu MAGICZNA STRONKA w tym haosie zwariowanego plastikowego świata. Dziękuję za nią. Przydałaby się książka kucharska na podstawie tych przepisów (dałabym mamie i cioci, które z neta nie korzystają). Pozdrawiam serdecznie i bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za tą magię :)
OdpowiedzUsuńKochana, bardzo Ci dziękuję za miłe słowa. Książka "się pisze". I mam nadzieję że w następnym roku będzie. Ucałowania! (jakie doły?? damy radę! :D, uściski!!! ).
UsuńCzekam w takim razie na książkę :)) I ściskam świątecznie :)) Jola
OdpowiedzUsuńI ja pozdrawiam świątecznie! Całusy! :)))
UsuńJa sie zgadzam z Tobą co do prawie wszystkich kwestii poza tymi warzywami, których lepiej unikać (cebula, papryka, ziemniaki itd.)kazde warzywo jest zdrowe, trzeba tylko je prawidłowo łączyć z innymi produktami.
OdpowiedzUsuńAila. Cebuli nie unikamy ;), pomidory, paprykę i bakłażany uwielbiam (psiankowate). Niestety nie służą one chorym na stawy. Według TMC każdy produkt naturalny jest zdrowy, z tym że nie dla każdego i nie w każdej ilości. ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCo prawda nie odżywiam się tak bardzo restrykcyjnie,bo uwielbiam kwaśne mleko,gryczany chlebek na zakwasie i ryby (a mam dostęp głównie do hodowlanych niestety)...ale twoja strona jest dla mnie żródłem inspiracji do przyrządzania niezwykłych potraw i za to Ci bardzo dziękuję:)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję. Za przemiły wpis. Przesyłam uściski i pozdrowienia. :)))
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńodkąd odkryłam Pani blog jestem nim zafascynowana i chciałam bardzo podziękować Pani za fantastyczny blog i przepisy!!! Jest to dla mnie skarbnica wiedzy i pomysłów jak żywić moich małych alergików.
Ostatnio hitem są naleśniki jaglane, Pani sposób gotowania jest super, tak pięknie pachnie ta kasza.
A jak kazałam mężowi zgadnąć, jakie chipsy oprócz ziemniaczanych są na smakoterapii, powiedział "no jak to jakie! jaglane!" :)
Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością oczekuję na Pani książkę!
Agnieszka
Aaaahahahahahah! Pozdrawiam Męża Szanownego! Uśmiałam się.... :D
UsuńBardzo dziękuję za ten list. Cieszę się że się Wam sprawdzają przepisy. Życzę zdrowia Maluchom i przesyłam gorące pozdrowienia Agnieszko (i ukłony dla Męża). Caus! :)))
Iw, ja również dziękuję po stokroć za ten blog! Jest wspaniały, na to właśnie czekałam. I choć nie łatwo będzie mi przekonać Ukochanego, który jest wytrawnym kucharzem i miłośnikiem kuchni tradycyjnej, będę walczyć na widelce i łyżki, a przede wszystkim SMAKI :-) Rozpowszechniam wszem i wobec info o Twoim blogu, bo jestem zwyczajnie szczęśliwa, że tu trafiłam. Głośno o tym odkryciu w mojej rodzinie:-) Niezbędnik ma mistrza, esencja. Jest mi bardzo pomocny w rewolucji kuchennej, zwłaszcza, że wyjeżdżam na stałe za granicę i kompletuję na nowo kuchnię i produkty, którym będę wierna. Zgadzam się z Tobą co do chleba, na prawdę warto z niego zrezygnować i wcale nie jest to takie trudne. Szlachetne oleje, orzechy, kasze, ryż, sezonowe warzywa, ryby niehodowlane, strączki. Ach życie jest piękne! Jestem absolutnie pewna tego, że to co jemy kształtuje nas, "jesteś tym co jesz" i basta. Gratuluję Ci Iw, kawał dobrej roboty i napisane od serca, pomocne. Trzymam kciuki za szybkie wydanie książki, na pewno będzie królowała na mojej półce, a raczej w dłoniach, podczas tworzenia kulinarnych wspaniałości. Uściski i pozdrowienia :-) Basia
OdpowiedzUsuńBasiu, nie wiem co powiedzieć... trochę mnie zatkało. Bardzo Ci dziękuję! Życzę Tobie (Wam) lekkiego przejścia na "drugą stronę" kulinarnej świadomości. I zdrowia! I w ogóle! Wzruszyłam się... Ściskam! :))))))))
UsuńWitam serdecznie,
OdpowiedzUsuńPodobnie jak inne osoby z przyjemnością zaglądam na Twego bloga, odkrywam tajniki zdrowej kuchni, korzystając z Twoich przepisów. Z przyjemnością czytam Twoje wpisy i z niecierpliwością czekam na zapowiedzianą książkę,
Powoli kompletuje też w mojej kuchni zdrowe składniki. W związku z tym, chciałabym poprosić Cię o polecenie sklepu internetowego ze zdrową żywnością, w którym mogłabym zrobić zakupy.
