Nie jestem fanką kluseczek, leniwych, kopytek i tym podobnych wynalazków kulinarnych.
Cóż z tego skoro jestem zagorzałą zwolenniczką eksperymentów kulinarnych... ;)
Dzisiejszy przepis zamieszczam na specjalne życzenie
Czytelników Smakoterapii z Fb (zajrzyj do nas: klik :) ),
oraz dla tych, którzy piszą do mnie, że nie mogą jeść ziemniaków:
kopytka z soczewicy czerwonej.
Są bardziej "charakterne" od kluseczek na bazie ziemniaków, niezwykle sycące i oryginalne w smaku. Kluseczki powinny być nieduże (mniejsze od śląskich i spłaszczone, gotowane bardzo ostrożnie w duzej ilości wody i mieszane delikatnie lub zrumienione na złoto w niewielkiej ilości oleju.
Po ugotowaniu smakowały nam z sosem z gotowanego selera z pastą pomidorową, jabłkiem i przyprawami, prawie na wzór sosu banalnego - genialnego (klik).
Zapraszam!
Składniki:
soczewica czerwona ugotowana na sypko (dowolna ilość)
skrobia np. kukurydziana, bądź z manioku (1/4 ilości ugotowanej soczewicy)
sól, pieprz (do smaku)
kurkuma (szczypta, niekoniecznie)
czosnek (niekoniecznie)
tłuszcz do smażenia lub woda do gotowania
Wykonanie:
Soczewicę ugotuj na sypko, ciepłą przełóż do miski i maksymalnie rozdrobnij (tłuczkiem do ziemniaków, bądź blenderem-stopką), dodaj soli i pieprzu do smaku (ewentualnie czosnek, kurkuma), wyrównaj powierzchnię masy i pozostaw do ostygnięcia. Następnie, podobnie jak w przepisie na kluski śląskie, podziel masę na 4 części (krzyżykiem), jedną ćwiartkę wyjmij i wsyp w puste miejsce skrobię (z lekkim czubkiem ;) ).
Dołóż wyjętą ćwiartkę masy i wyrób całość ręką. Jeśli ciasto się klei, dołóż jeszcze odrobinę skrobi. Odrywaj ciasto po kawałku, zroluj w zgrabne "węże", lekko spłaszcz od góry i pokrój pod skosem w nieduże, 2-3 centymetrowe kluski. Zamiast w garnku z wodą możesz je przygotować na patelni z dobrym tłuszczem (masło klarowane, olej ryżowy, palmowy, kokosowy, do wyboru). Pierwszą stronę kluseczek usmaż do lekkiego zrumienienia pod przykryciem, następnie odwróć je na drugą stronę i dokończ smażenie już bez pokrywki (temperatura "średnia" by nie spalić kluseczek z zewnątrz bo będą surowe w środku).
Podawaj saute, do łapki dziecięciu ;) albo z dowolnymi sałatkami i sosem, na przykład banalnym genialnym (przepis), dla rodziców - wzmocnionym chili. :)
Z ziemniaków rezygnujesz,a dodajesz maniok - a to przecież właściwości podobne :)
OdpowiedzUsuńJa nie rezygnuję (czyt. post powyżej). :) To proste: przepis powstał dla czytelników którzy nie mogą jeść ziemniaków a nie skrobi z kukurydzy lub manioku. Właściwości podobne ale źródło inne i w tym jest clou w przypadku niektórych diet. Pozdrawiam! :)
UsuńSoczewicę mam, skrobię też, więc zrobię kluseczki.
OdpowiedzUsuńSmacznego! :)
UsuńWyglądają super, gdybym miała pewność, że Młoda może soczewicę zrobiłabym je jeszcze dziś :)
OdpowiedzUsuńMagda
:) Dziękuję! Pozdrawiam Magdo! :)))
UsuńI chyba dzisiaj zabieram się za ten przepis. Dzięki za inspiracje :) Agnieszka
OdpowiedzUsuńSmacznego Agnieszko.
Usuń:)))
Genialny pomysł! :D Mam małe pytanko - ile przygotować soczewicy na 3 osoby? 2 szklanki wystarczą :)?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
o retyyyy, za trudne pytanie... ;) Zrobiłabym 2 szklanki. ale nie znam Waszych możliwości. ;)
UsuńPozdrawiam! :)))
Zrobiłam dwa tygodnie wstecz, w kształcie klusek śląskich (okrągłe, spłaszczone z dziurką), są pyszne, ale...
OdpowiedzUsuń... ale podawać należy natychmiast po ugotowaniu albo powoli odgrzewać w pyrkającej wodzie, inaczej twardnieją i skrzypią w zębach :)
Mnie smakowały bardzo (nawet twarde :), przyjaciołom też, ale Sz.M. kręcił nosem i rzucał kąśliwe uwagi...
Nalewko, no cóż, o gustach się nie dyskutuje (tym bardziej kulinarnych). ;))
UsuńTak, masz rację, świeze najlepsze. Spróbuj smażonych. Zupełnie inne!
