Tak tak!
To była ogromna presja!
Dorotka P. od 3 lat pączków nie jadła bo zawierają gluten i cukier!
I jak tu ją zostawić? Basię i jej syna?
I wszystkich innych, którym marzy się tłusty czwartek w pełnej krasie?
Niełatwo się zabrać za tak trudne eksperymenty, kiedy z wszystkich słodyczy na świecie najbardziej lubi się oliwki, ale czy tak zostawić temat jest łatwiej? Mnie te pączki spać nie dawały... Serio. Bardziej nawet ich przyszli konsumenci... Przetrzepałam cały internet wzdłuż i wszerz, z góry na dół i z powrotem. Jak nie biała mąka, to jajo, jak nie jajo to orkisz.
Są i z ziemniakami ale... biała mąka - musi być... w końcu klei najpiękniej. Nie tylko pączki. ;)
Co robić, trzeba próbować samemu.
Założyłam, że się uda (optymistycznie, czyż nie?), ale w trakcie miałam ze trzy kryzysy... Nie, bez sensu. To jest jednak niemożliwe! Za mokre! Za miękkie! Za...
Ciiii...
Po prostu są.
Udały się.
Bezglutenowe, bez jajek, mleka i cukru.
Puszyste, wybujałe pączki o ciekawym aromacie... inne niż wszystkie.
Dziękuję Wam za wsparcie i mobilizację!
Sama nie dałabym rady...
Uściski dla wszystkich smakoterapiowców (stałych bywalców i przypadkowych gości).
I wybaczcie te ciemne zdjęcia. Dzień nie chciał być dłuższy...
;)
Przenosiny!
strona dostępna już TYLKO tutaj: KLIK!
To była ogromna presja!
Dorotka P. od 3 lat pączków nie jadła bo zawierają gluten i cukier!
I jak tu ją zostawić? Basię i jej syna?
I wszystkich innych, którym marzy się tłusty czwartek w pełnej krasie?
Niełatwo się zabrać za tak trudne eksperymenty, kiedy z wszystkich słodyczy na świecie najbardziej lubi się oliwki, ale czy tak zostawić temat jest łatwiej? Mnie te pączki spać nie dawały... Serio. Bardziej nawet ich przyszli konsumenci... Przetrzepałam cały internet wzdłuż i wszerz, z góry na dół i z powrotem. Jak nie biała mąka, to jajo, jak nie jajo to orkisz.
Są i z ziemniakami ale... biała mąka - musi być... w końcu klei najpiękniej. Nie tylko pączki. ;)
Co robić, trzeba próbować samemu.
Założyłam, że się uda (optymistycznie, czyż nie?), ale w trakcie miałam ze trzy kryzysy... Nie, bez sensu. To jest jednak niemożliwe! Za mokre! Za miękkie! Za...
Ciiii...
Po prostu są.
Udały się.
Bezglutenowe, bez jajek, mleka i cukru.
Puszyste, wybujałe pączki o ciekawym aromacie... inne niż wszystkie.
Dziękuję Wam za wsparcie i mobilizację!
Sama nie dałabym rady...
Uściski dla wszystkich smakoterapiowców (stałych bywalców i przypadkowych gości).
I wybaczcie te ciemne zdjęcia. Dzień nie chciał być dłuższy...
;)
Przenosiny!
strona dostępna już TYLKO tutaj: KLIK!
cudowne!! napracowałaś się bardzo, boski efekt :d ja nie przepadam za smażonymi pączkami ale te bym wcinała, wiem to na sto procent !!
OdpowiedzUsuńjestem pełna podziwu :*
Dzięki Kochana. Posyłam całusy... :***
UsuńWymiękam i podziwiam. Normalnie oczy wyszły mi za uszy! Łaaaa :)
OdpowiedzUsuńEheheheh, uśmiałam się... :) Uściski Kasiu! :)))
Usuńjesteś mistrzynią! ; )
OdpowiedzUsuń;)
UsuńNie bardzo... ale i tak dziękuję. :))))
Gratulacje : ) Inspirator? :D
OdpowiedzUsuńUkłony dla Wielkiego Inspiratora. :))))
UsuńKocham Cię:)
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 :)))
Usuńmoja babcia jak smażyła tradycyjne pączki do tłuszczu (czyli szmalcu) dodawała surowego ziemniaka by pączki tłuszczem nie przechodziły
OdpowiedzUsuńmoże i tu sie ten sposób sprawdzi
Lukrecja, pączki z ziemniakami są dość często robione i smakują jak tradycyjne. Są ponoć dzięki nim bardziej kruche. :) A patent z surowym ziemniakiem warto sprawdzić. Dziękuję! Pozdrawiam! :)))
UsuńWyglądają rewelacyjnie! Świetne pączki :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Dziękuję! :))) Uściski! :)
Usuńale super , takie zdrowe paczki to mogę zajadać ;d
OdpowiedzUsuńpodziwiam za sam opór i testowanie roznych wersji ;) bo wiem jak czasami potrafi to zdolowac i co potrafi wyjsc hehe
OdpowiedzUsuńudalo sie, wygladaja pysznie i gratuluje wygranej :)
oj tak... Potrafi przygnębić...
UsuńDziękuję i przesyłam uściski! :))
Witam:))
OdpowiedzUsuńWspaniały blog i wiele bardzo inspirujących przepisów!!
Czekałam na ten przepis - zdrowszą wersję "niezdrowego", bo smażone czwartkowe łakocie. I być może wegańską wersję (choć jestem tylko wege;)
Jednak mimo powiększających się zapasów zdrowych odpowiedników np. cukru czy różnych rodzajów mąk, jeszcze ciągle czegoś mi brak.