Może mogłabyś polecić mi również pozycje książkowe na temat zdrowego żywienia. Na szczęście wszyscy członkowie moje rodziny nie mają problemów zdrowotnych, ale chciałbym żebyśmy jedli zdrowiej niż kiedyś.
Na koniec pytanie odnośnie mrożonek. Zastanawiałam się dlaczego je odradzasz. Lekarz mówił mi, że w okresie zimowym lepiej jest z nich korzystać niż z "świeżych warzyw", które są przeleżałe i straciły już swoje wartości.
Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka
Witaj Agnieszko,
Usuńbardzo Ci dziękuję za dobre słowo. :)
Nie korzystam na co dzień z konkretnych sklepów internetowych. Sama testuję... Mam jeden w miarę zufany stacjonarny, bardzo daleko więc jeżdże tam raz na mc-2 mce...
Więkoszość zakupów robię z pominieciem sklepów (warzywa i owoce bezpośrednio u rolników, oleje z domowej tłoczni itd.)
Skontaktuj się ze mną drogą mailową. Podam Ci spis lektur, które powinny Ci dać odpowiedź na wiele pytań, tych jeszcze nie zadanych również. Uściski! :)
Hej iw, gdzie Ty masz domowe tłocznie oleju? Zaufanych rolników w W-wie... Czy takie jedzenie jest dużo droższe? Mam do wykarmienia kilka osób no i na oleje po 100zł/litr mnie nie stać (cena za ćwieć litra oleju z pestek dyni w Selgrosie - około 26zł). Pozdrawiam,
Usuń"Anonimowa"
Poproszę na priv.
UsuńCiao!
:))
Hej, znajoma podesłała mi dzisiaj linka do Twojego bloga. Jestem pod wrażeniem. Myślę, że bede czesto tu zaglądać. Wcześniej wydawało mi sie, że odrzywiam się w miare zdrowo :) dzisiaj wiem, ze daleko mi do zdrowego, racjonalnego odżywiania. Mam 16 miesięcznego synka, ktory jest alergikiem. Stwierdzona mamy obecnie alergie na mleko krowie. Natomiat ja wiem, że reaguje na wiele innych produktow i staram sie ich unikać. Obiawia sie to zaczewienionymi nadgarstkami, ktore najbardziej dokuczaja w nocy. Po wyeliminowaniu kilku podejrzanych produktow jest lepiej ale jest cos jeszcze tylko jeszce nie wiem co. Czasem mam wrażenie że to jest jakies bledne koło. przed nami badanie z krwi - panel żywnościowy. Zobaczymy co wykaże..... a tymczasem planuję jutro zrobic nalesniki z kaszy jaglanej :)
OdpowiedzUsuńCześć Neciku, rozgość się. :) Działajcie. Damy radę. Wyeliminuj całkowicie cukier z diety dziecięcia i wszystkie produkty - gotowce (konserwanty), w miarę możliwości kupuj eko produkty albo z zaufanego źródła (nie przenawożone, mięso WYŁĄCZNIE eko). Będzie na pewno lepiej. Porcja jaglanki w diecie dziecka powinna się znaleźć każdego dnia. Posiada wybitne właściwości. :) Pozdrawiam! :)
UsuńWitaj Iw
OdpowiedzUsuńI ja jestem pod wrażeniem bloga i Twojego zapału do zdrowej kuchni.
Sama nieustannie poszukuję drogi do lepszego odżywiania moich dzieci i samej siebie...ale daleka droga przede mną :).
Podpowiedz mi - bo nieustannie nie daje mi to spokoju. Sama nie korzystam zbyt często z nabiału w mojej kuchni, ale nie mam pojęcia jak osiągnąć poziom zalecanego wapnia w diecie moich dzieci.
