sobota, 20 lipca 2013

JOGURT JAGLANY CZYLI O ZWYCIĘSTWIE SZALONEJ MATKI EKSPERYMENTATORKI cz. 3 / krok po kroku

Dziś mniej słów, więcej zdjęć.
Jeśli chcesz zrobić domowy jogurt wegański zajrzyj tu: klik
O aspektach technicznych poczytasz tu: klik
Miłego przeglądania!
:)

Przygotuj składniki: gotowaną kaszę i nerkowce lub migdały (najlepiej namoczone)
Gotowa gęsta masa na jogurt ("serek jogurtowy") już po podgrzaniu, w trakcie studzenia

Masa zaszczepiona bakteriami (wyjątkowo gęsta, na "serek jogurtowy")

Pojemnik z masą wkładamy do jogurtownicy z gorącą wodą.

Zakręcamy i zostawiamy na 4 - 6 godzin
Gotowy, bardzo gęsty jogurt - "serek jogurtowy"

Gotowy jogurt naturalny

Genialny jogurt jaglano-nerkowcowy z malinami i ksylitolem

Czysty jaglany jogurt nie porażał smakiem. ;)

Ciao!
:)

piątek, 19 lipca 2013

JOGURT JAGLANY CZYLI O ZWYCIĘSTWIE SZALONEJ MATKI EKSPERYMENTATORKI cz.2 :)

Dziś trochę więcej o technicznych aspektach naszego jogurtowego eksperymentu w odpowiedzi na pytania jakie ślecie na naszą smakoterapiową pocztę.
:)


Po pierwsze: 
głowiliśmy się od dawna jak to zrobić by naszemu uczulonemu maksymalnie na nabiał synkowi podawać zdrowe bakterie normalizujące florę jelitową. Lekarze z USA polecili nam saszetki suplementujące, zaś lekarze TMC, jak zapewne wiecie, zazwyczaj sztucznej suplementacji są przeciwni...
Rozpoczęły się więc poszukiwania rozwiązania takiego, by Młody mógł zjeść naturalny produkt bogaty w konkretne sprawdzone bakterie, które wspomogą pracę jego jelit. Gdyby udało się połączyć tę potrzebę z konsumpcją czegoś smakowitego, najpewniej byłby to prawdziwy raj na ziemi! :)
Oczywiście były analizy kiszonek, "jogurtów" wytwarzanych na zasadzie "zakwasu zbożowego" (u nas dodatkowo problem z glutenem) ale wszędzie natrafialiśmy na następujący aspekt:
nie wiemy jakie dokładnie bakterie namnożą się w "zakwasie", nie mamy kontroli nad ich mutowaniem. To poddało też w wątpliwość sens hodowania latami zakwasów na chleb lub żur..
Według naszego lekarza warto te zakwasy jednak wymieniać na świeże, by w miarę możliwości wiedzieć co jest w środku.
Jedynym sposobem okazało się znalezienie dobrego laboratorium z którego weźmiemy dokładnie to co zaleca lekarz i będziemy starannie kontrolować ich rozrost. Tu zdaliśmy się na podpowiedź lekarza i temat skąd wziąć bakterie został rozwiązany. 

Po drugie:
przyznam szczerze, że nie jestem typem gadżeciary i mnożenie kolejnych sprzętów na którym osiądzie kurz jest ostatnią rzeczą jakiej chciałabym w swojej kuchni.
W dodatku nie za bardzo wierzyłam w możliwość wyprodukowania smacznego domowego jogurtu a jogurtownica, którą wynalazł dla mnie nasz Dr. na początku nie wzbudziła mojego zaufania. Wydała mi się urządzeniem zbyt prostym (duży termos w wkładem poziomującym i pojemnikiem na jogurt), dlatego najpierw postanowiłam przechytrzyć wszystkie bakterie swiata i poradzić sobie jakoś inaczej. ;)
Wybrałam naprawdę ciepły dzień, wrzuciłam bakterie do przygotowanej wegańskiej masy, dbałam o to by cały czas stała w cieple i ... trzy dni nic.
To znaczy niezupełnie nic, bo w międzyczasie temperatura, ważny czynnik, zmieniła się kilkakrotnie a w samej kaszy, miałam wrażenie, rozpoczął się proces bardziej kwaśnienia jej samej niż zasiedlania moim wybranym szczepem bakterii.
Wnioski mam dwa:
to się może udać bez sprzętu pod warunkiem, że użyjesz stałego sztucznego źródła temperatury. W zimie postawisz słój na kaloryferze lub przy piecyku i będziesz kontrolować co tam w środku zachodzi. 
Poza sezonem grzewczym - bez szans. Temperatura spada do kilkunastu stopni a bakteriom najlepiej zapewne w okolicy 40...