Domyślam się, że mąka ryżowa i sojowa podobnie jak z lnu może powstać przez zmielenie (o ile młynek sobie poradzi;)A mąka z kasztanów jadalnych, czy również? Choć kasztany są tak drogim owocem(i mało spotykanym, że mimo zapewne ciekawego smaku jaki nadadzą pączkom obawiam się, że nie przejdzie;/ chyba żeby wyeliminować je..?
Czy syrop z agawy i klonowy różnią się istotnie, mam na myśli smak, ewentualnie konstystencję, można je i w innych deserach stosować zamiennie?
Judyta:)
Witaj Judyto. Bardzo dziękuję za odwiedziny i oczywiście zapraszam do wspólnego celebrowania różnych kuchennych "eksperymentów". :))) Mąki z małych ziarenek można zmielić samemu. Mąka kasztanowa - ze sklepu typu kuchnie świata. W domu nie mam jej za bardzo czym zmielić a i o kasztany nie jest wcale łatwiej niż o mąkę. Będę próbować ją wyeliminować ale ona jest wyjątkowo dobrze rosnąca czego już o ryżowej czy kukurydzianej nie można powiedzieć...
UsuńCo o syropów, stosuję je właściwie zamiennie w zależności od przepisu, smakuję i decyduję. To kwestia gustu. :) Przesyłam uściski! :))))
Najnowsze wieści z pola walki! Zgadnij co właśnie jem? Genialnego pączuszka:))) GENIALNEGO!!!! Pyszny, słodko-kasztanowy, cudo... Musiałam pominąć drożdże, dałam kamień winny. Strzał w dziesiątkę! I bardzo łatwo było utoczyć takie pączusie bez drożdży. Do części dałam nadzienie z kremu kasztanowego (niestety z cukrem), a pozostałe są bez nadzienia, ale niczego im nie brakuje. Pyszności... Dziękuję za ten przepis, buziaki!
OdpowiedzUsuńArniko, nie wierzę! Zrobiłaś bez drożdży!? :)))))) Opowiadaj.... Są twardsze od pączków? Kruszą się? Proporcje zbliżone? Ile tego kamienia? Brawo! :))))))) Jednak RAZEM NAPRAWDĘ ŁATWIEJ. :D Uściski! :)))))
UsuńIwuś Kochana, zajrzyj na mojego bloga (http://arnikowakuchnia.blogspot.com/2013/02/paczki-kasztanowe.html. Może są ciutkę twardsze od drożdżowych, ale i tak super. Nie kruszą się. Mleko kokosowe musiałam pominąć, zrobiłam na wodzie. I mimo tych zmian są boskie! I żadnego podsypywania mąką czy natłuszczania, bo ciasto w ogóle nie kleiło się do rąk. Mój mąż-zbuntowany wobec wszystkiego co bezglutenowe zajadał ze smakiem i nie mógł się nachwalić:) Jesteś wielka! W życiu bym nie pomyślała, że można mieć pączki bez jajek, mleka i glutenu i w dodatku tak pyszne! Buziaki!
UsuńRewelacja, pewnie się nakombinowałaś, wiem coś o tym:)
OdpowiedzUsuńOch tak... osiwieję niedługo! ;) Uściski twórcza Mamo Alergika! :))))
UsuńJesteś mistrzynią!!!
OdpowiedzUsuń.... dziękuję Magdaleno.... Pozdrawiam! :))))
UsuńJestem pełna podziwu! Cudne, zaraz dodam sobie do ulubionych :) Ciekawa jestem ich smaku. Muszą być niezwykłe!
OdpowiedzUsuńNiezwykłe, to fakt. W najbliższym czasie spróbuję je jednak trochę "uzwyklić". Nie wszyscy polubili mąkę kasztanową. :) Pozdrawiam i uściski ślę! :)
UsuńZrobiłam właśnie przed chwilą. Ufff, nie było łatwo, bo ciasto rzeczywiście się strasznie lepi. Na początku używałam do lepienia i kształtowania kulek oleju, potem jednak wybrałam mąkę sojową i już poszło lepiej. Zamiast mleka kokosowego (nie miałam) użyłam sojowego, no i dodałam cukru waniliowego i skórkę pomarańczową, bo bardzo mi przeszkadzał zapach którejś z mąk. Gdy zostawiłam ciasto do wyrośnięcia (wyrosło mi w pół godziny) byłam przekonana, że to się nie uda, ale pączki są bardzo dobre! Niewiele się różnią od tych tradycyjnych robionych przez moją mamę. Mnie wyszły dość mocno spieczone, bo zdarzały się w środku surowe, ale to chyba jest kwestia doświadczenia, którego ja "w pączkach" mam niewiele. Dziękuję przepis!
OdpowiedzUsuńEdyta
Retyyyyy! Świetne wieści! Jak to zrobiłaś że urosło w pół godziny?? :))) No tak, pewnie jednak moje przeciągi mają znaczenie... ;) Gratuluje!
UsuńPs. to zapach kasztanówki. Jest bardzo charakterystyczna. Ten zapach po upieczeniu się zmienia ale i tak dominuje z tym że już inaczej... ;) Uściski! :))))
Iw, jesteś Wielką Mistrzynią, nieustająco mnie zadziwiasz i inspirujesz. Brawo, brawo, brawo!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję.... Uściski ślę. :)))
UsuńJesteś cudowniasta Iw <3
OdpowiedzUsuńPechota
Do usług Dorotko! :*** :)))
UsuńTo ja tylko podpowiem, że można nadziewać po usmażeniu - odpada problem z formowaniem i ewentualnym wypływaniem konfitury. Niemniej i tak jestem pod wrażeniem, że można! :)
OdpowiedzUsuń