Używam sporo migdałów, sezamu, maku (mleczka, marcepanki itd), figi - do śniadań dodaję też odrobinę melasy z karobu, (nie wiem czy dobrze robię), mielone siemię - też sporo wapnia.
Wywary jarzynowe robie zawsze z dużą porcją glonów, kapusty włoskiej.
Ale to wszysko mało. Jak sobie czasami liczę ile wapnia dostarczam z dietą i porównam do zaleceń to mam wrażenie, że bez nabiału taki wynik jest nie do osiągnięcia.
Jak sobie z tym radzisz?
Pozdrawiam cieplutko
...i życzę wytrwałości
skąd ten lęk o wapń? Robiliście badania? Dzieci wegańskie (nie jedzące nabiału, odżywiane różnorodnie) mają nierzadko znacznie lepsze wyniki badań od dzieci na monotonnej typowo europejskiej diecie (kanapki, mięso, ziemniaki, przetworzony nabiał). Nabiał jest kontrowersyjny i prawdopodobnie NIE jest najlepszym dostarczycielem wapnia (zwłaszcza sklepowy). Są nawet głosy iż zakwaszając organizm powoduje paradoksalnie odwapnienie kości (organizm dążąc do równowagi kwasowej pobiera wapń z kości). Uściski ślę! :)
UsuńDokladnie,potwierdzam. Zakwaszony organizm nabialem,miesem,pobiera wapn z kosci!! Aminokwasy potrzebne czlowiekowi do zycia znajdziemy wylacznie w roslinach-szczegolnie zielonych. (krowa tez je trawe i przerabia ja na bialko dla siebie,wiec posrednik nam nie potrzebny):)
Usuńświetny blog! jako że mam zakaz przez 3 miesiące spożywania mąki pszennej, żytniej, kukurydzy, mleka i wszystkiego co mleczne, imbiru, owoców morza szukam przepisów na smaczne dania bez tych składników, czuje ze tu w końcu je znajdę ;)
OdpowiedzUsuńWitaj, zapraszam. :) Na pewno coś się znajdzie. Uściski ślę! :)
UsuńWitam serdecznie, ja po prostu...brak mi słów, ja tak od wczoraj czytam... i jestem pełna podziwu dla Pani i tego co Pani " tworzy" kulinarnie, ja jestem w szoku.Ja jak czytam te niektóre nazwy produktów,to mało ,że nic mi to nie mówi, to jeszcze ciekawa jestem gdzie Pani się w to zaopatruje.Pozdrawiam serdecznie, i obiecuję że na pewno skorzystam z niektórych Pani przepisów,bo jestem na diecie bezglutenowej( celiakia) od 2003r.POZDRAWIAM.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły "list". Zaopatruję się, póki co w sklepach eko (różnych), bezpośrednio u rolników, domowych wytwórców... Zyczę zdrowia i uściski ślę! :))))
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńgotuję dużo i chętnie. Bardzo spodobała mi się Pani strona. Działa inspirująco, a pastę z fasoli adzuki już wypróbowałam i muszę pochwalić!
W kuchni staram się ciągle uczyć, stąd moje pytanie: dlaczego mrożone jest niezdrowe? Pomijam temat sezonowości. Do tej pory od różnych osób w tym zawodowo zajmujących sie żywieniem słyszałam, że jest to najlepszy/najzdrowszy sposób przechowywania żywności. Ciekawa jestem Pani zdania.
pozdrawiam
Zachęcam do lektury B. Temelie i jej doswiadczeń z pola dietetyki leczniczej. Wg autorki mrożone pożywienie (zwłaszcza przemysłowo mrożone) nie może być należycie strawione a u osób osłabionych, starszych powoduje "osłabienie śledziony " (TMC) spowodowane źle przyswojonym pokarmem. Utrudnione trawienie ->zaleganie w jelitach pokarmu-> rozwój bakterii gnilnych->zakwaszenie, powstanie toksycznych substancji. Naturalne, świeże pokarmy (owoce, warzywa) posiadają enzymy wspomagające trawienie. Mrożenie je niszczy. Same witaminy nie stanowią jeszcze o wartosci pokarmu, a współczesna myślenie o wartosci zdrowotnej pokarmu zazwyczaj na witaminach się zaczyna i ... kończy. Pozdrawiam! :)))
UsuńTo co zrobić zimą, jakie sezonowe owoce (niemrożone, nieprzechowywane itd) mamy od grudnia do maja? Zresztą z warzyw mamy tylko okopowe + ziemniaki (tak, wiem, że ziemniaki nie są zaliczane do warzyw, choć przecież to psiankowate, tak samo jak tytoń, pomidory czy papryka) Czy jesteśmy skazani na owoce w słoikach?