Jogurtownica okazała się mieć kilka ważnych zalet. Jest banalnie prosta w obsłudze, trzeba by się bardzo starać by popełnić jakiś błąd ;)  i nie ma potrzeby uczyć się instrukcji obsługi. ;)  Do tego jest dużym termosem który działa bez prądu, jogurt powstaje w max 6 godzin (jogurt mleczny 2-6 godzin) i, co ważne dla nas, nieustająco taszczących ze sobą na wszystkie wyjazdy górę jedzenia dla naszego alergika,  można ją ze sobą zabrać jako "lodówkę" czyli zamiast gorącej wody to robienia jogurtu wrzuca się do środka lód lub wlewa lodowatą wodę! To mnie przekonało ostatecznie, bo oznaczało, że możemy pojechać dokądkolwiek z termosem w torbie i nie przerywamy kuracji bakteriami zaleconej przez lekarza naszemu synowi ani też nie marnujemy bakterii! Proces namnażania jest bowiem zwalniany dzięki niskiej temperaturze i jogurt się nie "przekwasi" a bakterie nie zmarnieją jak kwiaty na parapecie w wakacje. ;)

Do wyboru dwa kolory. Wolę różowy! ;)))

Info oficjalne znajdziecie tu: klik
*Cudowne "w pracy " z bakteriami jest to, że kupuje się je raz na kilka miesięcy (producenci zazwyczaj zalecają na pół roku, nasza osobista Dr. poleca jednak wymienić co 2-4 mce), że mnożą się tak często jak chcesz i tak pięknie jak o nie dbasz. 
Dzięki temu mamy smakowity jogurt codziennie w ilościach jakie nam pasują, albo robimy jeszcze gęściejszy "serek" dosmaczany owocami, który jest już absolutnym kulinarnym spełnieniem syneczkowych marzeń. :)

Sprawdzone przeze mnie bakterie:
* jogurt L+
Lactococcus acidophilus
Bifidobakterium lactis
Streptococcus thermophilus

*jogurt naturalny
Zawiera kultury bakterii:
Streptococcus thermophilus
Lactococcus bulgaricus

Czekają na sprawdzenie bakterie kefirowe
*kefir
Lactococcus lactis subsp.
Lactobacillus subsp.
Leuconostos subsp.
Streptococcus thermophilus
Typowe drożdże i mikroflora kefirowa


*zsiadłe mleko

Tak pisze o nich propagatorka leczenia żywieniem - dr. Jadwiga Kempisty (lekarz z 40 letnim stażem)

ZALETY DOMOWEGO JOGURTU
Kwas mlekowy i żywe kultury bakterii przywracają prawidłową florę bakteryjną przewodu pokarmowego oraz jego pH (kwasowość). Zawiera dużą ilość witamin m.i.n. A, B₂, B₁₂, K₂. (...)

Ponieważ bakterie rozkładają laktozę, produkt może być spożywany przez osoby z nietolerancją laktozy. Nie zawiera glutenu.
Dzięki swoim właściwościom poprawia trawienie, wspomaga odchudzanie, korzystnie działa przy zaparciach, osteoporozie, infekcjach, chorobach przewodu pokarmowego, chorobach serca i naczyń krwionośnych, osłabieniu organizmu. Wzmacnia paznokcie i włosy .
Ma duże zastosowanie w kosmetyce –można stosować także zewnętrznie np.przy rozstępach skórnych
Nie zawiera składników modyfikowanych genetycznie
Nie zawiera cukru, zagęszczaczy ani żadnych dodatków chemicznych

Z NASZEGO JOGURTU MOŻNA TEŻ ROBIĆ SER. Wówczas zarówno ser jak i serwatka nadają się do spożycia oraz celów kosmetycznych.