Czy z zielonej soczewicy także wyjdą i będą niepaskudne? Mam zapas zielonej, czerwona jakoś mnie wizualnie nie kręci więc się na nią jeszcze nie zdecydowałam ale dam się przekonać, póki co mam niewielką furkę zielonej i kończą mi się na nią pomysły, mogłabym zaszaleć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Niepaskudne, heheheh! :) Pewnie że będą paskudne. Kolorek będzie, ekhm... delikatnie mówiąc niewyjściowy. ;) Ale co tam, przecież jest cała armia dań pt. "niewyględne ale pyszne". ;)
UsuńUściski!
:)))
Świetny pomysł! Ja moje kopytka doprawiłam dodatkowo kminem rzymskim i garam masalą, wyszły pyszne.
OdpowiedzUsuńMam pytanie - użyłaś soczewicy czerwonej w całości, czy w połówkach? Ja miałam tylko taką w połówkach, strasznie się rozgotowała i musiałam dodać do niej tonę skrobi ;) Jak sądzisz, jaki byłby najlepszy stosunek soczewicy do wody w takim przypadku?
mmekelevra, o rany, musiałam się nieźle skupić zeby Twój nick przepisać. Tak jak piszę poniżej... Łatwo nie jest. ;) Ale co to dla naaas... ;)
UsuńUściski ślę! :)
Dla koloru można dodać szpinaku, będzie bardziej wiosennie...
UsuńWitam, a czy mogłabyś napisać jak długo gotujesz soczewicę i w jakich proporcjach?? Bo mi masa wyszła zbyt wodnista i po dodaniu skrobii i tak tego nie uratowałam i poszło do kosza..
OdpowiedzUsuńo kurka, wszystko na oko. Jeśli używasz soczewicy w całych ziarenkach, będzie się gotowała troszkę dłużej niż ta "połówkowa". I woda zdąży nieco wyparować. Proponuję wlać naprawdę niezbyt dużo wody, gotować pod przykryciem i czuwać czy nie trzeba czegoś jeszcze chlupnąć by się nie spaliło. ;) Z ilością wody i z gotowaniem jest jak z ryżem. Jeśli starszy, suchy, potrzebuje więcej wody i czasu, jeśli świeższy - mniej i krócej... a tego niestety nie da się sprawdzić. :/ Eksperymenty pozostają. ;) Całusy! :)))
UsuńJak to wodnista? Zawsze można odlać po ugotowaniu, z gęstego zrobić kopytka, a z płynu zupę, dodając przyprawy typu zioła i jakieś warzywka np. marchewkę struganą we wstążeczki (obieraczką do jarzyn), gotuje się błyskawicznie, ładnie wygląda na talerzu i jest bardzo smaczne :)
UsuńJeśli użyje się połówek soczewicy czerwonej to przy nieuważnym dodaniu zbyt duzej wody soczewica zmienia się w bladopomarańczową breję i nie ma możliwości odlania z niej wody. :)
UsuńWyglądają super :)
OdpowiedzUsuńA jeśli o tłuszcze chodzi to zauważyłam, że bardzo często olej rzepakowy jest pomijany, a przecież jest najzdrowszym z olejów :)
Owszem. Pod warunkiem ze nie GMO. :)
Usuńa czy ze zwykłą mąką ziemniaczaną dadzą radę? :)
OdpowiedzUsuńTak, pewnie. Tylko Ci którzy je zamówili prosili coś bez ziemniaków. :)
Usuńno tak ;) bardzo dziękuję, w weekend niechybnie wypróbuję! :)
UsuńZrobiłam... coś tam wyszło, ale trochę z naciskiem na coś tam. Użyłam zielonej soczewicy, ale zrozumiałam, że tylko względy estetyczne mogłyby mnie ewentualnie powstrzymać (btw, wcale nie wyglądają tak źle po podsmażeniu i w towarzystwie sałatki z rukoli :)), w każdym razie konsystencja nie wyszła i nie bardzo wiem, co zrobiłam nie tak; tzn. ugotowana rozgnieciona soczewica + mąka kukurydziana + przyprawy wyglądała jak sypka soczewica oblepiona lekko mąką. Musiałam dodać wody, by się to wszystko pokleiło. Kluski wyszły dość spore, gotowanie w wodzie odpadło (bo się rozpadały), podsmażyłam więc na patelni. Ale smak całkiem ok. :)
OdpowiedzUsuńNo to ropoczełam moją przygodę z dietą dg od tychże właśnie kopytek i..... wyszły przepyszne, mój mały mięskojad zawodowy i maniak glutenowy:) wcinał bedąc przekonanym, że to miesko. Pieknie przyrumienione, mieciutkie w śrdoku. Pychotka! Dzięki Iw, za Twoje inspiracje, które spanikowanej matce dodają wiele otuchy:) p.s: wczoraj ugotowane a dzis przysmażone też pyszne i na 100% niesurowe w śrdoku:)) No poranek dnia dzisiejszego udany z nowym menu:))
OdpowiedzUsuńPozdrawia mama Hubcia:)