UsuńPozdrawiam,
"Anonimowa"
Jemy produkty sezonowe i odpowiednio przechowywane. One w zupełności wystarczają. Warzywa i owoce świeże dostępne poza sezonem: marchew, seler, pietruszka, buraki, kapustne, dyniowate (do późnej jesieni a nawet dłużej w chłodzie), jabłka, gruszki, cebula, czosnek, kiszonki (ogórki, kapusta, buraki, papryka itd), ziemniaki, suszone pomidory, papryka, suszone owoce (śliwki, daktyle, wiśnie, maliny, czereśnie itd), kompoty wekowane bez cukru, konfitury bez cukru, do tego podstawa czyli kasze: gryczana, jaglana, quinoa, amarantus, sorgo, glutenowe zboża, strączki, nasiona i pestki (bardzo wartościowe: dynia, słonecznik, sezam, orzechy itd..) ... Naprawdę jest co jeść! :)))
UsuńWitam serdecznie!!!
OdpowiedzUsuńWłaśnie odkryłam Pani bloga i jestem pod wielkim wrażeniem!!!
Są tutaj rewelacyjne przepisy.Czuję sie zdrowsza od samego czytania.To niesamowite jakie mozna ''wyczarować potrawy''- i to jeszcze zdrowe.Przepisy są świetnie opisane, i wydaja się łatwe w prztgotowaniu.Od dawna chciałam zacząć zdrowo gotować i teraz nic mnie nie powstrzyma.Zwłaszcza,że moje dziewczynki są alergikami.A uwielbiają żelki i czekoladę-tego czego nie powinny jeść.A tutaj znalazłam rozwiązanie.A i mi przyda się pare kilo zgubić.Nie wiem tylko od czego zacząć.Jakie powinnam kupić podstawowe produkty,przyprawy aby móc działać.Jest tu taki ogrom informacji,że można sie pogubić.Byłabym wdzięczna za cenne wskazówki.Naprawdę SUPER że prowadzi Pani tego bloga.Jest fantastyczny!!! Zasługuje Pani na WIELKIEGO OSKARA!!! Sredecznie pozdrawiam.Maja
Cześć Maju. Powolutku. Masz wielki zapał - bardzo dużo. Najpierw kup kaszę jaglaną i wprowadź do jadłospisu. Przeczytaj jeszcze raz powyższy post i wybierz sobie potrawy na początek. :) Codziennie zjedzcie kaszę w jakiejś postaci i znajdźcie coś co Was zaintryguje wśród przepisów. Chudnięcie na naturalnych produktach, kaszach, warzywach i owocach - gwarantowane. :) Uściski ślę! :))))
UsuńWitam ponownie!!!
UsuńNie wiem tylko gdzie ją kupić.Najblizszy sklep eko mam około 40km, w dwóch supermarketach są działy eko-ale nie wiem czy to to samo.Ostatnia opcją jest sklep internetowy.Niestety nie wiem który jest dobry.Może ma Pani jakis sprawdzony.Proszę o podpowiedź.
Chciałabym mimo wszystko kupic więcej produktów,zwłaszcza jeśli zdecyduje sie na zakupy intern.lub wybiore sie do tego sklepu eko.Choć tez nie wiem co w nim zastane.Pani Iwonko proszę mi doradzić jeszcze w paru kwestiach: jakie wybrac mleko kokosowe czy sojowe i czy takowe nadaje się do kawy.Jeśli chodzi o olej to jest ich wiele koko.,ryzowy,orzech,słoneczn.Wiem że musi być nierafin., no ale ktory wybrać, i co ewentualnie do smażenia ( z reguły unikam smazenia ale czasem się nie da).Jeszcze pytano odnosnie mąki czy ryzowa,gryczana,jagalna.Czy stosuje się je tylko odnośnie do Pani przepisów czy również mogę którąś z nich normalnie zastapic zwykła białą mąkę.
Mój mąż słodzi herbatę,czy mogę zamiast cukru użyć stewi lub ksylitolu.