WYTWARZANIE:
Najlepiej używać mleka pełnotłustego krowiego, koziego lub sojowego
1. Podgrzewamy 1 litr mleka do temp.80˚C, aby zabić obce bakterie (pojawia się pierwszy kożuszek).
2. Przelewamy mleko od naczynia: termosu, naczynia ceramicznego, garnka lub jogurtownicy-studzimy do temp.42˚C (w pobliżu kaloryfera).
im dłużej jogurt będzie fermentował, tym mocniejszy będzie smak i kwaśność. Podczas fementacji unikać wstrząsów naczynia.
3. Po skwaszeniu wstawiamy do lodówki na 6-12 godzin celem dojrzewania.
4. Tak przygotowany jogurt nadaje się do spożycia, ale stanowi również źródło bakterii do następnego przetwarzania. Na każdy litr nowo przygotowanego mleka dajemy 4 łyżki stołowe z poprzednio wytworzonego jogurtu. Mieszamy, pozostawiamy do skwaszenia itd. Rozmnażanie można powtarzać wielokrotnie, również ilościowo aż do chwili gdy jogurt straci swoje właściwości-konsystencję, zapach. Oznacza to, że należy zaszczepić nową kulturę bakterii.
Jogurt może być przechowywany w lodówce 7 dni, w saszetce 12 miesięcy (saszetkę należy przechowywać w lodówce).
Życzymy Państwu dużo przyjemności przy przetwarzaniu mleka.
Produkt zgodny z dyrektywą UE 1829/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dn.22.09.2003
Producent: Laboratorium Bakteriologiczne IP Ingredients, Suderlugium, Niemcy


Oczywiście autorka pisze o jogurtach mlecznych, z którymi, nawet w celach leczniczych co do których autorka jest przekonana, nam nie jest po drodze, przez wzgląd na gwałtowne reakcje u syna ale i procesy o których mowa w TMC. Weźmy zatem poprawkę na nasz pomysł na jogurt:
*polecam przechowywać do w lodówce krócej niż ten z mleka zwierzęcego. Nie jest to trudne, raczej znika w tempie błyskawicznym. ;) U nas na razie max 3-4 dni. Nie mam na razie pewności czy po tym czasie trzymania (oczywiście w lodówce) jogurtu z kaszy nie zaczną zachodzić jakieś procesy zwiazanem z kwaśnieniem samej kaszy. :)

cdn...
w następnym odcinku zdjęcia z całego procesu "jogurtowania" kaszy kaszy jaglanej
:)



ps. Jak zrobić jogurt jaglany? Kliknij tu: przepis.

czwartek, 18 lipca 2013

JOGURT JAGLANY CZYLI O ZWYCIĘSTWIE SZALONEJ MATKI EKSPERYMENTATORKI ;) / JOGURT WEGAŃSKI, BEZ NABIAŁU, BEZ CUKRU cz.1

Całe szczęście, że od czasu spektakularnego jogurtowego sukcesu minęło już parę dni. To daje nadzieję, że poniższy post nie będzie ociekał entuzjastycznymi pokrzykiwaniami Szczęśliwej Matki Eksperymentatorki. ;)
Ze stoickim spokojem zatem ogłaszam wszem i wobec: 
TO JEST MOŻLIWE!
Można domowym sposobem wyhodować prawdziwy jogurt, bogaty w wyselekcjonowane kultury bakterii dobrane tak by przywracać równowagę jelitową.
Ma to ogromne znaczenie dla każdego człowieka a dla takiego, który jest na diecie bezmlecznej,  wegańskiej lub dla malucha - alergika, może być prawdziwym objawieniem.
Cudowne jest w tym wszystkim fakt, że jogurt smakuje bardzo przyzwoicie w postaci naturalnej natomiast z dodatkiem przetartych owoców (ewentualnie wzmocnionych słodkością ksylitolu) smak ma po prostu OBŁĘDNY! I jest to opinia mojego małego, wyposzczonego jogurtowo Malkontenta. ;)
Udało mi się również wyhodować jogurt w masie tak gęstej że z powodzeniem może uchodzić za deser typu "serek homogenizowany".
:)
Gotowi na maleńką rewolucyjkę?
:D