Przepraszam za tyle pytań.Ale są to dla mnie bardzo cenne informacje.Codziennie czytam Pani blogi i robie sobie notatki.Chcę juz wprowadzać w życie Pani przepisy.Mam do Pani wiele pytań,ale nie wszystko naraz.Najbardziej cieszę się z tego,że moje pociechy beda sie lepiej odżywiały.Pani blog otworzył mi oczy na wiele istotnych spraw.Jeszcze raz dziekuje za wspaniały blog.Serdecznie pozdrawiam *Maja*
Proszę wypróbować kilka sklepów. Nie jestem związana z żadnym, więc nie podpowiem. Proponuję mleko kokosowe zrobić samemu z wiórków (przepis jest na blogu) albo z ziaren słonecznika lub migdałów (też jest przepis). Nie pijam w ogóle kawy ale wiem że chwalona jest szczególnie z mleczkiem kokosowym (podgrzanym i ubitym na piankę). W temacie olejów: do smażenia poleca się te z wysoką temperaturą dymienia, masło klarowane ( tzw ghee), olej kokosowy, olej rzepakowy i olej ryżowy oraz oliwę z oliwek. Reszta olejów nadaje się raczej do stosowania na zimno gdyż podgrzane mogą wyrządzić więcej szkody niz pożytku w organiźmie (zwłaszcza wielonienasycone oleje). Oleje stosujemy nierafinowane, czyli bez obróbki chemicznej. Ale pamiętać należy że każdy olej podgrzany traci swoje cenne właściwości. Do sałatek cudownie pasują oleje z orzechów, z pestek dyni, słonecznika, każdy ma swoją wartość i niepowtarzalny aromat.
UsuńNie podpowiem nic na temat białej mąki gdyż całkowicie wyeliminowałam ją z kuchni. Jest produktem pozbawionym wartości a stosowanie jej jest wręcz ze szkodą dla organizmu.
Słodzić można ksylitolem, który w smaku jest niemal nie do odróżnienia od cukru (stewia jest gorzkawa i nie nadaje się do słodzenia płynów mało charakterystycznych, raczej do sałatek, ciast, ciasteczek, dań obiadowych, przetworów) lub syropami (np ciemny, daktylowy). Polecam nie dosładzać herbaty. Wypróbować naturalne (nie czarne), np bardzo cenioną rooibos, zioła, kwiaty (np hibiskus) lub owoce albo świeży imbir.
Uściski Maju i powodzenia. :))))
ŚLICZNIE DZIĘKUJE.A TERAZ DO DZIEŁA.POZDROWIONKA
UsuńPani Iwonko.
UsuńO co chodzi z tym masłem klarownym tzn. co to dokładnie za masło i gdzie mozna je kupic.W sklepach inter.sa tylko jakieś smakowe-no nie wiem czy o takie chodzi.Czy to masło jest w kostce,czy nadaje sie do smarowania pieczywa.
W jakims przepisie na Pani blogu natknęłam sie na pastę pomidorową-sle nie wiem gdzie przepisu szukać.Czy ta pasta może zastąpić tradycyjny przecier pomidorowy.Pozdrawiam *maja*
Masło klarowane dokładnie tak się nazywa i mozna je kupić w sklepach (równiez pod nazwą ghee). Jest to czysty tłuszcz, pozbawiony białka i wody dzięki czemu mozna go podgrzewać do bardzo wysokiej temperatury. Można je zrobić samemu w domu ze zwykłego niesolonego masła (podgrzewać bez gotowania i zbierać "szumy" a następnie przelać przez gazę). Wkrótce przepis. Uściski! :))
UsuńMam pytanie do Iw, piszesz tutaj o tym, że można ewentualnie smażyć m.in. na oleju ryżowym. Zastanawiałam się kiedyś, z czego dokładnie jest ten olej. Ryż zawiera do 2g oleju na 100g produktu. Dość dużo trzeba by tego ryżu, aby uzyskać litr oleju. Czy mamy pewność, że olej ryżowy jest naprawdę z ryżu?
UsuńPozdrawiam,
"Anonimowa"
Pewności dziś w zasadzie nigdy nie mamy dopóki sami czegoś nie produkujemy albo nie znamy właściciela tłoczni...
UsuńOleje z ryżu są normą więc nie sądzę by była tu jakaś światowa "ściema" ryżowa.
Uściski!
:))
SUPER BLOG!!!GRATULUJE!!
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam! :))))
UsuńBlog jest rzeczywiscie rewelacyjny. Wszystkie powyzsze komplementy absolutnie zasluzone i sie pod nimi rowniez podpisuje. Ciekawa jestem co myslisz o uzywaniu smalcu. Ostatnio czytam i ogladam strone: http://www.thehealthyhomeeconomist.com/. Tu pani w oparciu o wiele badan amerykanskiego doktora Weston A. Price, twierdzi ze tluszcze zwierzece sa bardzo zdrowe i te nalezy uzywac, a roslinnych niewiele i to te nierafinowane. Pozdrawiam Asia :-)
OdpowiedzUsuńAsiu, dziękuję bardzo.
UsuńCo do smalcu, nie zasięgałam dokładnie języka ponieważ generalnie unikam tłuszczów zwierzęcych. Rzeczywiście ma bardzo wysoką temperaturę dymienia czyli nadaje się do smażenia. Lekarz poleciła mi z czystym sumieniem masło klarowane ale z racji unikania nabiału też je ograniczam. Jeśli tylko się dowiem czegoś nowego, dam znać. Wkrótce startujemy z nowym portalem na którym będzie szereg informacji dotyczących zdrowia i zdrowych produktów popartych badaniami. Ważne jest równiez kto przeprowadza badania oraz kto je finansuje.
Co do tłuszczów w ogóle, moim skromnym zdaniem opartym na lekturze badań uczelni która finansuje się sama (Harvard) tłuszcze powinniśmy czerpać głównie z... nasion. Czyli unikać w miarę mozliwości wszelkich dodanych tłuszczów a stosować to co nam daje natura: awokado, pestki oleiste, orzechy, kokos, nasiona. To są wszystko idealne źródła olejów. Oczywiście w kuchni, do gotowania czasem trzeba użyć mniej zdrowej wersji niz sama natura. Wówczas wybieram nierafinowane oleje roslinne, ewentualnie klarowane masło. Pozdrawiam! :)))
Witam, blog doskonały! Dziękujemy Twórczyni. Ratuje część Polski! ;)
UsuńTłuszczów zwierzęcych TRZEBA unikać, gdyż to właśnie w tłuszczu (zwierzęcym jak i ludzkim) gromadzą się toksyny i to jeden z powodów, dla którego jest on b. niezdrowy.
Pani Iwonko (pozwolę sobie na to spoufalenie...) czekamy na info o wydanej książce i o portalach dotyczących zdrowia itp. Zgodzę się z informacją dotyczącą badań - najistotniejsze jest kto je sponsoruje. Dlatego niezależne źródło tego typu informacji będzie bardzo cenione w obecnych czasach.
DZIĘKUJĘ raz jeszcze! :)
Od miesiąca jestem na diecie bez nabiału, jajek, mięsa, mąki i paru innych bez. To bardzo trudne doświadczenie przewracające całą moją kuchnię. Zachwyciłam się Pani blogiem i różnorodnością jaka Pani oferuje, dla mnie to wybawienie. Byłam przekonana, że grozi mi śmierć głodowa :-) a na kaszę z warzywami nie mogę już patrzeć.
OdpowiedzUsuńNajbardziej brakuje mi chleba, a tu takie piękne chlebki z kaszy jaglanej :-)
Dała mi Pani nadzieję, że będzie lepiej, dziekuję. Dorota
Nieeee... jaka śmierć głodowa...? Damy radę. Jest tyle zdrowych wspaniałości do jedzenia! Trzeba tylko otworzyć głowę i wyjść ze sztampy, której niestety wszędzie najwięcej, stąd złudzenie że inaczej się nie da. przesyłam całusy Doroto! :))))
UsuńA jak mam pytanie odnośnie zamiennika cukru - co wybrać ksylitol czy stewię? A może jeszcze coś innego? Chodzi mi głównie codziennie słodzenie kawki (z której nigdy w życiu nie zrezygnuję. Pozdrawiam;))))))
OdpowiedzUsuńIw czy masz jakąś radę dla bardzo kiepskich kucharek? Twój blog daje mi - jak i wielu czytelniczkom przede mną - nadzieję, że odtąd jedzenie będzie moim jedynym lekarstwem i w końcu poczuję się dobrze. Choruję na fibromialgię, z badań jakie przeprowadziłam w gabinetach medycyny alternatywnej (lekarze kompletnie mnie za to zjechali, ale sami kazali nauczyć się żyć z bólem i zmęczeniem oraz twarzą, którą wstydzę się pokazać, bo ciągle czerwona i swędzi) wynika, że mam grzybicę oraz dużo obciążeń, pasożytami, toksynami.... Poczytałam o candidzie, o pszenicy i to co u Ciebie znajduję jest jakby odpowiedzią na moje modlitwy ;-) bo myślałam, że będę z przeproszeniem rzygać warzywami i innymi paskudnymi rzeczami. Powinnam unikać pszenicy i generalnie potraw mącznych, cukru, nabiału, stosować dietę alkaliczną z grzybiczymi ograniczeniami. Teraz powinnam przeprowadzić detoks.