Wszystko zaczęło się od naszej pani doktor i jej poszukiwań "bakterii idealnych".
Dzięki jej testom mamy "pewne źródło"oraz prosty domowy sprzęt. 
Nam pozostało wymyślić resztę...

*Chcesz się dowiedzieć więcej, zajrzyj tu: klik


Składniki na litr jogurtu:
saszetka wyselekcjonowanych bakterii jogurtowych L+ (patrz opis poniżej)
kasza jaglana, ugotowana (2 szklanki)
nerkowce lub migdały (1 szklanka)
daktyle suszone (3-4 sztuki)
szklane naczynia
drewniane lub plastikowe łyżki (nie używaj metalu)
jogurtownica (patrz opis poniżej)

stygnąca masa przed dodaniem bakterii




Wykonanie:
Kaszę ugotuj wg przepisu i ostudź (najlepiej lekko rozgotuj)
Nerkowce lub migdały namocz najlepiej na noc, zwłaszcza jeśli nie dysponujesz wysokoobrotowym sprzętem do miksowania.
Wrzuć do blendera kaszę, orzechy oraz daktyle i wlej ok 1 i 1/2 szklanki wody (dozuj wodę stopniowo, w zależności od tego jaką gęstość jogurtu chcesz osiągnąć).
Zmiksuj całość najgładziej jak to tylko możliwe, następnie podgrzej masę w garnuszku do ok. 80 stopni  nieustannie mieszając (uwaga przywiera!) by pozbyć się ewentualnych, niechcianych bakterii.
Ostudź do 40 stopni (sprawdź na nadgarstku) i wsyp całą saszetkę bakterii. Wymieszaj porządnie drewnianą lub plastikową łyżką i natychmiast włóż do jogurtownicy.
Po sześciu godzinach jogurt był już idealnie kwaśny, pozostało jedynie włożyć go do lodówki by "dojrzał" i zaserwować...
Znakomitość!
Proszę jedynie uważać by nie pożreć całej porcji jogurtu! Odłożenie 4 dużych łyżek do słoiczka wstawienie do lodówki zapewni nam następny litr jogurtu (zamiast kolejnej saszetki!).
 Tak zapewnia producent.
Ja na wszelki wypadek odkładam osiem. ;)
Matka Eksperymentatorka dziękuje Państwu za uwagę.
:)


ps. Następny post będzie w całości poświęcony testowanemu przeze mnie sprzętowi jogurtowemu i bakteriom. Zapraszam. :)


JAGODY PASTERYZOWANE NA ZIMĘ / BEZ CUKRU

Nic wielkiego.
Naprawdę prościzna.
Trzeba tylko spełnić kilka warunków.
Owoce powinny być absolutnie świeże, dojrzałe i słodkie, przebrane i umyte,
słoiki porządnie wysterylizowane a nakrętki dodatkowo przetarte spirytusem.
Wtedy mamy szansę na sukces z pominięciem cukru.
Ci którzy lubią bardzo tradycyjne smaki mogą dodać do każdego słoja ksylitol dzięki czemu uzyskają znakomite przetwory zimowe bez cukru.
Jagody to nasze swojskie czarne złoto.
Warto je mieć w domu przez całą zimę.
Zatem, od początku.
:)


Składniki:
jagody leśne (dowolna ilość, przebrane, świeże, umyte)
ksylitol (opcjonalnie)
małe słoiczki (takie jak na koncentraty pomidorowe)

Wykonanie, sposób 1:
Jagody wrzuć do wysterylizowanych słoików, wlej przegotowaną, gorącą wodę do połowy ilości jagód i zakręć słoje (nie do końca).  Pasteryzuj w piekarniku. Wstaw słoiczki do zimnego piekarnika, nagrzej do temperatury 130 stopni i pozostaw w nim przez ok 25 minut.