OdpowiedzUsuńZachwycają mnie Twoje przepisy, ale jestem łamaga dokumentna. Pominę milczeniem fakt, jak wygląda kuchnia, gdy ja zmagam się z jakimś Twoim cudem. Powiem tylko krótko, że zawsze wtedy drę się do mojego faceta, że "cholera jednak za mało mamy tych blatów".
Jednak głównie chodzi o to, że za co bym się nie chwyciła, czy jaglaną, czy kalafiora, czy kopytka z soczewicy, czy racuchy z jaglanej i pora - wychodzi mi jedna i ta sama potrawa :). to znaczy pomarańczowa breja. No kopytka to w sumie wyszły jak z ciasta francuskiego: wierzch chrupiący oddzielał się warstwami, w środku surowe - a robiłam dokładniusieńko jak napisałaś.
Powiedz, czy jest dla mnie nadzieja? czy masz pomysł, o oprócz dwóch lewych rąk u mnie jest do d..y?;-)
Niech nadzieja umrze ostatnia. ;)
UsuńZapraszam na warsztaty w najblizszą niedzielę!
Uściski!
:))
Trafiłam na Pani bloga szukając pomocy dla 6-latki, która boryka się z przerostem trzeciego migdałka. Dopóki nie chodziła do przedszkola to nie sprawiał on nam większych problemów, ale jako 5-latka obowiązkowo poszła i tak dziecko, które prawie wcale nie chorowało, wytrzymuje w przedszkolu 1 tydzień i 3 tygodnie w domu. Podejrzewam alergię, ale nie wiem na co ( z krwi coś wychodzi, ale nie wiadomo co- podwyższone Ige). Postanowiłam na początek wyeliminować z diety gluten, cukier i nabiał i zobaczymy- mam też "świra" na punkcie zdrowego jedzenia, ale widzę, że popełniałam dużo błędów- gotuję od jakiegoś czasu wg pięciu przemian, co dzień na śniadanie kasza jaglana, ale widać dla mojej córki to za mało, więc blog ten to od teraz moja książka kucharska.
OdpowiedzUsuńMam też pytanie robocze, czy może Pani polecić jakąś dobrą patelnię do smażenia tych przepysznych naleśniczków, bo niestety wychodzą mi tylko na teflonowej. Mam też szklaną i żeliwną, ale za nic nie umiem na nich smażyć- zawsze przywierają.
Pozdrowienia- mama zdecydowana na rewolucję w kuchni
Co do patelni, to rzeczywiście najłatwiej usmażyć je na teflonowej patelni. Uzywam również ceramicznej, z różnym skutkiem. ;) Maksymalizuję eliminację teflonu ale nie wszystko mi się udaje. :) pozdrawiam i życzę powodzenia. :)))
UsuńTo już wiem, czemu nie wyszły mi jaglane naleśniczki - użyłam żółtej mąki kukurydzianej, bo w swojej naiwności myślałam, że to to samo co skrobia kukurydziana oraz smażyłam je na ceramicznej patelni, bo teflon już wyrzuciłam. Nic to, z tamtego ciasta zrobiłam po małych przeróbkach gofry, a do naleśników podejdziemy raz jeszcze. Chylę czoła przed autorką Bloga! Prawdziwy TAlent.
OdpowiedzUsuńO! I wszystko jasne. :)))
UsuńDziękuję!
Uściski!
:)
Witam serdecznie!
OdpowiedzUsuńKolejny raz postanowiłam sięgnąć po kaszę jaglaną, nieco zniechęcona wcześniejszymi próbami, wychodziła gorzkawa. Skorzystałam z Pani przepisu i w końcu mi smakuje : ) Pożarłam ze świeżymi jagodami i odrobiną miodu. PYCHA!!! Mam nadzieję, że moją córkę też przekonam do jedzenia kaszy.