Wykonanie, sposób 2:
Jagody wrzuć do słoja porządnie obstukując w trakcie tak by zmieściło się ich maksymalnie dużo. Mniej więcej w połowie słoika wsyp łyżkę ksylitolu, wypełnij słoik jagodami do końca obstukując i wierzch wrzuć znowu łyżkę ksylitolu.
nie zalewaj wodą. Jagody puszczą sok.
Pasteryzuj jak wyżej, w piekarniku w temperaturze 130 stopni przez 25-30 minut.

Po wyjęciu z piekarnika dokręć mocniej zakrętki i przykryj słoiki grubym kocem aż całkowitego ostygnięcia.
Gotowe!
Przechowuj z chłodzie, z dala od światła.
Smacznego!
:)

Ciao!



poniedziałek, 15 lipca 2013

KRUCHE PIEROŻKI Z KASZY JAGLANEJ / pierogi bezglutenowe, wegańskie


Pierogi to zmora każdej bezglutenowej mamy.
Naprawdę trudno je wymyślić jeśli nie zamierzamy sięgać po sztuczne mieszanki mąk bezglutenowych pełne "nie wiadomo czego". 
Naprawdę trudno zrobić elastyczne ciasto, które w ogóle da się skleić w odpowiednie kształty. Naprawdę trudno zrobić smaczne ciasto! Ach, naprawdę trudno zrobić  jakkolwiek zjadliwe ciasto! Takie, by po ugotowaniu nie było twarde lub gumowate albo grube. Do tego jeśli właśnie minimalizujesz użycie skrobi (nasze ostatnie wyzwanie) to naprawdę możesz być w kropce...
Precz z kropką!
;)
W cieście na nasze pierogi znajdziesz jaglankę, ciecierzycę, len złocisty, słonecznik, sezam bo jako "matka przemytniczka" wściubiam w dietę młodego smakosza zdrowe produkty gdzie się da... ;)  
Farsz zrób jaki lubisz.
U nas króluje soczewica.
Lubię takie małe, smakowite, kuchenne zwycięstwa.
Nie powiem, jest to wyzwanie, zważywszy na bardzo mało tradycyjny sposób przyrządzenia ciasta, ale myslę że naprawdę warto. Jeśli macie tylko dwie ręce jako i ja posiadam a czasem potraficie urządać ekwilibrystykę jakbyście i pięć rąk posiadali to będzie dla Was naprawdę banał. ;)
Efekt: kruchutkie pierożki o cienkim cieście z soczystym aromatycznym nadzieniem.
Zapraszam!
:)



Składniki (15 sztuk pierożków):
kasza jaglana ugotowana (3/4 szklanki)
mąka z ciecierzycy (3/4 szklanki)
jajko lub 2 łyżki lnu złocistego
sezam (opcjonalnie, 1 łyżka)
pestki słonecznika (opcjonalnie, 1 łyżka)
len złocisty (jeśli użyjesz jajka, 1 łyżeczka)
woda (dozuj stopniowo, max 3/4 szklanki)
olej ryżowy lub inny nadający się do smażenia (2 łyżki do ciasta, reszta do smażenia)
kurkuma (szczypta)
kmin rzymski (1/2 łyżeczki)

Farsz:
wersja dla dziecisków ;)
soczewica brązowa ugotowana (3/4 szklanki)
dowolne gotowane warzywa (marchew, kalafior, por, seler) drobno posiekane lub rozgniecione widelcem, kilka łyżek
czosnek (1 ząbek)
majeranek (kilka szczypt)
zielona pietruszka
sól

Farsz:
wersja mamusiowa ;) 
soczewica brązowa (3/4 szklanki)
suszone pomidory (kilka sztuk)
czosnek (1 ząbek)
cebula (krojona w kostkę, podsmażona z chili)
świeża bazylia (kilka liści, pokrojona)
natka pietruszki (garstka, posiekana)
sól 
pieprz