Fantastyczn blog!!! Dziękuję za inspirację : )
Ufffff, cieszę się! :D
UsuńDziękuję i powodzenia z córcią!
:)))
Pisałam powyżej odnośnie tłuszczu zwierzęcego a zapomniałam zapytać o kasze glutenowe. Pani poleca, ale często odradza się gluten (dietetycy...), gdyż alergizuje i dodatkowo uszkadza kosmki jelitowe. To jak to jest z tym glutenem? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję z góry za odpowiedź i pozdrawiam
Matylda
Gluten jest dyskusyjny. Najgorszą sławą cieszy się pszenica i jej pochodne (silna modyfikacja genetyczna). Nasza dieta ewoluowała od "normalnej" do bezpszennej, potem wyeliminowaliśmy wszystkie pochodne pszenicy (kamut, orkisz itp) a aktualnie w ogóle eliminujemy gluten. Zatem nie można powiedzieć, że polecam, choć przepisy starsze z bloga mogą zawierać gluten (nigdy pszenny, raczej żytni lub jeczmienny). :)
UsuńKilka dni temu trafiłam na Pani blog! Rozgościłam i już nie dam się wyprosić!!! :) Bardzo proszę o informacje o warsztatach - BARDZO chciałabym wziąć w nich udział!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Marlena :)
:D wypraszam sobie wypraszanie! Zapraszam! :D
UsuńUściski!
:)))
Witam serdecznie, dla mnie osobiście rewolucyjny blog !
OdpowiedzUsuńmam pytanie, czy rzeczywiście należało by poprzestać tylko na mięsie drobiowym ? Przyznam, że jadam wyłącznie piersi z kurczaka. Od 7 lat, jednak tak inni mnie obserwują i czasami zdarza się komentarz, że kurczaki są faszerowane antybiotykami. Co innego mówię, indyki... czy jeśli nie mam kontaktu z jakimś zaufanym źródłem, jeśli chodzi o kurczaki, to należało by faktycznie zacząć w marketach kupować tylko indyka ? Kolejna sprawa - domyślam się, że mięso pieczemy ? mój błąd polega na tym, że w 100% smażę (oczywiście na najlepszej oliwie) Na ile to dozwolone ? Ew. chciałbym zapytać jeszcze, jak dorwać źródło "zdrowego" mięsa drobiowego ? Dodam, że nie mogę się przekonać na żadną odmianę mięsa drobiowego, jak tylko z piersi. Będę wdzięczny za sugestię.
Emace, absolutnie unikam mięs z masowych hodowli. Na co dzień stosujemy kuchnię "prawie" wegańską. Mięso jest stosowane w kuchni TMC jak lekarstwo. Dla mięsożerców zaleca się stosowanie mięs czystych max 2x w tygodniu. Pieczenie lepsze niż smażenie, to fakt. Dziękuję za serdeczności! :))))))
UsuńDlaczego unikasz mrożonek? :)
OdpowiedzUsuń, dzien dobry, a ja sobie siedzialam przed telewizorem i slucham wywiadu z Kayah, i wspomniala o Pani stronie, wiec zajrzalam i bardzo mi sie podoba. od 2 miesiecy odstawilam wszelkie miesa, mleka, itd, ale nie bardzo mialam pomysl co ja mam wlasciwie teraz jesc. jadlam duzo warzyw, ale brakowalo mi pomyslow. dziekuje, bede stalym gosciem Pani strony.. pozdrawiam.Patricia.
OdpowiedzUsuńWitaj Iw
OdpowiedzUsuńMam pytanie- a co z miodem? Takim z zaprzyjaźnionej pasieki, oczywiście.
Tych sklepowych tworów nie bierzemy pod uwagę.
Pozdrawiam
elka
A dlaczego cytrusy są złe? Są chłodzące to w zimie rzeczywiście może nie, ale w lecie?
OdpowiedzUsuńWitam. A co sądzi Pani o mleku kozim? U mnie w sklepie można kupić mleko kozie ekologiczne, niepasteryzowane. 3 dniowy termin ważności.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńmieszkam w Warszawie - Ursusie. Mam co prawda niedaleko do sklepu ze zdrową żywnością, ale ceny tam są księżycowe. Proszę o info, gdzie kupować, żeby nie bankrutować. Pozdrawiam
dlaczego warto unikac produktow mrozonych? czy chodzi o nawet te zamrozone przez siebie?
OdpowiedzUsuń