Wykonanie:
Przygotuj wybrany farsz. Wszystkie składniki połącz w misce, wymieszaj i dopraw do smaku.  
***
Kaszę jaglaną, mąkę z cieciorki, jajko (opcjonalnie), olej, len złocisty, sezam i pestki słonecznika oraz przyprawy zmiksuj, stopniowo dolewając wody, by uzyskać konsystencję gęstej śmietany. Przygotuj dwie patelnie i talerz. Na jednej usmażysz bez tłuszczu pitoplacki z masy jaglanej, 
ale UWAGA, TYLKO Z JEDNEJ STRONY:
bierzemy niecałą łyżkę masy, kładziemy na lekko podgrzaną patelnię (bez tłuszczu), rozsmarowujemy cienko w zgrabny kształt koła i natychmiast kiedy placek się zetnie od spodu i można go podnieść za pomocą patki (póki jeszcze wierzchnia warstwa jest klejąca i surowa) przekładamy go na talerz nakładamy niewielką ilość farszu na surową część placka i sklejamy (cudnie klei się surowe wewnętrzne ciasto, wystarczy je chwilkę przytrzymać).
Teraz kładziemy pierożek na drugiej patelni w sporej ilości tłuszczu (można w głębokim ale wystarczą 3 cm wysokości tłuszczu ---> grubość pierożka). Zanim pierożek się zrumieni po jednej stronie zabierz się za kolejny placek z jedną usmażoną stroną i tak dalej aż do wyczerpania składników...
Smażenie to nie jest oczywiście najzdrowszy sposób na przyrządzanie posiłków.
Czasem jednak możemy sobie na taki rarytasik pozwolić.
Podano z majonezem jaglanym (klik).
Przepyszne również z sosem pomidorowym banalnym genialnym (klik)
:)
Kto spróbuje???
Smacznego!
:))

Ciao!

ps. zaletą pierożków jest to że nawet jeśli pękną, nie rozpadają się. Nadają się "do łapki" dla młodszych dzieci i na przekąski które można wziąć "w miasto" albo na piknik. Smaczne też na zimno!

niedziela, 14 lipca 2013

KOKTAJL JAGLANY JAGODOWY / bez nabiału i cukru, bezglutenowy

Zapraszam na porcję kaszy jaglanej w nieco zakamuflowanej formie.
Antagoiści, antysmakosze kaszowi mogą być pewni, że smaku kaszowego w tym koktajlu nie spotkają. Jest to również doskonała postać przemytnicza kaszy dla dzieci którym w postaci bardziej prozaicznej owa znakomita i zdrowa kasza nie pasuje konsystencją lub smakiem. 
Oto pyszny koktajl jagodowy.
Smaczny, zdrowy i znów... ekspresowy!
Bez cukru i bez nabiału.
Bez dodatkowego słodzenia.
:)



Składniki (na 3 szklanki):
kasza jaglana ugotowana (po ugotowaniu 3/4 szklanki)
banan przejrzały (2 szt.)
jagody świeże (garść, cała szklanka, dowolnie, wedle gustu)
nerkowce (garść, można pominąć na rzecz większej ilości oleju kokosowego)
olej kokosowy nierafinowany (1 łyżka)
woda (1 szklanka)

Wykonanie:
Jeśli wybierasz wersję z nerkowcami i nie posiadasz wysokoobrotowego blendera, namocz orzechy na noc. Następnie odlej wodę z orzechów i zmiksuj wszystkie składniki prócz owoców. Jeśli nie używasz orzechów, dodaj do koktajlu kilka łyżek więcej oleju kokosowego. 
Jeśli posiadasz urządzenie wysokoobrotowe, wrzuć doń wszystkie składniki, oprócz owoców, i zmiksuj na gładko. Następnie, jakąkolwiek metodę lub wersję wybrałeś, kiedy już posiadasz gładką, słodką, jasną emulsję, dodaj doń owoce i krótko zmiksuj stopką (ważne, owoce długo miksowane "utleniają się", tracą kolor i witaminy).
Jeśli koktajl jest dla Ciebie za mało słodki dodaj doń syrop klonowy, miód bądź ksylitol albo stewię.
Jeśli jest bardzo upalnie, możesz wrzucić do szklanki z koktajlem kostkę lodu (byle nie za wiele, zbyt częste picie mocno schłodzonych napojów prowadzi do osłabienia odporności organizmu i podatności na przeziębienia z nadejściem jesieni).



Smacznego!
Ciao!
:)


DOMOWE MLECZKO PTASIE JAGODOWE, CZYLI SZALEŃSTWA CIAG DALSZY. :)

I dobrze!
Wcale sobie tego jagodowego przegięcia nie zamierzam wyrzucać! ;)
Jedzenie sezonowe to podstawa naszej kuchni i tu bardzo nam blisko do idei slow food. :D
Zatem i Was zachęcamy! 
Jedzcie jagody codziennie, jedną garść a jak Wam się znudzi zróbcie słodkie, śliczne mleczko ptasie, 
kokosowo - jagodowe.
Proste, zdrowe i ekspresowe!
Gotowe w kwadrans!
:D
Oczywiście bez cukru, nabiału i żelatyny!
Zapraszam.



Składniki:
mleko kokosowe (szklanka)
agar agar (2 łyżeczki)
jagody (garść)
ksylitol lub syrop klonowy (do smaku)

Wykonanie:
Mleko kokosowe wymieszaj z agarem i substancją słodzącą (najlepiej trzepaczką) i nieustająco mieszając gotuj około 5 minut. Wypełnij foremki na czekoladki białym płynem (max 1/3), niektóre pozostaw puste i odstaw by biała baza stężała (możesz wstawić na kilka minut do zamrażarki wówczas stężeją natychmiast!). W międzyczasie dodaj jeszcze jedną łyżeczkę agaru do chłodnego, pozostałego mleczka w garnku i wymieszaj dokładnie trzepaczką. I powtórka z rozrywki! Zagotuj nieustannie mieszając, po czym wrzuć do garnka sporą garść jagód, zmiksuj stopką i lekko przestudzone wlej na zastygnięte białe warstwy ptasich mleczek lub w osobne foremki (jednokolorowe ptaśki).
I znów, kilka minut w zamrażarce... i gotowe!
:)
Smacznego!

A tu, patrz, ledwie się człowiek na sekundę odwróci a po smakołykach zostają tylko ślady! ;)

Ciao! :)

sobota, 13 lipca 2013

JAGODOWA PANNA COTTA DLA MAŁYCH FANÓW MOTORYZACJI

Dziś smakoterapiowa matka została bohaterką dla Małego Fana motoryzacji!
;)
Tak tak,
zdaniem najmłodszego pod naszą strzechą, a zarazem najbardziej zagorzałego fana czterech kółek,
taka panna cotta zasługuje absolutnie na osobny pean na swoją cześć.
Pośród radosnych popiskiwań przeplatanych wybuchami śmiechu, podskoków i krótkich sprintów radości Małoletniego staram się właśnie zamieścić to i owo, jako mi nakazano, dla potomnych.
W końcu czego jak czego ale TAAAKICH SAMOCHODÓW nie można zapomnieć!
;)
Smak znakomity, wiadomo,
ale TA FORMA!
Ta forma sprawia, że, jak zostałam poinformowana,  jagodowy deser smakuje "sto tysięcy trzysta dziewięćset milionów tysięcy razy lepiej!!!!"
że zacytuję.
Wierzę..
:D
Przed Państwem jagodowy jeep, pickup i motoryzacyjny zabytek.
Wegańskie! Bez cukru i nabiału!
heheheheh!
:D

Mamo, czy ten jeepek przewozi czerwone deski surfingowe??
Taaaaaak... ;)

Pickup z ładunkiem jagód poszedł na pierwszy ogień. ;)

Starszyzna. ;)

i znów on. :)

Przepis znajdziesz tu: klik!
Udanej zabawy!

ps. uprzedzając pytania, nie pamiętam gdzie kupiłam foremki, ale może ktoś z Was wie gdzie je dostać?

Ciao!
:))))